SĄD

Pan A: - Nie panie, ja długo nie pożyję. Wada serca! Pan rozumie, co to znaczy serce!...

Pan B: - O tak! Niedawno byłem świadkiem, jak na gładkiej ulicy w Poznaniu padł znany i kochany Ks. O. trupem. Bez żadnej przyczyny, tylko serce!

Pan C: - Jabym sobie życzył tak umierać, mimo że będąc chłopczykiem śpiewałem w kościele: "Od nagłej... śmierci, zachowaj nas Panie".

Pan A: - I ja tak samo. Uśmiecha mi się nawet grożąca mi nagła śmierć. Bez choroby, trwogi... W jednej chwili. Nie wiedzieć nawet, żem umarł! - Ma i swoje dobre strony ta wada serca!

Pan B: - Owszem, mogą sobie panowie takiej śmierci życzyć, ale proszę pamiętać i o sądzie...

Pan A: - Zbyt czarna to strona śmierci, aby o niej myśleć! Szukajmy raczej wszędzie stron jasnych!

Pan B: - Myśleć nie myśleć, ale sąd będzie. Z każdego czynu naszego, z każdego słowa, z każdej myśli rachunek zdawać będziem. My darami Bożemi obracamy jak kasjerzy pieniędzmi, z drżeniem, by dobrze wyszło, gdy wpadnie kontrola. A jeśli zaskoczy nagle? Co wtedy? Czy naprawdę będzie wszystko dobrze?

Pan C: - Może być dobrze, a może być źle.

Pan A: - Lepiej nie mówmy o tem.

I przeszedł na temat inny.

A był chory na serce....