U Anieli wieczorkiem

Dziewczynę gospodarną któż znajdzie?

Aniela jest uroczą dziewczyną, nic dziwnego, że stale się koło niej kręcą chłopcy. I tego wieczoru tak było. Siedzieli w pokoju - Stach i Andrzej ćmili papierosy i zabawiali rozmową ojca Anieli. Dziewczynie nie śpieszyło się jakoś do chłopaków, choć ci zagadywali często z pokoju. Przygotowywała dla całego domu wieczerzę. To jej codzienne zajęcie w domu o tej porze bo za dnia pracuje w gminnym Ośrodku Zdrowia, a jej matka ma i tak wieczorem huk roboty: a to z oprzętem trzody, krów a to z reperacją odzieży, pończoch, skarpet i pilnowaniem młodszych dzieciaków, by lekcje odrabiali.

I po kolacji Aniela nie kwapiła się od razu do kawalerów. Dała sobie na to czas. Posprzątała pomyła w kuchni ułożyła najmłodsza siostrzyczkę do snu a przedtem ją przeżegnała i zmówiła z nią "Zdrowaśkę" Potem zajrzała do zadań Heńka, bo prosił, by mu pomogła.

Stach i Andrzej niecierpliwili się już i przebąkiwali, że pora by im było odejść aż matka musiała wziąć w obronę córkę.

- A już ci - rzekła - innej córki matka by kijem nie odegnała od chłopaków do roboty ale moja Aniela robotna: musi najpierw zrobić porządek w całym domu, a potem dopiero szczerzy ząbki do kawalerów.

- W Piśmie świętym ciekawe kiedyś zdanie wyczytałem, moi panowie - odezwał się teraz z powagą ojciec Anieli: - że każda dziewczyna przyjmie mężczyznę, ale córka córce nierówna. Mam trzy córki, ale chyba żadna Anieli nie dorówna.

- To ma pan czas czytać Pismo święte! - dziwił się Stach.

- A jakże Ho, ho, panie Stasiu: Ileż tam mądrych rad by pan znalazł jak się ożenić!

A wie pan, jaką żonę chwali najbardziej Pismo święte? Gospodarną. Niech pan kiedy przeczyta o tym w Księdze Mądrości", która powiada tak o takiej żonie: "Szukała wełny i lnu i robiła dowcipem rąk swoich. Stała się jako okręt kupiecki z daleka przywożący żywność swoją. I w nocy wstawała i dała korzyść domownikom swoim i pokarmy służebnicom swoim. Oglądała rolę i kupiła ją: z owocu rąk swoich nasadziła winnicę Rękę swoją ściągnęła do mocnych rzeczy, a palce. ujęły wrzeciono. Nie będzie się bał dla domu swojego zimna śnieżnego bo wszyscy domownicy jej mają po dwie suknie. Obicie sprawiła sobie bisior i szkarłat odzienie jej. Rąbek urobiła i sprzedała, pas podała Chananejczykowi. Upatrywała ścieżki domu swego, a chleba próżnując nie jadła"...

- Ale też pan ma pamięć, panie Piskorski dziwili się chłopcy.

- Tatuś raz coś przeczyta pamięta całe życie słowo w słowo! - potwierdziła Aniela, wpadając nareszcie do chłopców różowa na buzi, ze śliczną jasną na gładko uczesaną główką zgrabna gibka w stanie, młodziutka, roześmiana, szczęśliwa.

Rozum i młodość: rzadka para

- Na zabawę wybierasz się Aniela na niedzielę? - pytał Andrzej

- Szykuje się wielka potańcówka i wielkie pijaństwo! - śmiał się Stach

- Tobie, Staszek, tylko wódka w głowie - zgasiła go Aniela.

- A bo bez wódki ani rusz - bronił się.

