Bohater ze szkoły Niepokalanej

Wielki poeta grecki z IV w. przed Chrystusem, Eurypides, przedstawia w jednej ze swych tragedii [1] dzieje syna królewskiego Hippolitosa, który swoje życie poświęcił dziewiczej bogini łowów, opiekunce borów, łąk i pól - Artemidzie. Hippolitos prowadzi życie niewinne. "Czystym jest i nietknięty - powiada - gdyż dusza jest we mnie dziewicza" [2]. Mimo swego pochodzenia, nie pragnie władzy, ani bogactw. Jego ambicją jest osiągnięcie najwyższych cnót rycerskich. Stroni od uciech, wyrzeka się miłości ziemskiej. Z dala od dworskiego zgiełku, wśród przyrody, oddany łowom i ćwiczeniom cielesnym, codziennie składa hołd swej bogini i wieńczy jej posąg kwieciem, zbieranym z "łąki niepokalanej, ze smugu, kędy pasterze nie pędzą swoich trzód, ni sierp nie włada ostry. Z serca, w którego najgłębszych wnętrzach lśni promień najświętszej cnoty" [3].

Duchowa postawa Hippolitosa ściąga nań gniew innej bogini, Afrodyty, będącej wyrazicielką miłości cielesnej. Wierny Artemidzie, honorowi, prawom i zasadzie "bojaźni bożej" [4], pada ofiarą zemsty złośliwego bóstwa. Niesłusznie potępiony i wyklęty pnez ojca, ginie pod szczątkami rydwanu unoszonego przez rozszalałe rumaki. W ostatniej [232]chwili zjawia się bogini i odkrywa prawdę. Hippolitos przebacza ojcu i odchodzi z tego świata, zostaje nagrodzony przez Artemidę wieczną sławą. Zostaje patronem niewinności, a jego bohaterstwo wysławiane będzie po wszystkie czasy.

Zarówno Artemida, bóstwo pogańskie, jak i Hippolitos w rzeczywistości nie istnieje. Wiara w bogów była błędem duszy ludzkiej, która, pozbawiona łaski, nie mogła własnymi siłami odnaleźć Prawdy. Mityczni bohaterzy w stylu Hippolitosa byli wytworem fantazji ludu i jego duchowych przywódców, poetów i kapłanów, natomiast zawsze istniała tęsknota duszy za ideałem ponadziemskim, za cnotą, prawdą i pięknem boskim.

Ona to - zanim zstąpiła na ziemię boska Rzeczywistość - "Słowo, które się Ciałem stało i mieszkało między nami" (J 1,14), kazała człowiekowi czcić ideały wymarzone. Ona tworzyła legendy o bohaterskim Heraklesie, którego wielkie czyny były służbą dobru; o dziewicy Antygonie, oddającej życie w imię siostrzanej miłości. Ona modliła się słowami Apulejusza do bóstwa miłości dobrej i czystej - tak pięknymi, że można by je umieścić w modlitewniku do Najświętszej Panny [5]. Ona wreszcie kazała Hippolitosowi oddać niewinne życie temu samemu marzeniu - dziewicy Artemidzie.

Ale okres mitologii skończył się bezpowrotnie. Jej miejsce zajęła Prawda.

"Et antiquum documentum | novo cedat ritui. | Praestet fides supplementum, | sensuum defectui" [6] - modli się Kościół św[ięty] słowami hymnu św. Tomasza z Akwinu. Starożytne prawdy, świadectwa, symbole, zapowiedzi, ustąpiły miejsca nowemu Porządkowi i Prawdzie. Bogowie i boginie zniknęli w mrokach historii, bo nad ziemią zajaśniało światło, które "oświeca każdego człowieka na ten świat przychodzącego" (J 1,9) i opromienia każde serce, posłuszne głosom Wiekuistej Miłości. Prawda ta - Chrystus, dała początek epoce już nie legendarnych bohaterów, ale ludzi z ciała i krwi. którzy ciało swoje i krew poświęcili służbie Bożej, aby razem ze swym wodzem i Bogiem, Chrystusem budować królestwo miłości i pokoju na ziemi. Legendarna Artemis - symbol tęsknoty za niewinnością - ustąpi miejsca Niepokalanej Panience, której rzeczywiste "Bogiem sławione" piękno zachwycać będzie i pociągać miliony prawdziwych Hippolitosów - niezliczone rzesze dziewic, bohaterów i świętych.

