Warszawski "Rozwój" czyni ciekawe a smutne spostrzeżenia, które pozwalamy sobie w skróceniu przytoczyć:
Żydostwo zarzuca nam zacofaństwo, propaguje wolno-myślicielstwo, inspirując tego rodzaju pisma, jak "życie Wolne". A oni?
Weźmy cyfry: w Warszawie mamy 50 kościołów i 53 kaplice katolickie. Natomiast bóżnic 54, a tak zwanych domów modlitwy żydowskich 400. Jedna trzecia, jaką stanowi żydostwo stolicy, utrzymuje 450 procent świątyń w stosunku do nas, do katolików.
Czego to dowodzi?
Że żydostwo stoi na gruncie swojej wiary, że żydostwo nią żyje.
Czy w tej chwili nie oblewamy się rumieńcem wstydu?
Stolica kraju, który chce się szczycić mianem katolickim, który chce uchodzić za przedmurze chrześcijaństwa - ma pięćkroć mniej świątyń, niżeli żydostwo.