- Czyżby? Ja nie piję i mi z tym dobrze Moja mama nie pije, mój ojciec nie pije O, teraz na zebrania dla rodziców w szkole kierownik wobec wszystkich pochwalił naszego Heńka i Marychnę. że zdolni, że najlepiej się uczą a ja wtedy, choć dziewczyna, odezwałam się na głos: "A bo to są dzieci takich rodziców, co nie piją wódki". Byłam, wiecie niedawno na kursie. Lekarze tam wyjaśniali, że mężczyzna pijak zatruwa się jadem alkoholu, tak że dziecko urodzone z niego będzie bardziej ułomne, zwłaszcza w dziedzinie umysłowej, niż dzieci rodziców nie-pijaków poza tym może takie dziecko cierpieć na różne zboczenia i wykazywać pewne skłonności niebezpieczne. W języku nauk lekarskich takie zatrucie komórek zarodkowych dorosłego człowieka wódką, papierosami czy chorobą weneryczną - nazywa się blastotoksją. Bo i palenie papierosów wpływa ujemnie na potomstwo. Może czytaliście w gazetach, że w Związku Ra[58]dzieckim zwalcza się obecnie palenie papierosów u mężczyzn a w szczególności u kobiet, to właśnie dlatego. Toteż nauka medycyny zwana eugeniką żąda dziś wesel bez wódki, a przynajmniej bez wódki dla pana młodego i panny młodej A jeżeli młoda para nie chce się na swym weselu wyrzec wódki to eugenika wymaga od nich wstrzemięźliwości małżeńskiej w ciągu kilku dni po ślubie. Bo lekarze stwierdzili, że wielka ilość dzieci upośledzonych otrzymała początek życia w te dni, kiedy jedno z małżonków było zamroczone alkoholem, niekoniecznie przy tym wódką, ale nawet winem.

- Ja bym się nie obył bez wódki! - zawołał na to Andrzej, wysoki, tęgi, pleczysty chłopak, zdrowy jak dąb znany na okolicę z pijaństwa i awantur.

- To się nie nadajesz na ojca - kpił z niego Stach. - W takim razie na starego kawalera?

- Do niczego się nie nadajesz. Andrzej - żartował Staszek.

- U mnie ćwiartka przede wszystkim - machnął ręką Andrzej - bo kto nie pije, nie pali i tak dalej, ten nic nie znaczy.

- Nie słyszałam - roześmiała się na to Aniela - żeby jakiś kraj dlatego coś znaczył, że tam się dużo pije, pali i tak dalej". Myślę, że trzeba być bardzo naiwnym, żeby chcieć coś znaczyć dopiero przez wódkę i rozpustę.

- Kto ma mocną głowę, wiele może wypić - bronił się Andrzej, choć już go wściekłość ogarniała. Wolę mieć mocną głowę niż słabą.

- E - śmiała się Aniela - w kubeł więcej się wódki wleje niż w twoją głowę i kubeł się nie upije. Wolę więc kubeł od twojej głowy bo mocniejszy.

Andrzej aż wstał, wziął czapkę i zawarczał groźnie:

- Tyś Aniela za mądra jak na żonę. Nikt się z tobą nie ożeni. Zobaczysz!

- Ej, widzę, Andrzej, że ty się rozumu boisz. A czy to mądry rozumu się boi? Jest jednak przysłowie: "Znajdzie się głupi i każdą kupi". Kupi i mnie. Ale ty to już chyba kupisz tę najmniej mądrą. W każdym razie za ćwiartkarza" nie wyjdę. Ja jestem warta kogoś lepszego niż "ćwiartkarza".

- Ja? "ćwiartkarza! Ja?! - wołał obrażony. - A co to takiego "ćwiartkarz"?

