Rekolekcje
Rycerz Niepokalanej 3/1949, ilustracja do artykułu: Rekolekcje, s. 67
Chrystus woła: Pójdź za mną

żyjemy w szczęśliwszej epoce, niż nasi ojcowie i dziadowie. Oni wyznawali swoją wiarę wbrew pozorom, które zdawały się tę wiarę przeciwstawiać wiedzy i nauce. Trudno było być katolikiem w wieku XIX! Trudno było wierzyć w Boga "Stworzyciela nieba i ziemi, gdy ówczesna nauka twierdziła, że "na pewno" świat powstał z "ruchu materii": trudno było wierzyć w Boga. który uczynił człowieka na swoje "podobieństwo", gdy nauka zapewniała, że człowiek jest tylko zbiorem pewnych składników materialnych i niczym więcej. Trudno było wierzyć, gdy wszystkie źródła naszej wiary: Pismo Św[ięte] i Tradycja kościelna były uznane za fałszywe, zaś żywot Jezusa Chrystusa za tendencyjną legendę lub zwyczajny mit!

Dziś łatwiej jest być katolikiem. Dziś najtęższe umysły naukowe (taki np. astrofizyk angielski Jeans) stwierdzają, że świat stworzyła "Istota rozumna"; dziś wielcy uczeni (jak np. Carrel) przyznają, że w człowieku, poza składnikami materialnymi, jest "coś" - czego można nie nazywać duszą, ale co się zachowuje właśnie tak, jak ten duchowo-energetyczny motor czynności człowieka. Skrupulatne studia nad Pismem św. potwierdziły jego prawdziwość, a najnowsze odkrycia starych tekstów aramejskich umocniły kościelną egzegezę. Ktoś, kto by dziś twierdził, że Jezus Chrystus nigdy nie żył, byłby wyśmiany nawet przez niewierzących!

Łatwo być katolikiem. Ale czy dlatego ciąży na nas obecnie mniej obowiązków? Raczej przeciwnie! Fakt, że nauka współczesna nie przeciwstawia się naszej wierze, nie mówi, że już nigdy nie powstaną nowe teorie naukowe. które przez pewien czas robić będą wrażenie sprzecznych z religią. Kryzys, jaki powstał w XIX wieku, był w wielkiej mierze winą naszą - nas katolików. Nie kto inny, ale my, katolicy, jesteśmy posiadaczami Prawdy i to takiej Prawdy, która w każdej chwili zdobyłaby cały świat, gdybyśmy tylko potrafili nią żyć!

Ale katolicyzm zamiera, gdy katolikom wystarcza, że się nazywają katolikami! Katolicyzm musi żyć naszym nieustannym wysiłkiem. Przede wszystkim wysiłkiem moralnym. Musimy być stale lepsi. To tylko złudzenie, że wystarczy być jakimś tam katolikiem. Katolik, który się nie stara, aby być codziennie lepszym, niż był poprzedniego dnia, staje się katolikiem co dzień gorszym. Ale obok coraz gorliwszego życia katolickiego musi być w nas co dzień większa wiedza o katolicyzmie.

Ja tam wiem, czego ode mnie Kościół wymaga - mówi się nieraz. Wiesz? A skąd? Aby się nauczyć podstawowej wiedzy o świecie chodziłeś przez 7 czy 8 lat do szkoły i spędzałeś w niej parę godzin dziennie. Aby zdobyć zawód, który posiadasz, uczyłeś się parę lat. Jeśli chcesz być dobrym fachowcem, musisz się uczyć ciągle dalej. Aby wiedzieć co się dzieje na świecie, czytasz codziennie gazetę i poświęcasz na to przynajmniej kwadrans. Jeśli nie chcesz się wstydzić swego otoczenia, sięgasz, gdy masz czas po książkę.

A co się robi, by zdobyć większą wiedzę o Bogu, o religii, o nauce Kościoła? W szkole miałeś lekcje religii - dwie biedne godzinki na tydzień. Dowiedziałeś się z nich zaledwie tyle. aby nie być poganinem. Mógłbyś się coś jeszcze dowiedzieć z niedzielnych kazań. Ale czy słuchasz tych kazań?

Nie można być fachowcem, nie pogłębiając swej wiedzy. Nie można być katolikiem - nie przysłuchując się stale nauce Kościoła.

Kto chce być katolikiem nie tylko z imienia, musi się stawać codziennie światlejszym katolikiem. Istnieją pisma katolickie. Istnieją książki katolickiego niedziela są głoszone kazania. W okresie Postu mamy rekolekcje.

To jest konieczna doroczna szkoła naszej wiedzy o katolicyzmie. A także coś więcej. To jest konieczny wstęp do dorocznego uświadomienia sobie, jakim jestem katolikiem i czy jestem naprawdę katolikiem. To, że sic uważam za katolika - to mało. Można chodzić do kościoła, można być wpisanym do Milicji Niepokalanej - i nie być prawdziwym katolikiem! Rekolekcje, mówiąc mi o Bogu, mówią mi o mnie samym. Rekolekcje to nie jakaś doroczna rozrywka. To potrzeba katolickiego życia. Można nie mieć białej sukienki do pierwszej Komunii św. lub do ślubu, ale nie można - jeśli się chce być katolikiem - nie robić bodaj raz na rok rachunku sumienia, który przygotuje człowieka do dobrej spowiedzi.

A jak zrobimy ten rachunek, jeśli nie oderwiemy się wpierw choć na parę godzin od naszych spraw codziennych?

Rekolekcje są obowiązkiem postawy katolickiej. Kto nie zrobi przynajmniej tyle, aby je wysłuchać raz do roku, ten wyrzeka się wiedzy o Bogu.