Prośba młodej mężatki
Drukuj

W rok po ślubie zmarła Elżbieta Dreaver, która wyszła za mąż w kwietniu roku 1945 w Filadelfii. W jej papierach osobistych znaleziono własnoręcznie skreśloną przepiękną modlitwę, która okazała się tak popularną, że rozeszła się już w kilku wydaniach w druku. Oto tekst modlitwy:

Boże, Ojcze mój! Serce moje jest przepełnione tak wielkim szczęściem, że aż lęk zbiera. Dzień dzisiejszy jest dniem mego zamążpójścia.

Błagam Cię, Ojcze, aby pięknej radości poranka dzisiejszego nigdy nie zaciemniała mgła łez żalu za krok, jaki dziś stawiam. Pragnęłabym, aby pamięć tego poranka stawała się milszą i słodszą w każdą rocznicę.

Zesłałeś mi, dobry Boże, człowieka, który wydaje się godzien najgłębszego szacunku. Daj mi, moc utrzymania go zawsze tak wiernym i kochającym jak teraz.

Obym naprawdę stała się jego pomocnicą, przyjaciółką, i jego gwiazdą przewodnią, pomimo i wbrew pokusom oblegającym moje słabe serce.

Udziel mi, zdolności do zamienienia naszego ogniska domowego w miejsce ukochane ponad wszystkie inne. Pomóż mi w utrzymaniu światła domowego, aby siało wokoło takie promienie ciepła, iżby ich nie przyćmił żaden inny blask. Pozwól mi, proszę Cię, znosić małe nieporozumienia i troski domowe z odwagą i pogodną cierpliwością.

Bądź przy mnie, o Boże, gdy rozpoczynam moją misję kobiecą i nie pozwól mi błądzić na ścieżce życiowej. Bądź przy nas na tej drodze, aż do końca naszej podróży.

Pobłogosław dzień zaślubin moich i uświęć macierzyństwo moje, o ile pozwolisz mi tej łaski dostąpić.

A gdy zniknie piękno mej młodości, gdy troski i doświadczenia życiowe pozostawią po sobie ślady i bruzdy, spraw, aby czar cielesnej atrakcji był zastąpiony większym czarem towarzyskiej przyjaźni i przywiązania.

Tak, abyśmy mogli iść ręka w rękę po drodze, prowadzącej przez padół cieniów, oświetlając ją promykiem dobrego i szczęśliwego pożycia nas obojga.

Taką jest prośba i modlitwa moja. Boże, Ojcze, błagam Cię, wysłuchaj jej. Amen.