- To taki jak ty: co ledwie się spotka z chłopakami, zaraz się przed nimi chwali, ile to "ćwiartek" wypił, i na "ćwiartkę" zaprasza. I dziewczynie chce zaimponować "ćwiartką". W ogóle tłumok. Po czym poznać głupiego: po "ćwiartce" jego. Ja wyjdę za chłopaka, co wcale nie pije. Cóż u licha: czy to dziewczyna ma nie mieć żadnych żądań od mężczyzny, tylko mężczyzna wiecznie od kobiety? Ja nie chcę być popychadłem w rękach męża i to w dodatku pijaka! Pijak, to niedołęga: bo on nie potrafi nie pić Spróbuj. Andrzej, nie pić przez rok, to ci powiem, żeś chłopak! A spróbuj przez dziesięć lat, to ci powiem, żeś mężczyzna! I żeś normalny mężczyzna! Po, widzisz, nauka eugeniki wykrywa obecnie, że kto wykazuje nieprzeparty pociąg do wódki, ten jak się to mówi ma "kuku na muniu", coś nienormalnego jest w psychice takiego człowieka, może więc przenosić na swe dzieci różne zboczenia. A co mi po takim mężu! Ja chce założyć szczęśliwą rodzinę z mądrym chłopcem; z takim, co to ma naprawdę mocną głowę, tak mocną że aż mądrą. Bo na mądrej głowie świat stoi, a nie na pijanej. Powiem ci więcej, Andrzeju: jeżeli chcesz u mnie bywać, musisz nie pić, bo ja byle kogo tu nie chce mieć, a każde byle co, potrafi się upić. To nie żadna sztuka. Tego i małpkę można nauczyć. Mnie "ćwiartką" nie zaimponujesz. Ja żądam czegoś więcej od mężczyzny.

- A czego też tak? - spytał zdenerwowany Andrzej.

- Ano tego, żeby był człowiekiem. A człowiek nie robi z siebie bydlęcia: pijak przecież, to sztuczne bydlę.

"Niewiastę mężną któż znajdzie?"

Chłopcy wyszli. Jakiś czas panowała w domu cisza.

- Mnie się zdaje - odezwała się matka - że ty Aniela możesz takim stawianiem sprawy zrazić chłopców do siebie. Nie masz majątku cóż. wszystkiego posiadamy dwa morgi ogrodu na siedmioro osób; a Andrzej - zamożny i wielki z niego na całą okolicę kawaler. Ledwie gwizdnie, każda za niego dziewczyna za mąż poleci.

- Ja nie... Ja muszę sobie wybrać męża. nie żeby mnie ktoś - tylko wybierał. Ja nie jestem ulęgałką do przebierania. Widzi mama, dziewczyny zanadto ulegają chłopakom, za mało mają godności kobiecej. Żeby każda żądała poziomu od mężczyzny, ci mężczyźni [59]postępowaliby zaraz inaczej Ale każda tylko chi, chi. chi; chi, chi chi; szczerzy ząbki i przytakuje wszystkiemu co chłopak powie, a chłopak też zaraz myśli, że naprawdę to, co robi on i mówi, jest coś warte.

- Ale on może cię gdzie nocą zbić na równej drodze z zemsty - ostrzegał ojciec.

- Ej, tatusiu! Widzę, że tatuś zapomina, jakie są słowa na początku tej pieśni z Pisma świętego o dobrej żonie, którą tatuś tamtym chłopcom przytaczał. Bo i ja czytałam tę pieśń Zaczyna się ona od słów. "Niewiastę mężną któż znajdzie?" A więc mężną nie taką, co się lada pijanicy zlęknie i mówi dalej ta pieśń tak o mężnej tonie: "Daleko od ostatecznych granic cena jej. Ufa w niej serce męża jej. Odda mu dobrem, a nie złem po wszystkie dni żywota...

"Przepasała mocą biodra swoje... Rękę swą ściągnęła do mocnych rzeczy... Usta swoje otwierała mądrości, a zakon miłosierdzia na języku jej. Powstali synowie jej i szczęśliwą sławili i mąż jej chwalił ją. Omylna jest wdzięczność i marna jest piękność: niewiasta bojąca się Boga ta będzie chwalona". - Tak tatusiu drogi: "Niewiastę śmiałą, odważną, mężną - któż znajdzie?" Twoja córka, ja, chcę być taką. Dlatego nie boję się pijaków. Wiem, że gdy będę ceniła swą godność dziewczęcą, Matka Boża przyśle mi porządnego chłopca. Z Jej rąk chcę mieć męża. A poznam go po tym, że będzie wstrzemięźliwy, pracowity i pobożny. Za innego nie wyjdę. Wolę zostać starą panną, niż męczyć się z byle jakim, a może i podłym człowiekiem.