Przestrzegam dziewczęta
Drukuj

Urodziłam się w Warszawie... Od dzieciństwa czytałam masę powieści i pism bez wyboru, co popadło. Dużo rzeczy nie rozumiałam. Utkwiło jednak w młodej głowie, że najważniejszą rzeczą na świecie to miłość. Byłam oszołomiona nieznanymi mi urokami życia, toteż postanowiłam sobie mieć w życiu dużo przeżyć miłosnych, stroić się i bawić wesoło. O stronie odwrotnej rozpusty oczywiście nie miałam pojęcia...

No i poniosło mnie szaleństwo. Pamiętam, gdy odbywałam spowiedź przedślubną, aż przeraziłam się swej zbrukanej duszy. Nawet dobry mąż i straszne przeżycia wojenne nie poprawiły mnie. Choć naokoło było cierpienie i głód, ja zawsze miałam na pierwszym planie zaspokojenie zmysłów, oddając się nawet wrogowi. Ciężko mnie Bóg pokarał, bo mąż umarł, syn jedynak został przez Niemców zamordowany, a mnie pozostała samotna starość, choroba weneryczna i łzy.

Niech to okropne oskarżenie moje będzie przestrogą dla dziewcząt polskich. Przecież tylko zła książka, brudna wyuzdana piosenka, modna sztuka w teatrze i przeżycia miłosne w kinie doprowadziły mnie do nieszczęścia, z którego nie ma powrotu. Dziewczyna, która przed ślubem wyżywa się, nigdy nie będzie dobrą żoną i matką patriotką, bo rozpusta jest takim samym nałogiem, jak wódka, morfina, opium.

Proszę gorąco modlić się za moją grzeszną duszę!