Szlachetne zdrowie

Specjalną uwagę chciałam zwrócić na zdrowie osobom młodym, które lekkomyślnie marnotrawią ten cenny dar Boży, narażając nawet swe życie.

Dużo młodzieży a nieraz i starszych dla elegancji i chęci podobania się godzi w swe życie. Ileż widzi się u młodych przemrożonych nóg, uszu, rąk, jedyne dlatego, że panienka, wybierając się w silny mróz na przechadzkę, w towarzystwie mieszanym, ubierze się w cienką pończoszkę, półbuciki i czapeczkę zatkniętą na czubku głowy, a młodzieniec - w półbucik, kapelusz a często i bez niego, nie mówiąc już o nausznikach, bo inaczej "jakżeby się wyglądało", "co by powiedziano". Podobnie młodzieniec zwykle nie używa parasola ani kaloszy, gdy pada deszcz. Nieraz przemoczony wpada do miejsca pracy, gdzie wszystko schnie na nim. Stąd częste przeziębienia, choroby płuc a nawet śmierć.

Moja znajoma cierpi na reumatyzm twarzy, przy czym - choć młoda to jeszcze osoba - grozi jej wyrwanie wielu zębów, a to wszystko z zawiania, bo chociaż było zimno i wicher, "nie wypadało jej" przecież iść ulicą miasta bez kapelusza, w chusteczce na głowie. Znam wypadek, gdzie z zawiania, spowodowanego również lekkomyślnością młoda osoba momentalnie dostała paraliżu całej połowy twarzy i musiała wyjechać do szpitala na leczenie się, zostawiając zrozpaczonego męża z dwojgiem malutkich dzieci. Zresztą podobnych przykładów, a nawet i takich, gdzie przez lekkomyślność traciło się życie, każdy z Czytelników może wiele podać.

Zwrócić też trzeba baczniejszą uwagę na jedzenie w odpowiedniej ilości i kolejności. Opowiadano mi, że w czasie wycieczki pewien harcerz po spożyciu owoców napił się surowego mleka i zaraz dostał skrętu kiszek, a gdy sprowadzono lekarza, było już za późno i chłopaka pochowano na miejscu wypadku, z dala od domu i najbliższych. Często, gdy zwraca się komu uwagę na tą czy inną nieodpowiedniość przy jedzeniu, słyszy się: "E, nic mi nie będzie, kto by na to uważał...". To jest grzech przeciw piątemu przykazaniu. Raz ci się [344]uda, może i drugi, i trzeci, ale zawsze to ryzyko, kończące się często chorobą łub śmiercią.

Katolikowi tak lekkomyślnie postępować nie wolno, Zdrowia i życia masz pilnować jako skarbu danego ci od Boga. Gdy je stracisz z własnej winy, sam się przekonasz na tamtym świecie, jaką krzywdę sobie zrobiłeś, bo nie tylko obraziłeś Boga, Stwórcę i Pana twego życia, ale nie wykorzystałeś danych ci możliwości dla własnego i innych uświęcenia i naraziłeś się na ciężkie kary.