Przez Maryję do świętości

Niech nam się zdaje, żeśmy już przeszli noc grzechów i noc duchową, bo może tak jest w rzeczywistości.

Noc grzechów? Czyż znajdzie się człowiek na ziemi, któryby nie brodził w jej ciemnościach, choćby przez pewien czas? Tylko Pan Jezus i Matka Najśw. tej nocy nie znali i znać nie mogli. My zaś wszyscy w grzechu się rodzimy, a grzechy uczynkowe, osobiste - u jednych ciężkie, u innych lżejsze są udziałem każdego z nas. Kłamcami byśmy byli - mówi święty Jan Apostoł - gdybyśmy mówili, że nie mamy grzechów. Jeśli więc grzeszymy, musimy się i oczyszczać, zwłaszcza my, którzy dążymy do świętości życia! To oczyszczenie dokonuje się różnymi sposobami, a dla dusz wspinających się! na szczyt świętości, przeznacza Pan Bóg noc duchową, bo ta najlepiej oczyszcza, gasząc wszelkie światła poziome, zasłaniające drogę do uświęcenia. Byśmy nie zbłądzili pośród tej nocy duchowej, dał nam Pan Bóg za przewodniczkę Maryję, a Prorok Pański ukazuje nam Ją pod postacią piękności księżyca. Kto jest, albo będzie pogrążony w ciemnościach tej nocy, niech woła z ufnością do Maryi, aby rozświetliła mroki, aby z nich wyrwała, aby powiodła ku światłu - ku świętości.

"Któraż to jest, która idzie wybrana jako słońce?". Są dusze niecierpliwe, nierozumiejące próby Bożej, która przychodzi do nich pod postacią nocy duchowej. Dla tych dusz noc ta me prędko się rozjaśni, albo kończy się większymi jeszcze ciemnościami. Ale są też dusze cierpliwe, ciche, uległe Panu Bogu, co doświadczenia Boże uważają sobie za wielką łaskę. Nie narzekają więc na próby życia, nie szarpią się, aby zerwać prędzej te zbawcze pęta przez Boga, nałożone, ale pozostają spokojnie i mówią: "Dobrze, Panie, żeś mnie upokorzył (Ps 118), lub śpiewają:

"A chociaż zgasło światło na mym niebie,
Ożywczej wiary nie wygaśnie zdrój,
W ciemnościach nawet serce znajdzie Ciebie,
Miłości wieczna, Boże mój!"

Maryja Niepokalana przyświeca im pięknością księżyca, za Jej Krokami idą i ufają, że wyjdą niedługo na światło wielkie, o jakiem jeszcze pojęcia nie mają. Ciemna wiara im przyświeca, więc idą jako wierne, uległe dzieci Maryi. A Maryja - Ta najlepsza Matka, ku wiernym dzieciom spiesznym krokiem idzie, ale już nie jako jutrzenka, co niosła nawrócenie, ani nie jako księżyc, który chronił od zbłąkania na ciemnych drogach i nie dopuszczał do zwątpienia, lecz idzie wybrana jako słońce, niosąc łaskę uświęcenia. Olśnione dusze zrywają się, biegną naprzeciw i wołają:

"Któraż to jest, która idzie wybrana jako, słońce?"

Wiemy, że gdy słońce wschodzi, to księżyc blednie i znika. Tak znika przed wierną, postępującą w miłości duszą życie dawniejsze, niedoskonałe, gdy na horyzoncie jej świata wewnętrznego pojawi się Maryja "wybrana jako słońce".

Maryja nawiedzając Swe dzieci pod jakąkolwiek postacią, nie przychodzi z próżnymi rękami, ale zawsze niesie skarby łask. Co przynosi duszy teraz, gdy zawitała w stroju słonecznym?

Najpierw tę wielką łaskę, że dusza z nocy duchowej przechodzi na drogę zjednoczenia z Bogiem, nad którą nie ma ani lepszej, ani słodszej, ani piękniejszej drogi. Tą drogą można postępować wyżej, coraz wyżej, ale będzie to już tylko droga zjednoczenia, ostatnia z tych, które prowadzą do szczytu świętości. Na tej drodze przyświeca duszy jeden cel, aby zlać się w jedno z Panem Jezusem i aby móc mówić, ze św. Pawłem:

"Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus".

Przynosi Maryja jeszcze inne łaski.

Księżyc choć piękny, zwłaszcza w nocy, ma jednak ujemne strony. Najgłówniejsze to, że się wciąż odmienia. Jest on więc wyobrażeniem życia niedoskonałego, nieutrwalonego jeszcze w Bogu. Takie życie prowadzą zazwyczaj dusze, po wyjściu z nocy grzechów. Są zmienne, niestałe, raz gorliwe, to znowu opuszczają się i pozwalają sobie nawet na grzechy dobrowolne. Z tych grzechów wciąż się dźwigają co prawda i ćwiczą się w przeciwnych im cnotach, ale te cnoty są słabe, mdłe jak światło księżyca. Duszom takim niedoskonałym blask ten wystarcza, bo nie są zdolne spojrzeć w większe blaski, tj. w cnoty heroiczne, czyli praktykować je. To też Maryja tylko światłem księżyca im przyświeca i z wolna prowadzi je wyżej. Ale z chwilą, gdy się im ukaże wybrana jako słońce i przeniknie te dusze promieniami Swojego niebiańskiego życia, zachodzi w nich wielka zmiana. Z dusz słabych, niedoskonałych, stają się duszami silnymi, mocnymi, doskonałymi. To, co przedtem wydawało im się trudnym, gorzkim, wstrętnym, np. miłość bliźniego, pokuta, umartwienie posłuszeństwo itp. teraz staje się łatwe, słodkie i miłe.

Przedtem we wszystkim szukały siebie, w doli i niedoli kierowały się miłością własną, oglądały się na swoje ja, a teraz napominają o sobie, szukają chwały Bożej, Boskiego zadowolenia, szczęścia i pożytku swych bliźnich.

Dusza na pozór spełnia to samo co przedtem, żyje w tym samem środowisku, zajmuje się tymi pracami co i przedtem, jest jednak nie ta sama, bo czynności te same zwyczajne, małe, spełnia z inną, z nadzwyczajną, z wielką doskonałością - w codziennych drobnych ofiarach życia dochodzi do heroizmu. O tym otoczenie nie wie, wtajemniczony jest w te zmiany tylko Sam Pan Bóg wraz z Maryją, Która cicho, sposobem wewnętrznym duszę do takich wyżyn doprowadza. Czasem na zewnątrz przedrze się jakiś promień słoneczny, ludzie go zauważą, ale samo słońce świętego życia i wartości duszy płonie i świeci wewnątrz "bo też cała piękność córki królewskiej wewnątrz".

O duszy tak przemienionej, udoskonalonej pod kierunkiem Maryi, możnaby też powiedzieć:

"Któraż to jest, która idzie jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce?". I możnaby jeszcze dodać: "Mocna jako wojsko porządnie uszykowane".