Wniebowzięta

"Wywyższona jest ponad chóry Anielskie,
A na głowie Jej korona z gwiazd dwunastu".

Temi słowy Duch Święty wykańcza nam wspaniały obraz Matki Słowa Odwiecznego - tej pokornej Służebnicy Pańskiej, w Której żywocie zamieszkał cieleśnie Bóg.

Zakończyło się życie, po życiu Jezusa Chrystusa, najwspanialsze i najczystsze jakie kiedykolwiek mogło istnieć na ziemi. Zakończyła się ciernista i krwawa wędrówka Matki nad matkami - nie tylko Boga samego - ale całej ludzkości, wiernej nauce Jej Syna.

Powiadają mistrzowie życia wewnętrznego: "jakie życie - taka śmierć".

O, jakże właśnie w życiu Marji ta zasada znajduje prawdziwy swój sprawdzian.

Na chwilę bodaj, zamknijmy uszy na jarmarczny rozhowor świata, i w wewnętrznem, głębokiem skupieniu rozważajmy tę prawdę - ponad wszelkie prawdy.

Oto - w żywot Dziewicy z Nazaretu - mocą Ducha św. wstępuje Druga Osoba Boża - Światłość ze Światłości nieskończonej.

Natura Boża, cudowną i wyjątkową łaską jednoczy się z naturą tworzącego się Dziecięcia. Ze Krwi serdecznej Niepokalanej Matki - formuje się Serce, o którem wołamy, że pełność bóstwa w niem mieszka.

Strumienie łaski poświęcającej, w przeobfitej strudze zalewają duszę rodzącego się Chrystusa.

Całe wnętrze Marji przemienia się w niebo.

A czyż możemy wątpić choć przez moment, że to życie Boże nie udziela się w wyjątkowy sposób Tej, która na Matkę została wybraną? - Marja, od chwili poczęcia, stała się świątynią Boga Odwiecznego, stała się żywem tabernakulum, w którem zamieszkała miłość.

Och! Gdybyśmy mogli pojąć ten cudowny, przepastny w swej łaskawości przywilej Najświętszej Panienki! -

I choć Jezus opuścił wnętrze Swej Matki, choć życie Swoje poświęcił nam "byśmy żywot mieli - i obficie mieli" - Ona, patrząc oczyma ciała i oczyma ducha w Tego Synaczka Najmilejszego, idzie za Nim, słucha Go, i pilnie notuje w sercu każde Jego słowo. Bo przecież to Bóg Sam, Który Ją, Matkę Słowa Odwiecznego powołał z nicości do bytu i obdarował przywilejem jedynym i najwspanialszym. A kiedy - po strasznej męce i śmierci, po tym przełomowym momencie, w którym najsilniejsze nawet natury Apostołów zachwiały się poważnie, Syn Jej opuszcza świat, by w chwale Wniebowstąpienia pójść do Ojca, by przedewszystkiem Matce Swej, a potem i nam wszystkim miejsce zgotować w niebiesiech, Ona piętnaście lat pędzi żywot najcichszy, pełen miłosnego wyczekiwania kresu ziemskiej swej pielgrzymki. I oto zbliża się moment ostateczny. Wybija godzina, w której Marja opuszcza świat, i przechodzi w krainę wiecznej światłości przeznaczonej od wieków dzieciom bożym. I jakiż to koniec życia posiadała Niepokalana Matka Jezusowa? - Odpowiedni całemu jego przebiegowi. Aniołowie ujmują Jej ciało nienaruszone. Jej duszę przeczystą, łaską uświęcającą tak przepojoną, że niemal samą łaską już była i niosą do Tronu Trójcy Przenajświętszej po nagrodę.

Powiedzcie - jakąż nagrodę mógł dać Bóg Swej Matce, jeśli nam żyjącym w łasce takie wspaniałości nagotował, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło?... Duch św. objaśnia, że "gwiazd dwanaście zajaśniało nad Jej głową", a ciało Jej Niepokalane otrzymało wielkie przymioty ducha. Stanęła po prawicy Syna Swego, otrzymując najwspanialszy przywilej - pośrednictwa. Jak ciałem Swem dała ludzkości Zbawiciela, a więc Pośrednika między Stwórcą a stworzeniem, tak obecnie stała się Sama Pośredniczką między Synem a nami.

I z przwileju tego wypływa ta właściwość, że żadna łaska nie może spłynąć na duszę ludzką, i żadna modlitwa wstąpić nie może wprost do Boga, jedynie przez Nią - Matkę Pięknej miłości!

I od tej chwili Marja jest w Kościele św. w każdej miejscowości, przy każdej duszy - bo wszędzie i zawsze trzeba pośrednictwa Jej przemożnego Serca. I powtórzyć możemy z wielkim marjologiem dzisiejszych czasów, O. Żukiewiczem, że "Marja głową jest w niebie, ale rękami i stopami na ziemi, a sercem tu i tam, aby pośredniczyć między nędzą padołu płaczu a światłością Boskiej Miłości i Miłosierdzia..."

W dniu Jej wielkiego święta otwórzmy szeroko nasze serca, wyciągnijmy do Niej zbolałe nasze dusze i wołajmy:

- Matko Jezusa i Matko nasza, Która w koronie królewskiej orędujesz u tronu Boga, ześlij nam moc i siłę, byśmy przez grzech nie zginęli na wieki, lecz Twojem pośrednictwem wsparci, po najdłuższem naszem życiu, wespół z Tobą doznali szczęśliwości wiecznej w krainie światłości niezmierzonej.

Królowo nieba i ziemi, w tych strasznych czasach budzącego się poganizmu, w tej fali zgorszenia i złości, wyjednaj nam, Twoim dzieciom łaskę wytrwania z Tobą i przy Tobie aż po kres życia naszego.


Wprawdzie, o Pani moja, wszyscy Święci pragnęli naszego zbawienia i modlą się za nas, lecz miłość i łaskawość, jaką okazujesz, otrzymując nam od Boga tyle zmiłowań się Jego nad nami, zmusza nas wyznać, że w niebie jedną tylko mamy Obronicielkę i Wszechpośredniczkę, a Nią jesteś Ty.

Św. Alfons Liguori