Jaki wpływ na kształtowanie świętości ma Najświętsza Maryja Panna? W jaki sposób Jej tajemnicze oddziaływanie rodzi Chrystusowych bohaterów? Odpowiedź na te pytania nie da się zmieścić w ramach ludzkiej wiedzy i mowy. Dowiemy się o tym w dniu Sądu żywych i umarłych, kiedy miliony dusz Jej najświętszym imieniem naznaczonych, wzniesie triumfalny hymn: "Bogurodzico - Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo"...

Natomiast prawdą doświadczalną, udowodnioną przez życie i teologię jest to, że Matka Niepokalana, dając światu Syna Bożego, przez Niego i z Nim i w Nim stała się Matką Łaski Bożej, Matką dobrej i pięknej miłości - wszystkich tych elementów, które kształtują prawdziwego człowieka, bohatera, świętego. I nie będzie już dana sercom ludzkim inna droga heroizmów i wzlotów nadziemskich, jeno poprzez najświętsze niepokalane, heroiczne Serce Maryi.

W nauce Kościoła o Ciele Mistycznym Chrystusa, Maryja najdoskonalsze dzieło rąk Bożych, Matka Słowa Wcielonego jest Matką tegoż Kościoła - nas wszystkich, którzy Jej święte i niepokalane Imię wielbimy. Uzupełnia Ona dzieło matki doczesnej, bo gdy ta rodzi życie ludzkie w porządku naturalnym, Maryja rodzi nas, przez Jezusa do życia łaski. która kształtuje nas na obraz i podobieństwo Jej Syna i budzi w naszych duszach tęsknotę za bohaterstwem i świętością.

Gdy przypatrzymy się z odległości dziesięciu lat na śmierć męczeńską Oj[233]ca Maksymiliana Kolbego, to postać jego nabiera kształtów olbrzyma. Góry z bliska przytłaczają swoim ogromem; ich potęgę widzimy dopiero z oddal1. I tym się różni prawdziwa wielkość od sztucznej, że kiedy ostatnia, z biegiem lat maleje, kurczy się i niknie w niepamięci, to wielkość istotna nabiera tonów i barw niebosiężnych dopiero w skali wieków. Gwiazdy świecą zawsze, a słomiany ogień tak długo dopóki dostarczają mu paliwa. Na tle epoki, w której żyjemy, gwiazda O[jca] Kolbego nabiera coraz świetniejszego blasku i należy do gwiazd pierwszej wielkości.

Nie zamierzamy pisać życiorysu Męczennika oświęcimskiego lagru, ani opowiadać o jego bohaterskiej śmierci, o której wie każde katolickie dziecko. Zastanawia nas w tej chwili zagadnienie, skąd ten człowiek brał siłę do swego życia, które od najwcześniejszych lat aż do shwili śmiertelnego zastrzyku w celi głodowej 11 Bloku - było pasmem bohaterstw tak niezwykłych, że poszczycić się nim mogą jedynie dusze wyjątkowo wybrane.

Jak już mówiliśmy, w kształtowaniu psychologii świętych, Matka najwyższej boskiej świętości, Maryja pełni główną rolę. Chrześcijaństwo bez Niej nie istnieje, stąd wyznania, które stronią od Matki Jezusowej, nie zasługują na nazwę chrześcijańskich, pomijanie bowiem Matki jest zniewagą, lub w najlepszym razie niezrozumieniem Jej Syna. Nikt z nas, którzy miłujemy swoje matki, nie zniósłby ich lekceważenia.

Z tego prostego rozumowania, oraz słów Zbawiciela, oddającego nas w opiekę stojącej pod krzyżem Matce, rozwinął się w Kościele kult Maryi. Jest Ona, jako przeciwstawienie grzesznej Ewy, Niepokalaną Matką odrodzonej ludzkości. Jakkolwiek Jezus wysłużył nam łaskę i Jego sakramenty są jej widzialnymi znakami, to Maryja była i będzie tym pierwszym Bożym "Znakiem na niebie" (Ap 12,1), z której źródło łaski - Jezus, wziął przez Ducha Świętego swój widzialny początek. Dlatego w życiu świętych, Maryja po Chrystusie jest drugim boskim czynnikiem kształtującym prawdziwy, katolicki charakter, prowadzącym duszę drogą świętości 1 bohaterstwa. Ona była natchnieniem św. Bernarda w jego wielkim dziele chrystianizacji Europy, kiedy zakładał swój nieśmiertelny klasztor w Jasnej Dolinie, aby zeń promieniować katolicką kulturą na bieg dziejów, i kiedy zażegnywał schizmę i organizował obronę Zachodu przed najazdem Saracenów. Do dnia dzisiejszego rozbrzmiewają słowa jego przecudnej modlitwy: "Pomnij o najdobrotliwsza Panno Maryjo...".

