Raj bolszewicki - krajem ludożerstwa
Drukuj

Dziennik rosyjski "Wozrożdienje", wychodzący w Paryżu, zamieścił niedawno list, który przywędrował da jednego z członków emigracji rosyjskiej we Francji z okręgu Kubań, żyznej połaci południowej Rosji, zamieszkałej przez kozaków. List ten wymownie ilustruje straszne warunki życia w dzisiejszej Rosji. - W większości wypadków w miastach - pisze ów emigrant - chowa się zmarłych bez żadnych trumien. Zakopuje się po prostu trupy do jamy wykopanej w ziemi. Na wsi jest jeszcze gorzej, gdyż z powodu nędzy i głodu ludność jest pogrążona w stanie tak wielkiej depresji i apatji, że krewni nie mogą się nieraz po kilka dni zdobyć na pochowanie zmarłego, wobec czego trupy leżą po chatach, ulegając rozkładowi. Dodać trzeba, że skutkiem złego odżywiania i fatalnych warunków życia, śmiertelność rośnie w sposób zastraszający. O chlebie już dawno zapomniano. W tych okolicach, gdzie są ryby, chłopi mielą ości, i dodawszy do nich trochę wody, pieką coś w rodzaju ciasta. Na całym Kubaniu niema ani jednego psa ani kota, zostały one bowiem od dawna zjedzone. Od pewnego czasu giną tu i ówdzie dzieci. Dzieci te wyłapują głodni nędzarze, by je potem zabić i częściowo zjeść, a częściowo sprzedać jako zmielone mięso na kotlety. Od niedawna wyszło w związku z tem rozporządzenie, by dzieci nie chodziły bez opieki starszych. Ale nie tylko dzieciom grozi niebezpieczeństwo ze strony nieszczęsnych nędzarzy-ludożerców; co pewien czas w podobny sposób znikają i dorośli, zwłaszcza ludzie lepszej tuszy (o ile może być w ogóle mowa o tuszy w dzisiejszej Rosji). Ludzie stali się podobni do zwierząt i żyją jak zwierzęta.

Oto jak się przedstawia "raj bolszewicki", będący ideałem i marzeniem bezbożników i komunistów.