- A cóż to za Niepokalanów? - zapytają czytelnicy.
- To przyszła siedziba "Rycerza Niepokalanej" - odpowiadamy. - Czynimy bowiem starania, by miejsce to, gdzie Wydawnictwo się buduje, położone naprzeciw stacji kolejowej Szymanów (do niedawna: Teresin) przybrało miano takie: NIEPOKALANÓW. Ku czci Matki Najświętszej Niepokalanie Poczętej.
Do tego zatem Niepokalanowa, oddalonego 42 km od Warszawy, wybrałem się w pierwszych dniach października, gdym w stolicy za sprawami bawił. Kupiłem sobie w kasie podmiejskiej bilet kolejowy i - jadę. Towarzyszem podróży był mi jakiś młody jeszcze pop prawosławny. Ogromnie paliła mnie chętka, by z nim po dobroci nieco porozmawiać i w ten sposób zdobyć pogadankę dla "Rycerza" - ale miałem poważniejsze sprawy do przetrząśnięcia wśród tej godziny jazdy między Warszawą a Szymanowem.
Błonie... Boża Wola... - patrzę bacznie oknem, a oto już widoczna przecinająca tor kolejowy szosa, zaś przy niej figura Niepokalanej i teren budowy.
Pociąg staje tuż obok naszej placówki. Ledwie 300 kroków przejść trzeba, by wejść do Niepokalanowa.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - wołam do pracujących z pewnej oddali, by mnie usłyszeli wszyscy.
- Na wieki wieków Amen - odpowiadają głosy męskie i dziecięce.
Okazuje się, że pracują nawet małe dzieci. Wszyscy bezinteresownie ku przypodobaniu się Niepokalanej Równają teren, gdzie budowle staną, zwożą na te miejsca ziemię z granicznego wału, układają pustaki szeregiem i umacniają. Równocześnie nadjeżdżają kolejno fura za furą: każda pełna budulca, już przygotowanego w tartakach sochaczewskich do składania ścian, podłóg, dachów. A bokiem - długi szereg gorszego gatunku desek na obijanie budynku.
Dom mieszkalny wraz z kaplicą rychło już stanie. Pod hale maszyn i elektrownie zwożą dopiero ziemię i wytyczają granice.
Regle nadejdą gotowe.
- Proszę Ojca - odzywa się do mnie jakiś wieśniak z wozu na szosie - co tu się buduje?
- Buduje się tu Wydawnictwo "Rycerza Niepokalanej" - odpowiadam.
- A, to tutaj? Znam dobrze "Rycerza Niepokalanej" i go prenumeruję razem z "Przewodnikiem Katolickim". Obydwa bardzo ładne pisma!
Odjechał. Ja patrzę na postęp pracy i serce mi się raduje. Tak niedawno było tu beznadziejne pustkowie, a przedtem - bujne łany dworskiego żyta; potem zaś - stanęła figura Niepokalanej i stała tak aż dwa miesiące samotna, nieustępująca. Przepłynęły różnorakie trudności, uciułało się nieco żebraczego grosza i teraz - budowa. Taka serdeczna budowa! Tyle w niej szczerej ofiary...
Ten staruszek, co furmanką deski ze stacji zwozi, od rana przy robocie i to bez obiadu... Ten żołnierz, co ziemię przewozi - na urlop przyjechał i radosnym sercem pomaga. Ten chłopczyk maleńki, co łopatą dłubie, nie chodzi jeszcze do szkoły, ale z tą łopatką swoją co dnia się jawi i ziemię jak może tak na wóz nakłada. Słodkie maleństwo.
Wzruszony jestem tym widokiem. Sam korzystam ze sposobności - jakaś łopata stanęła wolna - i jednoczę się w pracy fizycznej dla Niepokalanej. A z nami jednoczą się setki i tysiące wspierających ofiarami dzieło, które - oby rosło i owoc jak najobfitszy przyniosło!
Dla Ciebie to o Niepokalana! Dla Ciebie trudy, dla Ciebie ofiary nasze!