Złożyło się tak w tym roku, że wszystkie dni miesiąc marca, na który ten numer "Rycerza Niepokalanej" ślemy, wypełnione są Wielkim Postem, więc rozważaniem gorzkiej męki Zbawicielowej, a dopiero dzień ostatni jaśnieje uroczystością Wielkanocną, wielką, radosną pamiątką Pańskiego Zmartwychwstania.
Obraz to wierny życia ludzkiego - twojego życia to obraz Czytelniku kochany! W cierpieniach i znojach przepływa ci życie całe, a na końcu dopiero - jaśnieje błoga, radosna nadzieją Zwycięstwa i Zmartwychwstania. Takie już względem nas postanowienie Boże: kto w Adamie i Ewie zgrzeszył, ten przez pewien okres czasu przeżywać musi padół płaczu i łez dolinę, aż mu dobroć Boża nie powie: Dosyć! Przejdź do radości, której nikt ci już nie odejmie!
Jaki stąd wniosek? Czy sposępnić czoło, opuścić ręce i zniechęcić się do takiego życia? Możeby i taki lub podobny wypłynął stąd wniosek, gdyby nas słodki Jezus przykładem Swoim innego rozumienia tych spraw nie był nauczył. On - dobrowolnie przyjął i znosił dolę doczesnego żywota wraz z głodem i pragnieniem i umęczeniem i bezdomnością i smutkami ("Smutna jest dusza moja aż do śmierci" - mówi?) i z nienawiściami ze strony tych, którym najwięcej dobrego wyświadczył... a wreszcie wziął ciężki krzyż na Swe ramiona i dźwigał go aż na górę Kalwarii, by tam między łotrami na nim zawisnąć i umrzeć: wszystko to dla zbawienia ludzi, co z chwilą, jak raczył stać się człowiekiem, bliźnimi względem niego się stali. I zbawienie to wysłużył!
I zdaje się, że gdy nam znękanym dolegliwościami życie powiada: "Kto chce iść za mną, niech zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie" - równocześnie z oczu Jego przesłodkich wyczytać możemy wezwanie i zachętę: "Dla zbawienia bliźnich waszych krzyże swoje dźwigajcie, jakom ja dla was dźwigał...".
Samo twe cierpienie, Czytelniku drogi, nic by w oczach Bożych nie sprawiło, boś ty pył i popiół i mniej jeszcze, bo Pana twego grzechami obrażasz, czego pył i popiół nie czynią... Ale cierpienia twe i smutki i krzyżyki połączone z cierpieniami i smutkami i krzyżem Zbawicielowym - jakże potężnymi się stają! Uczestniczą niejako w potędze Jezusowych cierpień i Jezusowych zasług! Toż ofiarowane za nieszczęsnych, oślepłych duchowo grzeszników, co na potępienie wieczne niebacznie się staczają, mogą wyjednać im łask Bożych wiele! Te łaski - "kto wie! - może wystarczą do otwarcia wielom oczu na groźne niebezpieczeństwo duchowe, w jakiem się znajdują! I sprowadzenia ich z drogi potępienia na drogę zbawienia!
Powtarzamy jednak z naciskiem, że: aby cierpienia i te codzienne krzyżyki nasze osiągnęły taką moc kołatającą o łaski dla biednych, błądzących grzeszników - krzyż nasz za Jezusem krok w krok dźwigać nam trzeba! Tak cierpliwie jak On, tak słodko jak On, tak ofiarnie jak On! Czynami tedy, słowami, poglądami - nie wolno odstępować Jezusa!
Rzecz to tylko pozornie trudną. Kto umiejętnie do tej sprawy się zabierze, ten Jezusa swego na pewno nie odstąpi. Najlepiej w tym celu z Matką Najświętszą, się połączyć. Ona pierwsza przeszła szczęśliwie tę drogę Jezusa obarczonego krzyżem napotkawszy, z sercem zbolałem podążyła wiernie za Nim - i wytrwała aż do końca!.. Nie osłabiły Jej fizyczne trudy, nie przeraziły szyderstwa ("Matka skazańca idzie!"), nie oddaliły szturchania i popychania żołdactwa i ulicznej gawiedzi, nie złamała sroga boleść... Doszła!!! I w ten sposób zdobyła dla grzeszników taką obfitość Bożych łask, że Ją słusznie Współodkupicielką rodzaju ludzkiego powiemy. Więcej jeszcze: wszelkie łaski Bożego Miłosierdzia odtąd przez Jej niepokalane ręce przepływają,.. Tak wiele oto sprawiły Jej smutki niesione raz wraz za Jezusem!
W dźwiganiu krzyża, jaki ci Opatrzność Boża na bark włożyła, znajdujesz niezawodnie te same co i Maryja przeszkody. Osłabienie fizyczne... szyderstwa, gdyś mimo doświadczeń Bożych prawu Bożemu wierny.., namowy i gwałtowne odrywanie cię od Boga ze strony ludzi, co już od Niego odpadli... ból gorzki serca... To samo, widzisz, cierpiała i mężnie zwyciężyła Niepokalana Dziewica Maryja. Zbliż się tedy do Niej! Przyłącz się do Niej i ucz od Niej! W chwilach zaś nazbyt trudnych, gdy wszystko już zda ci się usuwać z pod nóg i nie
pozostaje nic, jak tylko głucha, czarna otchłań... - ty przytul się do Jej Serca i zawołaj jak dziecko do matki:
- O Maryjo, ratuj! Nie daj mi zginąć! Niech Jezusa mego nie odstąpię!
Nie będzie to z twej strony żadne zuchwalstwo - o nie! Przecie sam Jezus-Bóg, syn Jej i Syn Boży, wśród cierpień Swoich właśnie, już na szczycie kalwaryjskiej góry, synem cię Maryi uczynił. Ją zaś Matką twoją.
- Niewiasto - mówił - oto syn Twój!
- Synu, oto Matka twoja!
Nie będzie to, więc zuchwalstwo. A bezpieczeństwo zupełne. Pokąd trzymasz się Maryi, nie zdradzisz Jezusa!
A owoc twego cierpienia?
Może nie zaraz, ale prędzej czy później on ci się okaże! Grzesznicy z nad przepaści piekła wyratowani, po nieskończone wieki w niebie dziękować ci będą. Wtedy mianowicie, gdy otrze Bóg wszelką łzę z oczu naszych; a śmierci już nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie, iż pierwsze (tj. doczesne) rzeczy przeminęły. A z Jezusem i Maryją przemieszkując, napełnieni będziem taką rozkoszą, jakiej ani oko nie widziała, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, pokąd przebywał na tej nizkiej ziemi! I radości tej naszej nikt już nigdy od nas nie odejmie! A pojmiemy, że "utrapienia tego czasu niniejszego nie są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi".
A ponad wszystko najbardziej to radować nas będzie, żeśmy, dzięki pomocy Niepokalanej Matki naszej, uradowali Boże Jezusowe Serce..,
Więc - odwagi!
Przez Krzyż - do Zmartwychwstania!...
Św. Józef Obl[ubieniec] NMP | Uroczystość: 19 marca
Święty Józef, wzór pracowitości, czystości i pokory - błogosławi. Oby pobłogosławić raczył zwłaszcza spracowanym ojcom rodzin i złotej młodzieży! A pobłogosławi niezawodnie, gdy dostrzeże u nich umiłowanie - umiłowanych przez siebie cnót. Pracowitości, czystości i pokory...