Trudności religijne

Na łamach "Rycerza Niepokalanej" otwieramy z numerem majowym nowy dział artykułów, mianowicie: "Trudności religijne".

Zdajemy sobie bowiem sprawę z tego, że wiara i prawdy z nią związane napotykają na mnóstwo przeszkód w życiu ludzi, w ich duszach, sercach i umysłach. Zadaniem "Rycerza" będzie je usuwać,

Wszystkich trudności nie zna i znać nie może żadna, najmędrsza nawet redakcja. Natomiast zna je dobrze każdy, kto się z niemi borykać musi, a często, nie posiadając głębszego wykształcenia religijnego, rady sobie z niemi dać nie może. "Rycerz" pragnie mu dopomóc w tej walce i poprowadzić go do zwycięstwa.

Prosimy zatem, żeby zainteresowani Czytelnicy nadsyłali do redakcji "Rycerza" trudności, jakie napotykają na drodze swego życia religijnego. Nazwisk ujawniać nie będziemy, żeby swobodniej się wypowiadać z tem, co mu dolega. Za jakie dwa, miesiące od chwili wysłania listu może się spodziewać odpowiedzi wyjaśniającej zasadniczo jego "trudność religijną". Gdyby się odpowiedź spóźniła jeszcze parę miesięcy, będzie to znak, że obfitość "trudności", a szczupłość miejsca w miesięczniku spowodowała opóźnienie. Zupełnie tak, jak w "podziękowaniach", których napływają setki do redakcji.

JAK NAWRACAĆ?... Słyszałam raz na kazaniu, że każdy powinien się starać o nawrócenie swoich bliskich. Ja mam męża pijaka i niedowiarka. Jemu nie P. Bóg, tylko wódka w głowie. Ja go nawracam, i dobrem, słowem i przeklinam go, ale nijak nie mogę dać rady. Proszę ojca Duchownego nauczyć mnie, jak się ludzi nawraca, bo ja głupia, prosta kobieta, nie wiem, jak to robić...

DWA SPOSOBY NAWRACANIA. Są dwa sposoby nawracania ludzi na dobrą drogę. Jeden nazwijmy sposobem pogańskim, a drugi sposobem katolickim.

Na czem one polegają?

Pierwszy, pogański, polega na tem, że przy nawracaniu używamy złych słów, albo też złych czynów. A więc przekleństw tyle, że dom ich nie mieści, awantur bez liku, bicia, katowania i tym podobnych rzeczy. Jest to niedopuszczalne, chociaż tym sposobem właśnie nawracają mężów pijaków prawią wszystkie żony w Polsce. Naprzeklinają na nich, zmieszają ich z błotem, wyzwą od ostatnich, odeślą "do stu djabłów", a potem chcą, żeby mąż nawrócił się "do Boga". Przecież djabeł, wezwany na pomocnika, nietylko nie nawróci grzesznika, lecz jeszcze dalej od Boga go doprowadzi. Zrobi go jeszcze większym pijakiem i niedowiarkiem.

To jedno. A po wtóre, chcąc kogoś nawrócić, trzeba go najpierw sobie zjednać. Inaczej nie będzie chciał nas słuchać i przy swojem zostanie. Otóż, czy można sobie zjednać człowieka, wymyślając mu? Nigdy. Jeżeli nas nie usłucha po dobroci, t rozgniewany i rozzłoszczony przez nas, tembardziej nas nie usłucha i w swojem się zatnie.

Tego, zatem sposobu pogańskiego przy nawracaniu należy unikać. On jeszcze gorszymi robi grzeszników. Natomiast trzeba stosować drugi sposób nawracania - katolicki.

Na czem on polega? - Na tem, że przy nawracaniu używamy tylko dobrych słów, rozumnych perswazyj, stanowczości, lecz i łagodności, pamiętając na wskazówkę Chrystusa, że tylko "cisi posiądą ziemię serc ludzkich". Dusza ludzka jest wolną i gwałtownością jej nie pokonamy. Trzeba ją zdobyć przekonaniem. Dobrem, rozumnem słowem, dobrym przykładem własnego życia, a przedewszystkiem - gorącą modlitwą.

Na modlitwę położyć trzeba specjalny nacisk, bo ludzie o niej często zapominają. Przecież nawrócenie duszy to nie jest dzieło ludzkie, tylko robota Boża. Jest rzeczą poprostu śmieszną powiedzieć sobie, że "JA" nawracam. Tego żaden z ludzi nie potrafi. Nawraca dusze Bóg, nawraca je Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus, nawraca je Matka Jego Niepokalana, nie zaś "JA". Dlatego ten, kto chce naprawdę kogoś nawrócić, niech tę robotę nawrócenia rozpocznie od serdecznej, gorącej, wytrwałej modlitwy. Niech zamawia Msze św. na tę intencję, niech Mszy św. słucha sam, niech odprawi jedną, drugą i więcej nowenn, prosi innych o modlitwę. Dopiero tak uzbrojony do walki, niech sam dobrem słowem, miłem, rozumnem, żeby nie odstręczyć grzesznika, stara się na niego podziałać, pociągnąć ku dobremu. Zaszywanie medalików Niepokalanej w ubrania tylko w tym duchu trzeba stosować, oplatając grzesznika modlitwą do Marji. Nie można tego traktować jak jakiego talizmanu, czy zabobonu. Daje się medalik i ogrzewa go modlitwą serdeczną.

A gdy się stosuje te dobre zabiegi, nie można swej pracy psuć - przekleństwami. Bo tylko pomyśleć sobie! Ileby dusz nawrócili św. Piotr i św. Paweł, gdyby przyszedłszy do Rzymu, zaczęli kląć i wyzywać obywateli miasta. A wy tacy, a wy owacy, a niech was ziemia święta pochłonie. Ładnieby nawrócili Rzym.

Tak też i my nie stosujmy sposobu pogańskiego, tylko katolicki w nawracaniu.