"Opiszę Ci przepiękną śmierć starca, który był świętym kapłanem i męczennikiem. Wszystkie podane tu szczegóły posłyszałam od zakonnicy pielęgniarki, która była przy nim w ostatniej chwili życia.
W pewnej wiosce, w pobliżu porta Mazatlaco, zamieszkały Siostry nieustannej adoracji. Ojcem ich duchownym był ksiądz staruszek, mieszkający w prostym domku z dala od klasztoru. Codziennie, wczesnym rankiem chodził z domu do Sióstr, by odprawić Mszę św.
Jednego poranka zdążał jak zwyczajnie, w stronę klasztoru, ale spotkali go po drodze żołnierze, którzy czatowali już na niego W pobliżu klasztoru.
- Poczekajże staruszku! Tyś jest księdzem! - Wołali cór raz natarczywiej - dokąd tak zmierzasz?
Ksiądz odpowiedział im zupełnie spokojnie i bez Wzruszenia
- Pytacie, gdzie idą, moje dzieci? Idę odprawić Mszę św.
- A czy nie wiesz, że to zakazane?
- Co mówicie?... Zakazane?.. Nikt mi o tym nie mówiła
- Powiedz tedy przynajmniej: Niech żyje Calles, a będziesz wolny.
- Chłopcy, cóż Wy mówicie? Wam wolno powiedzieć: Niech żyje Calles, kiedy tylko chcecie, ale ja tego powiedzieć nie mogę..
- A zatem kto niech żyje?
Zacny staruszek zastanowił się i wyrzekł:
- Niech żyje Chrystus-Król!
W tej chwili żołnierze zwrócili ku niemu lufy karabinów i strzelili... Nieszczęsny kapłan został raniony w pierś i po chwili stoczył się na ziemię. Dobrzy ludzie, którzy widzieli całe zdarzenie przyszli rannemu z pomocą i zaprowadzili go do dawnego mieszkania. Powiadomili o wypadku zakonnice. Siostra pielęgniarka chorych przebrała się prędko za prostą Wieśniaczkę i udała się na miejsce wypadku, niosąc eter, watę i spirytus. Stanąwszy nad łożem rannego zapytała go:
- Ojcze duchowny, cóż ci się stało?
- Przecież widzisz, dziecko moje, że ci dobrzy ludzie posyłają mnie do nieba!
A gdy Siostra chciała opatrzyć rany jego, odpowiedział:
- Dziecko moje, to zbyteczne! Idę do nieba!...- spieszę prosić dobrotliwego Boga, by czuwał nad wami!
To były ostatnie jego słowa. Po chwili zakończył życie...
Jaka to piękna śmierć! Czy nie prawda mój synu? Niech będzie uwielbiony w swoich Męczennikach!"
Posł. S. J.