W dziewiątą rocznicę śmierci O. Maksymiliana Kolbego

Nie sposób "improwizować" własnej śmierci. Heroizm ostatniej chwili, nie z pasji, lecz w pokoju świadomej ofiary, jest wypadkową całego życia. I na życie Ojca Maksymiliana otworzyły się oczy wielu dopiero po jego śmierci.

Ojciec Maksymilian był nad wyraz logiczny, gdy widział cel, szedł ku niemu prosto. Chciał być świętym. I dlatego przyjął, przygarnął wszystkie wiodące doń środki. Śniło mu się zawsze męczeństwo. Czy aż takie? Musiała dojrzeć w nim dusza, by na rozstaju południa, w żywym płomieniu miłości, stać go było aż na taką ofiarę. W poprzek nienawiści stanął groblą. Cofnie się spieniony nurt, grobla stoi - i rośnie.