W Ojczyźnie Zbawiciela

BAZYLIKA GROBU ŚW[IĘTEGO] W POCHODZIE WIEKÓW

17)

Ustawiwszy się w czwórki, ruszamy procesjonalnie do bazyliki Grobu. Przed nami chorągiew z obrazem M[atki] B[ożej] Częstochowskiej z jednej i Białym Orłem z drugiej strony.

Przy grobowym głazie, przy którym przed 1½ godziną stałem, jako pierwszy w tym dniu, składając Bogu Najśw. Ofiarę, staje teraz nasz dostojny Protektor, J.E. ks. bp Adamski. Srebrny dzwonek daje znać, że Pan, którego Ciało białe jak opłatek złożono ongiś na tym kamieniu, zstępuje teraz żywy z nieba, by ukryć się w złożonej na tej samej skale Hostii, a potem wstąpić do serc pątniczej rzeszy.

Już Komunia kapłańska. Skupieni, skruszeni, z błyszczącą w niejednym oku łzą rozrzewnienia zbliżają się pielgrzymi, by z rąk Biskupa przyjąć Ciało Chrystusowe. Idzie też 8-letnia Alinka Rechniowska, by przyjąć swą pierwszą Komunię Św[iętą]. W śnieżnobiałej sukience, ze złożonymi pobożnie rączkami, promieniejącą przejęciem twarzyczką zbliża się do Przyjaciela dzieci, Który wstępuje w gościnny domek jej serca. Szczęśliwe, trzykroć szczęśliwe dziecko. Przypomina mi się moja Pierwsza Komunia Św[ięta]...

Klęczę na końcu pielgrzymiej gromady i widzę z żalem, że w powszechnej radości i rozmodleniu nie bierze udziału parę osób. Parę tylko, ale jakież to smutne! Czemuż nie chcą oczyścić swych dusz, aby zasilić je Chlebem eucharystycznym. Biedni, leniwi lub lekkomyślni! Nie chcą skorzystać z nawiedzenia Pańskiego. Dla nich cała pielgrzymka jest tylko turystyczną imprezą i niczym więcej... Więc i na nich racz spojrzeć, o Jezu, i promieniem Swej łaski ogrzej wystudzone, wyziębłe dusze, wskrześ w nich wiarę żywą!

Tymczasem Msza się skończyła i ks. Biskup wychodzi z grobowca, aby przemówić do zebranych. Płynie lawina serdecznych słów, niosąc orzeźwienie duszom i uderzając wprawną dłonią artysty w harfę serca, dźwięczącą anielskie melodje.

...Tu Go złożono, tu spoczęło umęczone Jego Ciało. Lecz i powstał stąd triumfalnie, porzucając martwotę i stęchliznę grobu. Tak i my po udrękach ziemskiej pielgrzymki, po skwarze dnia życiowego spoczniemy, by kiedyś zmartwychwstać i w chwale Chrystusowej zamieszkać na wieki...

Modlimy się gorąco za Ojczyznę daleką, za bliskich i ukochanych naszych, i za tych, co żegnając się z nami, polecali się naszym modlitwom. Wnet rozbrzmiewa radosne "Wesoły nam dziś dzień nastał", a jego "Alleluja" odbija się od kopuły. Grobu i ginie gdzieś w rozlicznych kaplicach. Potem śpiewamy jeszcze majestatyczne "Boże, coś Polskę".

Idziemy zwiedzać bazylikę. Pokazują nam część kolumny biczowania, którą całujemy pobożnie. A potem obchodzimy kaplice i groty. I tu staje przed nami pytanie: Skądże się wzięła ta bazylika? Przecież chyba od początku tak nie było. Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sięgnąć w mroczną dal przeszłości. Widzisz więc bielejące wzgórze trupiej głowy, na którym tracono złoczyńców. Teraz, gdy zatknięto w nim krzyż Zbawiciela, jest ono święte. Wyznawcy Chrystusa przychodzą tu, aby ucałować to miejsce, w które wsiąkała Krew Bożoczłowiecza, i gdzie spoczęło Jego Ciało Najświętsze. Z czasem powstają tu kapliczki, aby schronić wiernych przed skwarem południa.

Nie podobało się to pogańskiemu cesarzowi Hadrianowi. Kazał zburzyć kaplice, a wzgórze zrównać nasypem. Na najświętszych miejscach chrześcijan staje świątynia Jowisza i posąg rozpustnej Wenery. Na złość chrześcijanom.

Lecz czas upływa. Wicher dziejowy gruchoce pogańskie świątynie, a św. Helena, która w Ziemi św. wybudowała 34 bazyliki, oczyszcza wzgórze z nasypiska, aby wystawić tu trzy kaplice: jedną na Golgocie, drugą nad

Grobem, a trzecią nad pieczarą, w której znalazła Krzyż Chrystusów i narzędzia męki. Ta ostatnia przetrwała do dzisiaj, stercząc swą kopułą nad obrzydliwymi przybudówkami Abisyńczyków.

