Gdy matce umrze ukochana dziecina, gdy z cmentarza, gdzie w zimnej mogile pozostawiła maleństwo swoje, wróci do pustych ścian domu, jakże długo żyje ta matka wspomnieniami o zmarłem dziecku! Ze łzami w oczach przypomina sobie, jak ono do niej słodko "mama" wymawiało; jak ją obejmowało za szyję rączkami tuląc się do niej pieszczotliwie; jak na chwiejnych nóżkach stawiało pierwsze kroki zawsze biegnąc w jej objęcia i jak w końcu leżąc na śmiertelnym łóżeczku wyciągało do niej rączki, prosząc kwileniem, by mu ulżyła, odjęła męki, by bodaj wycałowała bolące miejsca. ^
A ona, biedna matka - nic mu pomóc nie mogła. Przyszła nieubłagana śmierć - zabrała dziecinę - zostawiając matkę z rozdarłem sercem.
0 jakże teraz dla matki drogie i to łóżeczko, na którym sypiało jej dziecię i te malutkie "koszulki i sukieneczki, w jakie je ubierała i nawet te zabawki, jakimi dziecię jej się cieszyło! - Coś matkę ciągnie do tych pamiątek; w ciszy wyjmuje je z ukrycia, przegląda ze łzami i wycałowuje, bo one jej tak żywo przypominają zmarłe dzieciątko.
I lata mijają - na cmentarzu już się zapadła mogiłka i krzyż się na niej przechylił i chwast zaciera ślad grobku - lecz w sercu matki żyje dziecina w rzewnych wspomnieniach - i po latach - wspomnij jej o zmarłem, a gorzko zapłacze.
A któraż ziemska matka kochała tak dziecię swoje, jak Maryja - Jezusa?! Któreż dziecko ubóstwiało tak swą matkę, jak Jezus swą Niepokalaną Matkę, Maryję? - Cóż więc dziwnego, że, gdy Maryja w tak straszny sposób straciła swe najdroższe dziecię, najdrobniejsze wspomnienia, najmniejsze po Nim pamiątki były dla Niej najdroższym skarbem, bo Jej żywo przypominały Tego, którego nad życie kochała.
Póki tedy żyła na tym świecie po śmierci Syna, zachodziła często i do świątyni w Jerozolimie, gdzie swe dziecię Ojcu niebieskiemu ofiarowała - i do wieczernika, gdzie uczestniczyła w ustanowieniu N. Sakramentu; zachodziła i do Ogrojca, gdzie.... a idąc śladami Jego męki, z pod domu Kaifasza szła krok za krokiem, kędy jak złoczyńcę prowadzono Jej Syna od sędziego do sędziego aż na szczyt Kalwarii, aby Go tam, za ludzkie nieprawości, śmiercią ukarać.
Kochasz ty Niepokalaną Bolesną Dziewicę? Masz choć odrobinę współczucia dla Niej? - Chcesz Jej sprawić ulgę i przyjemność w smutnych rozważaniach i wędrówkach? - oto idź za Nią i razem z Nią współbolej.