W pierwszym roku budowy (1948) szybko rosły mury niepokalanowskiej świątyni. Było zajętych wielu pracowników tak świeckich jak zakonnych. Niektóre prace betonowe trwały nieraz bez przerwy po trzy doby.
Również w zeszłym [1950] roku praca była intensywna. Kamieniarze obrabiali kamienie na szczyt kościoła, w których ma się rzeźbić figury świętych i różne ozdoby, a murarze spieszyli się, aby wytynkować przynajmniej główne ściany świątyni. Praca była żmudna, bo kasetony sklepienia ozdabiano różnymi gzymsami, wypustkami, a oprawy okien w sztucznym kamieniu, gęsto nadto nacinane, wymagały cierpliwości. W u[305]biegłym również roku na zewnątrz na zwykły tynk narzucono szlachetną zaprawę, która z latami kamienieje.
W [1951] roku tempo pracy zwalniało. Murarze - w mniejszej już liczbie - obrabiają sztucznym kamieniem odrzwia, których jest kilkadziesiąt, dalej tynkują kryptę podziemną, klatki schodowe, przedsionek kościoła, dwa chóry organowe, zdobne w różne wzory. Kamieniarze już wyrzeźbili obelisk na szczycie frontu kościoła, a pod nim obdasznice nad figurami (trzymetrowej wielkości) przedstawiającymi świętych: Franciszka, Antoniego i Bonawenturą.
Bracia stolarze spieszą się, by wykończyć drzwi, przynajmniej niektóre. Robota to żmudna, bo misterna. Czekają na nich jeszcze konfesjonały, ławki, stolarskie części ołtarzy i inne urządzenia z drzewa potrzebne w kościele. Bracia znów mechanicy ukończyli ozdobne kraty do okien, a teraz wykonują podobne kraty do kilkunastu drzwi i pracują jeszcze przy wielkich oknach, uzupełniając w nich podwójne ramy, aby założyć drugie szyby dla ochrony przed zimnem i wilgocią. Przy pojedynczych bowiem oknach za każdą odwilżą topnieje lód na szybach i spływa na kościół Bracia monterzy wykańczają instalacje elektryczne. Inni uwieszeni u okien malują ich części żelazne. Pomocy braci wymagały też nowe organy, na które już zdobył się kościół. Małe one wprawdzie, bo tylko czternasto-głosowe, ale na większe na razie nie można się porwać.
Najwidoczniejszą pracą tego roku są schody prowadzące do kościoła. Biegną one w 16 stopniach na całą szerokość świątyni, a więc każdy stopień ma przeszło 20 metrów długości. Już skamieniała betonowa podstawa, a na niej układa się granitowe stopnie. Całość będzie z boków uwieńczona i ściśnięta kamienną balustradą.
Pracy jeszcze wiele. Dziękujemy jednak gorąco Bogu i naszej Niepokalanej Pani, że możemy dalej prowadzić dzieło, a wdzięczni też jesteśmy i chcemy odpłacać się modlitwami naszym Czytelnikom i Przyjaciołom za różne ofiary, które pozwalają nam, w wolniejszym wprawdzie tempie ale stale, prowadzić budowę.
Świątynia już stoi, jest nakryta, w większości otynkowana, wnętrze jej lśni białością. Dalsze prace zmierzać będą ku temu, aby z niej uczynić dom Boży pełen nastroju modlitewnego, a dla wiernych wygodny, by im nic nie przeszkadzało w oddawaniu czci Bogu.