Z Jej świętym, częstochowskim wizerunkiem wyruszył nasz Ojciec Beyzym na podbój Madagaskaru, aby u Jej stóp zdobywać siły do męczeńskiego życia wśród trędowatych. Jej niepokalany blask opromieniał duszę Stanisława Kostki i Jej niezmożona siła wspierała Jacka Odrowąża w jego apostolskich wędrówkach po całej Europie.

Wszelako w życiu Ojca Kolbego, pierwiastek Maryjny jaśnieje wyjątkowo silnym blaskiem. Niepokalana jest dla niego celem w osiąganiu Celu. O[jciec] Kolbe chce cały świat podbić dla Chrystusa, ale dzieło Syna widzi w dziele Matki. Niepokalana ma się stać Panią dusz, a wówczas świat będzie Jezusowy.

Jak Hippolitos dla swej bogini oddaje się łowom, tak O[jciec] Kolbe przebiega dzikie puszcze świata w wielkim polowaniu dusz dla Niepokalanej. Ale życie mitycznego bohatera, to sielanka słoneczna i pogodna. Ten wspaniale zbudowany sportowiec, dumny ze swej cnoty, z której się chełpi, iż "nie ma na ziemi odeń czystszego" [7], uprawia swój kult w atmosferze wygody i przyjemności. Jakże inne jest rzeczywiste życie O[jca] Kolbego. Chory, z jednym płucem, trawiony gorączką, buduje polski Niepokalanów i japońskie Mugenzai no Sono, w prawdziwie krwawym utrudzeniu i męce. Rodzony brat "Biedaczyny z Asyżu" [8] z przydomkiem "Skąpca Bożego", podobnie jak tamten, nie ma nic dla siebie, albowiem wszystek skarb swojej duszy i serca oddał Niepokalanej. Umiera dla Niej, umęczony przez [234]ucieleśnionych szatanów. Śmierć jego nie jest tragicznym przypadkiem, zemstą zagniewanego bóstwa, jeno najczystszym, na wzór Jezusowy, aktem miłości, która oddaje życie swoje za braci swoich. "A większej miłości nikt nie ma nad tego, który duszę swoją kładzie za przyjaciół swoich" (J 15,13). O[jciec] Kolbe przez Niepokalaną osiągnął pełnię Jej dziecięctwa. Stał się doskonałym synem i na podobieństwo Jezusa - w Niego przeobrażony - umarł jak bohater najwyższej Miłości dla miłości.

Dlaczego tak ukochał Niepokalaną? W czym kryła się ta wielka, pochłaniająca wszystkie jego siły, życie i śmierć, tajemnica miłości?...

Na dnie duszy każdego mężczyzny spoczywa tęsknota za najświętszą kobiecością. Może to tajemniczy uraz duchowy, który my - synowie Adama - otrzymaliśmy w spadku po pierwszym rodzicu, tak gorzko zawiedzionym na kobiecości Ewy. A może tęsknota za niepokalanością nadziemską, wyzwoloną z żądz, które tak hańbią duszę i które przynoszą tyle męczeństwa sercom prawdziwie męskim - kazała temu człowiekowi wpatrywać się w wizerunek Maryi. A może to był wyraz tęsknoty za matką - uczucie dobrze znane sercom kapłańskim - tak właściwe samotnemu mężczyźnie, wolnemu od wszelkich związków z kobietą. A może duch apostolski - bo O[jciec] Kolbe był prawdziwym apostołem - kazał u stóp Królowej Apostołów, która "cunctas haereseos sola interemit in universo mundo" [9] - "wszystkie herezje świata sama zwyciężyła", szukać pomocy w walce z herezjami i spoganieniem świata. I przeciwnie, może Ta, która w ciągu ostatnich, jakże tragicznych dziejach ziemi - zapragnęła ją zbawić, Ta, która olśniła niepokalanym urokiem Bernadetę, która zachwyciła maleńkie dzieci w Cova da Iria - porwała, urzekła, ogarnęła serce swego sługi, Maksymiliana, tak dalece, że już tylko żył dla Nej. Porwany miłością żarliwą, spalającą całe jego jestestwo, chciał Jej oddać cały świat, wszystkie ludy, rasy i języki.

"W każdym kraju powinien powstać Niepokalanów, w którym i przez który ma rządzić Niepokalana" - pisał w jednym z listów, kiedy po założeniu Niepokalanowa w Japonii, jechał śladami św. Franciszka Ksawerego na podbój duchowy Indii, aby tam, nad Gangesem, podobnie jak nad Wisłą, nawoływać wszystkich do czci Jej najświętszego Imienia.

