W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przypada 15-lecie Cudu nad Wisłą. W dniu tym staną nam przed oczyma dni pełne trwogi, kiedy to wróg Chrystusa, wróg kultury i ludzkości stanął przed murami Warszawy, zagradzającej mu drogę na zachód Europy.
Skłócony naród powstał jak jeden mąż. Nie tylko mężczyźni ale i dziatwa nieletnia porwała się do broni. Bo szło o wielką rzecz: być albo nie być dla Ojczyzny i całego chrześcijańskiego Zachodu.
Naczelny dowódca wojsk, Marszałek J. Piłsudski przygotował plan bitwy, a Maryja walce tej pobłogosławiła. Wróg pierzchnął trwożnie, a naród zanoszący błagalne modły do tronu swej Królowej niebieskiej, powstał radośnie z klęczek, by zanucić uroczyste "Te Deum"
Zwyciężyliśmy!
Odetchnął świat, bo dni grozy minęły. Krwiożerczy bolszewik umykał na wschód pośpiesznie.
Maryja to sprawiła, dając jeszcze raz wyraźny dowód swej macierzyńskiej opieki nad nami.
Niemniej jednak nieśmiertelną chwałą okrył się oręż polski ze swym Wodzem na czele, o którym pisze J.Em. ks. kardynał Prymas Hlond, iż poza wielu innymi zasługami zapisał się w dziejach - wskrzeszonej Polski jako pogromca zbrojnego bolszewizmu, chcącego podbić Polskę i wcielić ją w wszechświatową republikę sowiecką. Zwycięstwem z dnia 15 i 16 sierpnia, 1920 roku stanął Marszałek Piłsudski w szeregu dziejowych obrońców Wiary. Pod jego dowództwem zwycięski czyn bohaterskiej armii polskiej, zwany Cudem nad Wisłą osiągnął znaczenie Lepanta i Wiednia. Za to należy się Józefowi Piłsudskiemu wieczna wdzięczność nie tylko pokoleń polskich, lecz całego chrześcijaństwa, bo rozbicie nawały bolszewickiej pod Warszawą odwróciło nieobliczalny w następstwach pochód sowietów na kraje o zachodniej kulturze.
Kiedy przeto w dniu tym dziękować będziemy Bogu za wiekopomne zwycięstwo Cudu nad Wisłą, wspomnijmy o duszy zmarłego Wodza i polećmy ją miłosierdziu Bożemu i Tej, "co w Ostrej świeci Bramie", a którą on czcił i miłował przez całe życie - Niepokalanej.