Wniebowzięta
Rycerz Niepokalanej 7-8/1952, zdjęcia do artykułu: Wniebowzięta, s. 193

Jak artysta swą piękną rzeźbę czy malowidło umieszcza najprzód na wystawie, a potem oddaje na stałe do jakiegoś pałacu czy muzeum, tak Bóg ukazawszy światu swoje Arcydzieło: Maryję - niestety, podziwiano je krótko, bo tylko sześćdziesiąt, może siedemdziesiąt lat - zabiera je na całą wieczność do pałacu niebieskiego. Tylko niebo może godnie przechować taki Cud!

Zastanawiało to wielu, dlaczego nigdzie na świecie nie ma grobu Maryi, do którego by się szło w pielgrzymkach, jak do Rzymu czy Compostelli, gdzie spoczywają ciała Apostołów. Myślano, że grób Matki Najśw. znajduje się w Jerozolimie. W 458 r. cesarzowa bizantyjska Pulcheria pisała podobno do tamtejszego biskupa, by przysłał jej relikwię z ciała Matki Bożej, ale otrzymała odpowiedź, że wprawdzie w Getsemani pokazuje się miejsce, gdzie miało ono spoczywać, ale miejsce to jest puste i to od samego początku. Inni dowodzą, że Maryja skończyła swą ziemską pielgrzymkę pod Efezem, gdzie dziś są czynione poszukiwania Jej grobu. Według niektórych mogła Ona w ogóle nie leżeć w grobie, bo kto wie czy na-prawdę umarła. Ale choćby się i trafiło na grób Matki Bożej, to jednak nie znajdzie się w nim żadnych szczątków cielesnych, jak w niedawno odkrytym grobie św. [194]Piotra. Bo Maryja została do nieba wzięta: z duszą i ciałem.

Dziś fakt Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny jest tak pewny, że został określony dogmatycznie. Pismo Św[ięte] wyraźnie nam o tym nie mówi, choć niejednego zastanawia apokaliptyczny znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, jaką widział św. Jan na wyspie Patmos. Taki profesor Jugie, wybitny teolog, nie waha się widzieć tu dowodu na Wniebowzięcie. Ale za Wniebowzięciem opowiada się, od b. wczesnych wieków, Tradycja, wyrazem czego jest choćby starodawne święto, obchodzone 15 sierpnia. Na korzyść tej prawdy mocne dowody znajduje teologia spekulatywna w innych dogmatach maryjnych, zwłaszcza w Macierzyństwie Bożym i Niepokalanym Poczęciu, jak również w fakcie ścisłego związania się Maryi z Jezusem. Niegdyś Prorok, zwiastując zmartwychwstanie i uwielbienie Chrystusa, zawołał: "Powstań, Panie, do odpoczynku swego", i zaraz dodał: "Ty i Arka uświęcenia Twego". Czyż nam trudno dopatrzeć się w tej Arce Matki Najśw.? Dzieli w pełni los Syna.

Wspaniałe musiało być przyjęcie Maryi w niebie. Kiedy się czyta "Raj" Dantego - poety i myśliciela, u którego teologia stała się śpiewem - zda się, że mamy przed sobą naocznego świadka tajemnicy Wniebowzięcia. Skoro się wzniósł duchem aż do dziewiątego nieba, ujrzał obłok świetlany, dziwnej mocy i piękna, posuwający się ku górze. Obłok okrywał Maryję. A oto Aniołowie, jakby na powitanie, nucą "Regina coeli", a tak słodko, że melodia owa nie opuszcza już poety. Przy pomocy św. Bernarda dostrzega wreszcie Wniebowziętą niby w środku ogromnej róży rajskiej. Odsłania się twarz Maryi a na niej tyle radości, że "żadna mię piękność - wyznaje poeta - dotąd ukazana nie zadziwiła urodą tak przednią". Zresztą pod Jej wejrzeniem w całym błogosławionym dworze, na wszystkich licach większy blask wybija. Krok już tylko, by przez Jej jasność dojrzeć Boga, przy którego tronie zasiada.

Oto poetycki wyraz tego, co Apostoł widział w znaku Niewiasty obleczonej w słońce, a teologia uczy w swej tezie o wizji uszczęśliwiającej. Jak w przyrodzie przy słońcu tworzy się czasem, dzięki załamaniu światła, jakby drugie słońce, tzw. parhelion, tak jasność Boża odbija się w Niepokalanej odkąd z porządku łaski przeszła do porządku chwały. Obleka Ją niejako w swe słońce. W tej jasności widzi Boga "twarzą w twarz", a widząc - kocha go jak tylko kochać zdolne serce stworzone, a jednocząc się z Nim przez miłość - czuje szczęście bez granic, które każe Jej śpiewać nieustanne "Magnificat": Uwielbia dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim... Oto istotna chwała Wniebowziętej. Wprawdzie i inni zbawieni są dopuszczeni do po-rządku chwały, ale Niepokalana [195]korzysta zeń w sposób najpełniejszy.

Czyż wobec pełni chwały istotnej potrzeba rozwodzić się nad chwałą dodatkową Maryi? I ta wyższa niż u innych. Matka Boża cieszy się szczególnymi objawieniami, gdyż w Bogu widzi wszystko, czego wymaga Jej funkcja Wszechpośredniczki. Nosi białą koronę dziewic i czerwoną - męczenników, i złotą - doktorów, a o tyle wspanialsza Jej potrójna korona od koron innych świętych, o ile prześciga tamtych Swą niepokalanością, obfitością zasług zdobytych przez cierpienia i mądrością. A co mówić o pięknie Jej ciała, które nie tylko, że jest już niecierpiętliwe, jasne, zwinne

1 subtelne - takimi będą kiedyś, po zmartwychwstaniu, i nasze ciała - ale tchnie osobliwym blaskiem, czarującym wszystkich niebian, samego nawet Chrystusa. Bł. Aniela z Foligno opisuje w księdze "Cudownych widzeń" wizję Wniebowziętej: Uniesiona w duchu, ujrzałam Najśw. Pannę w chwale. Nie sposób opisać mojej radości na widok Jej ozdoby, blasku i wyniesienia. - Tak ją ta radość przytłoczyła, że po widzeniu przez trzy dni nie mogła przyjść do siebie.

Jakże się nie cieszyć ziemi z ta-kiego wyniesienia jej najlepszej Córy! Gdy nadejdzie święto Wniebowzięcia radość nasza wzbiera i wylewa się, pragnąc - razem z kłosami pól i kwieciem ogrodów - ofiarować Niepokalanej najpiękniejsze uczucia swej czci i zachwytu. Obok peanów maryjnych bije pod strop nieba hymn wdzięczności dla Boga, który we Wniebowziętej tak zaszczycił rodzaj ludzki. Zda się, że o mury bazyliki Piotrowej i modrzew przydrożnej kapliczki wciąż obijają się entuzjastyczne okrzyki: E viva Madonna, niech żyje Matka Boża!

Jedna tylko nuta dźwięczy żałośnie na tym weselu. To tęsknota, szczególnie żywa, gdy się bierze udział w "transitus Mariae" - odejściu Maryi, zwanym popularnie, na naszych Kalwariach, pogrzebem. Serce woła: Nie odchodź, Matko, zostań z nami! Na szczęście, żałość tę osładza pewność, że Matka Najświętsza bliższa jest nam z nieba, niż gdyby stąpała jeszcze po ziemi palestyńskiej. I nadzieja, że w niebiosach, obok Siebie, gotuje miejsce dla swych czcicieli.