Tarsycjusz XX wieku
Rycerz Niepokalanej 6/1946, grafika do artykułu: Tarsycjusz XX wieku, s. 148

Przecudny jasny poranek czerwcowy. Ziemia nie rozpalona jeszcze żarem lata, a przystrojona już jego przebogata szatą, każdym odruchem niedawno do życia powołanej przyrody, śpiewała hymn pochwalny na cześć Stwórcy.

Podobnie świeża radość, której nie zrozumie kto jej sam nie zaznał, rozsadzała młode 17-stolenie serce. W białym korporale, pod niebieską bluzką robotniczą, spoczywał Ten, Który w dzisiejszym dniu okrył świat tak wspaniałą szatą - a Który teraz szedł przez miejsca, gdzie się Go może nigdy nie spodziewano, aby wyciągnąć Swą błogosławiącą rękę nad najnieszczęśliwszymi...

Był pierwszy piątek czerwca 1943 r. Śpieszył na miejsce pracy, odległe o dwa kilometry od samego miasta Oświęcimia, aby jak codziennie stanąć do pracy, jako jedno z licznych kółek w niemieckiej maszynie gospodarki wojennej.

Z tysiącami innych musiał patrzeć na nadludzkie zmagania ludzi zza drutów. Pracując z nimi przez całe dwa lata, miał sposobność zaznajomić się bliżej z ich cierpieniami i potrzebami).

Nawiązawszy kontakt z "więźniem politycznym", a byłym kierownikiem szkolnym z woj. poznańskiego, poznał dokładnie potrzeby duszy więźnia oświęcimskiego.

Na projekt, aby tym nieszczęśliwym zanieść od czasu do czasu Jezusa ukrytego w Najśw. Sakramencie, - ówczesny proboszcz parafii oświęcimskiej, ks. Bajer, po porozumieniu się z Ks. Biskupem odpowiedział przychylnie.

I oto wczesnym rankiem, u stóp ołtarza, w małym kościółku klasztornym, klęczy młodzieniec. - Kapłan odwróciwszy się od ołtarza, unosi białą Hostię do góry: "Oto Baranek Boży"...

Jezus wstępuje do bijącego ze wzruszenia serca chłopca, a zaraz potem Kapłan zawiesza mu na piersi maleńką bursę ze złożonym w niej Jezusem. Idź - niech cię Pan błogosławi, - niech cię ochrania, - idź, niech ci pozwoli szczęśliwie spełnić twą misję... idź drugi Tarsycjuszu...

Przyciskając swój Skarb do serca, wypowiadając bezładnie wszystko, co Mu miał do powiedzenia, swą miłość, swe prośby... wyszedł... Nie domyślał się żaden z oprawców wpuszczających go na teren obozu, że wraz z nim, wchodzi na miejsce ich okrucieństw świadek Najpotężniejszy, Który kiedyś w roli Sędziego stanie przed nimi.

Gdy znalazł się wreszcie przed "politycznym zbrodniarzem", aby mu podać białą Hostię - on który odważnie przyszedł aż tutaj, teraz stracił nad sobą całkowicie panowanie. - Drżącymi usty wypowiada słowa:

"Ecce Agnus Dei" i trzęsącymi rękoma, nie będącymi prawie w stanie utrzymać Najświętszego Ciała, podaje Je łkającemu jak dziecko więźniowi...

Zaległa uroczysta ciszą - przerywana jedynie dochodzącymi od zewnątrz okrzykami dozorców, i jękami jakiegoś bitego więźnia, nie pozwalającymi nam zapomnieć, że to wszystko dzieje się w środku niemieckiego piekła - w dwudziestym wieku...

Lecz oto za oknem mignął, trawiasty kolor munduru S.S. - więzień pochwycił do ręki narzędzie, rozpoczął swą pracę - rozpoczął swoje dziękczynienie...


Dop. red. W Oświęcimiu w zakładach syntetycznych obok wielotysięcznej rzeszy robotników, cieszących się względną wolnością, pracowali jeńcy, przychodzący pod nadzorem z obozu do pracy fabrycznej.