Trubadur Niepokalanej

Sylwetki katolickie 33

Ojciec Konstanty Żukiewicz

(Śp. Ojciec Konstanty Żukiewicz)

Oto tak winien wyglądać idealny kapłan-zakonnik - mawiał niejeden, kto przepędził parę chwil w towarzystwie O. Konstantego Żukiewicza. Od tego białego Dominikanina biła dostojność kapłana, dobroć zakonnika, pogoda i wyrozumiałość szlachetnego człowieka, doświadczenie mędrca.

Kto zaś go słyszał na ambonie, podziwiał wytworność i lekkość wysłowienia, świeżość obrazów, naturalność ujęcia różnych zagadnień i dziwną serdeczność - promieniującą z każdego zdania. Szczególnie zaś podziwiano u O. Konstantego znajomość mariologii czyli nauk, o Matce Bożej. Na pewno nie było w Polsce drugiego kapłana, który by tak znał mariologiczną literaturę całego chyba świata i który by tyle kazań wygłosił o Matce Bożej . ile nasz Ojciec. Przez czterdzieści przynajmniej lat, rok rocznie, cały maj i październik, codziennie głosił nauki maryjne, a zawsze świeże, pełne polotu i przejęcia się tematem. Rozsiewał w nich skarby nauk Ojców Kościoła, uczonych teologów, ale wszystko umiał unowocześnić, wskazać aktualne zastosowanie, a całe kazania przepoić serdecznością uczucia i lotnymi obrazami swej niewyczerpanej wyobraźni. Nieraz całe cykle kazań opierał na jakiejś pieśni czy hymnie. Często rekolekcje były rozwinięciem i zastosowaniem hymnu Magnificat. życie każdej duszy - powtarzał - ma być uwielbieniem Boga, bo jej Bóg uczynił wielkie rzeczy i żądać będzie, by godnie odpowiedziała swemu powołaniu.

Poza głoszeniem kazań O. Konstanty pisał książki o Niepokalanej. Wyszło ich kilkanaście spod jego pióra. Jedne głoszą "Miłość Jezusa i Maryi w tajemnicach różańca", inne - Niepokalaną; dziełko "Salve Regina" wielbi Królowę Nieba. Chcąc zachęcić do męstwa dusze uginające się pod cierpieniem i dać im wzór Matki Bolesnej, napisał znów czytanki "Na tej dolinie łez". Aby zaś wskazać, że wiara o Maryi i Jej przywilejach opiera się na nauce uczonych teologów, wydaje książeczkę, w której rozwija co Św. Tomasz uczył o Matce Bożej. Gdy widzi, że w naszych czasach maryjnych trzeba by pogłębiać pobożność do Matki Bożej, pisze znów broszurę o doskonałym nabożeństwie zalecanym przez św. Ludwika Grigniona.

Znany był O. Konstanty i z tego, że przygotowywał koronacje obrazów Matki Bożej słynących łaskami: w Krakowie, Gidlach, Tarnobrzegu, Jazłowcu. Dzieje każdego z tych obrazów opisał w osobnych książkach A ileż kosztowało to wysiłku, aby urządzić, uroczystość koronacyjną, otrzymać z Rzymu potrzebne upoważnienie, zatroszczyć się o korony, pozapraszać księży biskupów, kapłanów i samemu wygłosić kilkanaście kazań.

Podczas ostatniej wojny przetłumaczył znane za granicą dwutomowe dzieło wybitnego Miechowity, który w rozbiorze Litanii Loretańskiej zebrał prawie całą naukę katolicką o Najświętszej Pannie. Również w kalendarzu "Rycerza Niepokalanej" na r. 1949 jest artykuł o. Konstantego, może ostatni pisany za życia, a po śmierci autora drukowany: "Z dziejów Kultu Niepokalanego Poczęcia w Polsce". Zresztą przyjaźń O. Konstantego do wydawnictw Milicji Niepokalanej sięga jeszcze narodzin "Rycerza".

Przy końcu roku 1921 przyszedł w Krakowie do O. Konstantego O. Maksymilian Kolbe i mówi: "O. Przeorze, pragnę wydawać miesięcznik, który ma szerzyć cześć, królowanie Niepokalanej w duszach ludzkich. Mam na to pozwolenie swych przełożonych, ale nie mam środków na wydawanie pisma. Wędrówkę z prośbą o pomoc zaczynam od Ojca, jako najbliższego sąsiedzko i duchowo Współbrata".

O. Konstanty dał zasiłek na pokrycie części kosztów i odtąd, jak sam wspomina zawiązała się jakaś serdeczna nić sympatii do "Rycerza". Co miesiąc go oczekiwał, każdy numer czytał, trudnościami pisma żywo się interesował, jego rozwojem zawsze się cieszył.

Na takich pracach, na głoszeniu Królestwa Chrystusowego przez Maryję, minęło mu 50 lat kapłańskich trudów. W ubiegłym roku obchodził złoty jubileusz, lecz nie myślał o spoczynku. Owszem pisał niedawno do Braci w Niepokalanowie: "Proście, abym jeszcze coś zdziałał dla Niepokalanej, bym różne plany wykonał i dał umiłowanej Pani nowe dowody mej służby". Mimo wieku wyobraźnia jego była pełną życia, myśli zawsze świeże, więc pisał ciągle i chętnie szedł na ambonę, gdzie przemawiał z werwą, chociaż głos mu już osłabł.

Zgon jego w dniu 29 grudnia 1948 r. był niespodziewany. Mamy niezłomną nadzieję, że nasz Ojciec stanął u stóp Niepokalanej Pani. Nikt bowiem w ostatnich czasach tak Jej nie wielbił, nikt nie umiał tak miłości ku Niej rozpalić, jak on. Gdy na zakończenie nabożeństw październikowych przenoszono obraz Matki Bożej Różańcowej z kościoła OO. Dominikanów do ich kaplicy w Krakowie, tę uroczystość tak umiał udramatyzować tak przedstawić czym jest Maryja dla nas, taką ufnością przepoić serca słuchaczy, że każdy do głębi wzruszony opuszczał świątynię.

Był więc O. Konstanty niedościgłym piewcą Maryi. Ona porwała jego serce; stąd hasłem, które często wypisywał w listach, było: De dilecta numquam satis (O umiłowanej Matce nigdy dosyć).

Nie możemy mu dorównać w mądrości mariańskiej, nie każdy może tak wdzięcznie mówić o Maryi, ale oby jak najwięcej było takich rycerzy i rycerek, którzy by płonęli miłością, jak ten trubadur i jak on, bez zastrzeżeń, radośnie poświęcili Niepokalanej swe prace, myśli, umiłowania.