Dobraczyński w swym miłym dziełku o O[jcu] Kolbem, pt. "Skąpiec Boży" - a książeczka ta powinna się znaleźć w każdym katolickim domu - pisze, usiłując dotrzeć do istoty miłości O[jca] Kolbego do Niepokalanej: "Wiek XIX i XX to wiek drugiego grzechu pierworodnego. Ostatecznie zatracilibyśmy w sobie poczucie, co jest złe a co dobre: Choćbyśmy chcieli, choćbyśmy nie wiem jaką wiedzę zdobywali, czy wolę rozwinęli, nie wydobędziemy się sami z otchłani zła. I tylko jedna droga ratunku zostaje, jedna możliwość ocalenia dana została człowiekowi, ofiarować się we wszystkim Niepokalanej - "W sercu moim będzie jedyny ratunek" - jak sama mówiła. Wezwanie Jej władztwa nad katolikami, odwołanie się do prawdy, choć ona formalnie dogmatem nie jest, ale jutro nim na pewno będzie, że Maryja jest pośredniczką wszystkich łask i odbiorczynią wszystkich próśb ludzkich. Oto rzeczywistość, oto prawda, która jest. Kto jej nie widzi, to niech przez pamięć oświęcimskiego męczennika, otworzy oczy i zobaczy. Oto jedyny sens życia i męki O[jca] Maksymiliana" [10] i klucz do jego serca: "Musimy stać się narzędziem w ręku Niepokalanej, tak jak pióro w ręku pisarza, pędzel w ręku malarza lub dłuto w ręku rzeźbiarza, aby Ona uczyniła z nami, co się Jej podoba" [11].

Ta idea uczyniła z O[jca] Kolbego średniowiecznego "błędnego rycerza", "na ordynansach" Niepokalanej, gotowego na każdą wyprawę gdziekolwiek i w każdej chwili [12]. I to wydaje się było tajemnicą jego bohaterskiego życia, [235]którego ostatni akt - męczeństwo z miłości, był jedynie naturalnym zakończeniem.

W epoce, która wymaga od nas, katolików, zdecydowanego życia wiarą, epoce nie uznającej wahań i kompromisów, postać bohatera Niepokalanej, człowieka, mężczyzny, katolika, kapłana i zakonnika wyrasta na miarę doskonałego wzoru. Zawstydza ona nas jednocześnie i upokarza, bowiem czujemy w sobie brak miłości, egoizm, lękliwość ducha i to zło najgorsze - połowiczność, która trzymając dusze nasze pomiędzy niebem i ziemią, jest największą przeszkodą w budowapiu Królestwa Bożego. Jak bardzo, niejeden z nas, podkreślając "raz w rok około Wielkiejnocy" przynależność do Idei, za którą oddał swe życie O[jciec] Kolbe, czuje się karłem wobec tego olbrzyma...

Ale Niepokalana nie daremnie zdobi utrudzoną, męczeńską głowę swego rycerza koroną chwały. Nie daremnie jego lagrowy pasiak lśni blaskiem królewskiej szaty, a imię bohatera nr 16670 jaśnieje przeczystym blaskiem najpiękniejszej gwiazdy na naszym polskim niebie. Ten patron skazańców ma nas, katolików, ratować przed śmiercią duszy, gorszą od tej, z której ocalił sierżanta Gajowniczka. Ma nas uczyć postawy żołnierskiej wobec pokus grzechowych i przez swój bohaterski przykład, za wszechpośrednictwem Maryi, czynić z nas prawdziwych rycerzy Niepokalanej, którzy swoim świętym katolickim życiem wskazywać będą prawdę Krzyża.

[1] Tł. Eurypides, "Hippolitos", wyd. Bibl. Narod. Nr 41.

[2] cyt. dzieło, w. 1003 i 1006.

[3] cyt. dz. w. 75-80.

[4] cyt. w. 1009.

[5] Apulejsz, pisarz i poeta pogański z II w. autor "Metamorfozy".

[6] "Niech ustąią z Testamentem, nowym Prawom już starzy. Wiara będzie" itd.

[7] "Hippolitos", w. 995.

[8] Tak nazywano św. Franciszaka z Asyżu.

[9] z modlitw brewiarza o Matce Bożej.

[10] J. Dobraczyński, "Skąpiec Boży" str. 81.

[11] cyt. dz. str. 82.

[12] Jak wyż. str. 49.