Nikt nie zaprzeczy, że w wychowaniu człowieka religia odgrywa bardzo wielką rolę, a zwłaszcza religia konsekwentna, która przenika całego człowieka. Taką właśnie jest religia katolicka ze swymi obrzędami liturgicznymi.
I jeżeli już od pewnego czasu daje się zauważyć w świecie pewien zwrot do odrodzenia religijnego, to niemałą rolę w tym odgrywa powrót do zewnętrznych form kultu Bożego, czyli do liturgii.
Trzeba bowiem bezstronnie przyznać, że ostatnie wieki były pod tym względem ogromnie zaniedbane. W życiu duchownym wewnętrzne i indywidualne czynniki zupełnie niesłusznie i nierównomiernie przeważały nad czynnikami zewnętrznymi i społecznymi. Jeszcze dziś spotyka się często ludzi, nawet religijnych, którzy nie uznają zewnętrznych form modlitwy, i nie uznają wspólnej, społecznej modlitwy, jaką właśnie jest modlitwa liturgiczna.
Nie chcę tu analizować, kto ponosi za to odpowiedzialność, że wielu dzisiejszych katolików, zwłaszcza wśród inteligencji, nie tylko nie uznaje społecznych, publicznych modłów liturgicznych, ale nawet nie zna ich wartości.
Prawie jeszcze powszechnym jest dziś fakt, że w naszych świątyniach kapłani sami składają Bogu hołd czci i chwały kultem publicznym, ale dla wiernych ten kult jest czymś obcym, nie biorą, bowiem w nim czynnego udziału. I chociaż każdy indywidualnie modli się w kościele, nie osiąga jednak z tej modlitwy tych korzyści, jakieby osiągnął z modlitwy publicznej, liturgicznej.
Toteż można bez przesady twierdzić, że ta indywidualizacja życia religijnego przenosi się również i do życia świeckiego, domowego, publicznego i państwowego i to w sensie ujemnym. Nie tak było w pierwszych wiekach chrześcijaństwa - wtedy u wszystkich była jakby jedna dusza i jedno ciało, wszyscy wzajemnie się miłowali. Bo też w początkach chrześcijaństwa modlitwa publiczna, liturgiczna, a zwłaszcza Msza św. była ośrodkiem życia religijnego i dlatego to Kościół tylu dał światu bohaterów.
A więc nie wolno zapominać o tym, że bez liturgii nie ma pełni katolicyzmu, gdyż dopiero ona wytwarza tę atmosferę nadprzyrodzoną, w której dusza "z natury swej chrześcijańska" dochodzi do całkowitego rozwoju wszystkich swoich władz i do prawdziwej "wolności synów Bożych" (Rz 8,21).
Nauka zawarta w Ewangelii, jak i tradycja życia chrześcijańskiego w ciągu wieków bardzo wyraźnie nas uczą, że normalny rozwój religijny duszy polega na harmonijnym połączeniu obu pierwiastków: wewnętrznego i zewnętrznego, indywidualnego i społecznego. Pan Jezus zachęca nas abyśmy się zamknęli w izdebce naszej duszy i tam w skrytości modlili się do Ojca naszego, ale nie uważa tego za jedyną formę modlitwy, skoro obiecuje swą szczególną obecność, gdziekolwiek dwóch albo trzech zbierze się w Jego imię.
Niewątpliwie, że czynnik wewnętrzny jest ważniejszy i musi górować nad zewnętrznym, ale on właśnie potrzebuje dla swego pełnego rozwoju mocnego oparcia na czynnikach zewnętrznych, materialnych. Człowiek bowiem składa się z duszy i ciała. A jeżeli chodzi o wychowanie człowieka, to nie może się ono dokonywać w oderwaniu od materii, od świata zewnętrznego. Najwyższa też funkcja jego życia duchowego, czyli religijność, nie może się należycie rozwijać bez ścisłego związku ze światem zewnętrznym. Religijność człowieka w wysokim stopniu jest zależna od różnych czynników zmysłowych i od otoczenia społecznego, które mogą się bardzo wybitnie przyczynić do jej rozwoju, albo też silnie ją sparaliżować.
To wielkie zadanie zorganizowania w harmonijną całość wszystkich czynników zewnętrznych i społecznych życia religijnego i stworzenia z nich jakby ram, w którychby czynności duchowe człowieka mogły się normalnie rozwijać spełnia właśnie liturgia. Ona to swymi formami zewnętrznymi, zwłaszcza gdy są pięknie zorganizowane, zainteresowuje zmysły, wciąga je do akcji modlitewnej i sprawia to, że nie tylko jej nie przeszkadzają, ale nawet przeciwnie, silnie potęgują natężenie modlitwy.
Nie należy też zapominać o tym, że liturgia swą organizacją społeczną pociąga wiernych do czynu, nie pozwala bowiem, by wierni byli tylko biernymi widzami i słuchaczami w nabożeństwach, lecz wszystkich wciąga do czynnego w nich udziału. Innymi słowy, nabożeństwo liturgiczne, to społeczna akcja kapłana wraz z ludem wiernym.
Najlepiej przedstawia nam społeczny charakter modlitwy Ofiara Mszy św., ale odprawiana na wzór pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to wierni brali czynny udział w Ofierze, składając podczas ofiarowania dary na ołtarzu i śpiewali naprzemian z kapłanem pobożna psalmy i inne modlitwy. Wtedy to nikt się nie nudził na Mszy św., bo wszyscy byli zajęci Ofiarą, byli współofiarnikami. Rzecz jasna, że po takiej modlitwie każdy wychodził ze świątyni podniesiony na duchu, umocniony do walki życiowej, a nawet gotowym na męczeństwo za wiarę.
Niewątpliwie więc liturgia jest naprawdę szkołą życia duchowego, jest wychowawczynią człowieka. Śmiało można postawić twierdzenie, że jest ona jedyną oficjalną szkołą życia religijnego w Kościele katolickim.
Dlatego to Kościół zawsze wielką pieczołowitością otaczał liturgię, ustalając jednolite przepisy odprawiania Mszy św. i innych nabożeństw kościelnych dla całego świata.
Żeby więc przyspieszyć w świecie odrodzenie się ducha religijnego, a co za tym idzie i ducha społecznego i miłości braterskiej, trzeba wrócić do życia liturgicznego. Nie wolno nam być w kościołach naszych tylko biernymi słuchaczami Mszy św. i innych nabożeństw, ale winniśmy czynny w nich brać współudział. W tym celu wprowadza się już z powrotem w całym świecie, a także i u nas w Polsce tak zwane Msze recytowane, w których wierni razem z ministrantem odpowiadają kapłanowi, i modlą się z tak zwanych mszalików, które dla nie znających łaciny są również wydane po polsku.
Ale do tego trzeba odpowiedniego przygotowania, uświadomienia. Pod tym względem dużo mogą zrobić rodzice, a jeszcze więcej wychowawcy i nauczyciele. W domach naszych winno się zaprowadzić dawny zwyczaj, żeby rano i wieczorem rodzice wspólnie z dziećmi i innymi domownikami odmawiali pacierz, podobnież należało by wspólnie modlić się przed i po jedzeniu. Wreszcie w szkołach należałoby większą uwagę zwrócić przy uczeniu religii na liturgię, by każdy uczeń i uczennica nie tylko rozumieli treść Mszy św., ale nadto umieli w niej czynnie uczestniczyć.
Zabierzmy się więc czynnie do pracy nad wznowieniem życia liturgicznego, a na pewno wzmocnimy naszą religijność i staniemy się ludźmi pełnowartościowymi pod każdym względem.