Zaledwie trzysta i kilkanaście lat cieszyli się chrześcijanie tymi pięknymi kaplicami. Bowiem w r. 614 król perski Chosroes zdobywa Palestynę i burzy zawzięcie wszystkie świętości chrześcijan, wylewając przy tym strugi krwi.

Chrześcijanie odbudowują częściowo kościół Grobu. Lecz kalif Hakem niszczy go znowu narówni z innymi świątyniami chrześcijan. Niezrażeni wyznawcy Chrystusa odbudowują z wolna kościół Grobu, a na innych miejscach wznoszą kaplice. Turcy, choć uważają P[ana] Jezusa za proroka giaurów (niewiernych), jednak szykanami barbarzyńskimi, znęcaniem się i żądaniem wysokich opłat utrudniają chrześcijanom pielgrzymki do świętych pamiątek. Prześladują pielgrzymujących z daleka, poniewierają ich, ograbiają, by ogołoconych nie wpuścić do świętych miejsc, do których miesiące i lata całe usilnie dążyli.

Wieści o tych bezeceństwach dochodzą do Europy. Płomienny Piotr z Amiens przebiega kraje chrześcijańskie rzucając wszędzie żagiew wojennego zapału.- Powstaje i miodopłynny Bernard z Clairvaux a mocarny głos jego niby grzmot burzy nadchodzącej rozbrzmiewa po królewskich zamkach i rycerskich sadybach. A na ten głos "sumienia Europy" zerwie się wichura ludzi gotowych na wszystko, którzy z okrzykiem "Bóg tak chce!" ruszą ogromną lawiną na Wschód, aby zdobywać ziemię Chrystusową z rąk pohańców.

I skąpawszy swe miecze w krwi sprośnego Turczyna, napasłszy swe okrutne duszyska żądzą odwetu za męki swych braci, ujmą w twarde dłonie młoty i kielnie. A z trudu ich i ofiarnej pracy zrodzą się potężne gmachy monumentalnych bazylik. Najpiękniejsza zaś wyrośnie tu, nad najświętszymi miejscami, okrywając swymi skrzydły Kalwarię i kamień Pomazania I kaplicę Znalezienia a nad Grobem Świętym wystrzeli wspaniałą kopułą ku niebu...

Lecz w niespełna sto lat przychodzi znów straszny Saladin z szarańczą wojsk saraceńskich. Znów krew uczniów Chrystusowych płynie ulicami świętego miasta, a wspaniałe bazyliki ograbione i odarte żalą się, okropnem spustoszeniem wołając do Pana Zastępów. Połowę podwójnego wejścia do Bazyliki Grobu zamurowano.

Jednak straż nad Świętym Grobem pełnią rycerze ducha, nieustraszeni, mocni swą wiarą, gorejący miłością, potężni pełną prostoty modlitwą. To synowie Biedaczyny z Asyżu - Bracia Mniejsi. Mordują ich, lecz miejsce pomordowanych zajmują inni, gotowi na męczarnie i śmierć męczeńską.

Zamknięci w ciasnym klasztorze za zakrystią, cierpią prześladowania i poniewierkę okropną. Jednak trwają na posterunku. Aż po dziś dzień.

Tymczasem w r. 1808 pożar niszczy bazylikę Grobu. Europa, zaabsorbowana napoleońską zawieruchą, nie ma czasu ani ochoty myśleć o odbudowie. Próżne wysiłki i starania Braci Mniejszych. Wtedy to rosyjska schizma zabiega u Turczyna o możność odbudowy bazyliki Grobu. Za pieniądze wszystko można. Więc schizmatyccy czerńcy obejmują Grób w posiadanie. Sypią ruble złote, aby pod pozorem odbudowy zatrzeć wszelki ślad ła-cinników. A ponieważ kilkowiekowi stróże Grobu, Bracia Mniejsi stoją na przeszkodzie, broniąc niszczenia starożytnych pamiątek, więc schizmatyckie mnichy przez kałuże krwi i poprzez trupy mężnych synów św. Franciszka dopięli swego.

Wojna wytrąciła Ziemię świętą z rąk Turczyna. Mandat nad nią otrzymała protestancka Anglia. Jednak mahometanin nadal jest odźwiernym bazyliki Grobu i nadal pobiera sute opłaty za wpuszczanie pielgrzymów do świętych miejsc.

Cała ta historia staje mi przed oczyma, gdy, idąc powoli wokół bazyliki, słucham opowiadania ks. dra Gronkowskiego, naszego przewodnika, znawcy tutejszych stosunków i dziejów zamierzchłych tej ziemi.

Kaplica św. Heleny

[Fot. 1] Kaplica św. Heleny, w której znaleziono krzyż i narzędzia męki P[ana] Jezusa.

Procesja w bazylice Grobu Pańskiego

[Fot. 2] Codzienna wieczorna procesja w bazylice Grobu.