Prowincjał OO. Franciszkanów.
Śp. o. Alojzy Karwacki urodził się w Dobromilu w miasteczku Małop[olski] wschodniej w r. 1866. Idąc za głosem powołania opuścił wszystko a poszedł za Chrystusem Panem - wyrzekł się świata, a przywdziawszy na się ubogą suknię zakonną i przepasawszy swe biodra sznurem, obrał sobie za przewodnika Serafickiego z Asyżu Franciszka i został członkiem jego zakonu w r. 1884. Tu wpatrując się ustawicznie w tak piękny wzór Patryarchy Assyskiego, pracą wewnętrzną urabia w sobie charakter prawdziwie zakonny i przygotowuje się do święceń kapłańskich, które otrzymuje w r. 1889.
Jego życie prawdziwie zakonne i kapłańskie zwróciło nań uwagę całej prowincji, to też powoływano go na przełożonego do klasztorów: w Sanoku, Jaśle, Krośnie, Krakowie i w Kalwarii Pacławskiej (pod Przemyślem), lecz dla ciasnych ram niniejszego pisma pominąć tu muszę jego działalność na tych płacówkach, pominę i pracę Jego jako gorliwego misjonarza, który na wzór Chrystusa i tego którego drugim Chrystusem nazwano, Franciszka z Asyżu, chętnie i często w wielu zakątkach wszystkich dzielnic naszej Ojczyzny na ambonie i w konfesjonale występował. Wspomnieć tylko tu również mogę o działalności jego jako profesora w gimnazjum i o tej naprawdę mrówczej i niestrudzonej pracy śp. o. Alojzego nad uporządkowaniem wielu bibliotek i archiwów klasztornych, co było jego ulubionym zajęciem. Ale nie mogę też zamilczeć o tym, co szczególniej tyczy "Milicji Niepokalanej" Jej Rycerza i chwały Matki Najśw.
Śp. Zmarły, pełniąc urząd przełożonego klasztoru w Krakowie przeprowadził starania około koronacji Cudownego obrazu Matki Bożej Bolesnej, czyli jak Ją powszechnie nazywają "Smętnej Dobrodziejki" w bazylice OO. Franciszkanów. Wiele zabiegał, wiele się i natrudził, ale za to w r. 1908 korona Watykańska zajaśniała na skroniach Matuchny Bolesnej.
W 1914 objąwszy obowiązki Przełożonego klasztoru na Kalwarii Pacławskiej, gdzie w kościele franciszkańskim znajduje się także cudami i łaskami słynący obraz Matki Zbawiciela, do której tronu rok rocznie setki tysięcy pielgrzymów się ciśnie, w ciężkich czasach wojennej zawieruchy wśród oblężenia Przemyśla przez wrogów, on zawsze stał na straży niebezpiecznie zagrożonej świątyni, tego Sanktuarium Kalwaryjskiej Pani. Całą swą działalność zwrócił ku temu aby to miejsce godnie przyozdobić - cześć Maryi podnieść.
Z chwilą wprowadzenia Milicji Niepokalanej (M.I.) do Polski, o. Alojzy, który wtenczas już od roku 1918 piastował urząd naczelnego Przełożonego, tj. prowincjała całej zakonnej prowincji polskiej, chętnie zaciągnął się w Jej szeregi jako szermierz Niepok. Dziewicy. Mimo ogromnego nawału pracy, która na urzędzie prowincjał prawie całkiem go pochłaniała, wszelkimi siłami wspierał gorliwie Stowarzyszenie Milicji Niepokalanej. Za Jego to również staraniem, choć nadzwyczajne piętrzyły się trudności prasowe u nas w Polsce, zaczął wychodzić nasz miesięcznik "Rycerz Niepokalanej" jako organ Milicji, do którego sam wśród nawału pracy pisywał. Zapewne Szan. Czytelnicy pamiętają te jego piękne i z pietyzmem kreślone obrazki z historii czci Maryi w naszej Polsce, a osobliwie w kościołach franciszkańskich. Miał zamiar więcej jeszcze w tym duchu pisywać w przyszłości, skoroby od urzędu prowincjała uwolnić się zdołał. Bóg jednak inaczej zrządził i duszę tę tak cnotliwą, szlachetną, tak naprawdę każdemu, kto go tylko poznał miłą, powołał dnia 4 kwietnia [1924] r. do Siebie po wieczną w niebie nagrodę.
Jego też zasługą jest nowopowstała drukarnia, dawne marzenie śp. Zmarłego, bez której doprawdy "Rycerz" normalnie wychodzić by nie mógł. R.I.P.