Śmierć kapłana - męczennika w Meksyku

"Opiszę Ci przepiękną śmierć starca, który był świętym kapłanem i męczennikiem. Wszystkie podane tu szczegóły posłyszałam od zakonnicy pielęgniarki, która była przy nim w ostatniej chwili życia.

W pewnej wiosce, w pobliżu porta Mazatlaco, zamieszkały Siostry nieustannej adoracji. Ojcem ich duchownym był ksiądz staruszek, mieszkający w prostym domku z dala od klasztoru. Codziennie, wczesnym rankiem chodził z domu do Sióstr, by odprawić Mszę św.

Jednego poranka zdążał jak zwyczajnie, w stronę klasztoru, ale spotkali go po drodze żołnierze, którzy czatowali już na niego W pobliżu klasztoru.

- Poczekajże staruszku! Tyś jest księdzem! - Wołali cór raz natarczywiej - dokąd tak zmierzasz?

Ksiądz odpowiedział im zupełnie spokojnie i bez Wzruszenia

- Pytacie, gdzie idą, moje dzieci? Idę odprawić Mszę św.

- A czy nie wiesz, że to zakazane?

- Co mówicie?... Zakazane?.. Nikt mi o tym nie mówiła

- Powiedz tedy przynajmniej: Niech żyje Calles, a będziesz wolny.

- Chłopcy, cóż Wy mówicie? Wam wolno powiedzieć: Niech żyje Calles, kiedy tylko chcecie, ale ja tego powiedzieć nie mogę..

- A zatem kto niech żyje?

Zacny staruszek zastanowił się i wyrzekł:

- Niech żyje Chrystus-Król!

W tej chwili żołnierze zwrócili ku niemu lufy karabinów i strzelili... Nieszczęsny kapłan został raniony w pierś i po chwili stoczył się na ziemię. Dobrzy ludzie, którzy widzieli całe zdarzenie przyszli rannemu z pomocą i zaprowadzili go do dawnego mieszkania. Powiadomili o wypadku zakonnice. Siostra pielęgniarka chorych przebrała się prędko za prostą Wieśniaczkę i udała się na miejsce wypadku, niosąc eter, watę i spirytus. Stanąwszy nad łożem rannego zapytała go:

- Ojcze duchowny, cóż ci się stało?

- Przecież widzisz, dziecko moje, że ci dobrzy ludzie posyłają mnie do nieba!

A gdy Siostra chciała opatrzyć rany jego, odpowiedział:

- Dziecko moje, to zbyteczne! Idę do nieba!...- spieszę prosić dobrotliwego Boga, by czuwał nad wami!

To były ostatnie jego słowa. Po chwili zakończył życie...

Jaka to piękna śmierć! Czy nie prawda mój synu? Niech będzie uwielbiony w swoich Męczennikach!"

Posł. S. J.