"Pro Christo" a "Rycerz Niepokalanej"

W styczniowym numerze miesięcznika "Pro Christo" ("Za Chrystusa") zamieszcza Redaktor naczelny i założyciel pisma ks. Marian Wiśniewski artykuł pt. "Napastnikom w odpowiedzi" z dopiskiem:

...proszę Szanowne Redakcje pism ideowo nam pokrewnych o powtórzenie mego oświadczenia w całości lub w skróceniu na łamach swych organów.

Ponieważ "Rycerz" jest ideowo pokrewny, bo przez słodycz Niepokalanej wiedzie do miłości Jezusowego Serca - przeto powtarzamy, choć, niestety, dla braku miejsca w skróceniu.

Od roku 1918 - pisze ks. Wiśniewski - szerzę Intronizację Najświętszego Serca Jezusowego w rodzinach, szkołach, organizacjach społecznych i w armii.

Od inwazji bolszewickiej 1920 r. prowadzę ostrą walkę z planową i niezmiernie podstępną demoralizacją zwłaszcza młodzieży.

Od roku 1925 wydajemy wspólnymi siłami "młodych druhów" miesięcznik "Pro Christo".

Pisma znanego nam pokroju, które od dłuższego czasu urządzają na nas prawdziwą nagonkę, nic o naszej pozytywnej pracy wiedzieć nie chcą. Niech przeto jeszcze z ust naszych się dowiedzą, że my, młodzi katolicy, chcemy:

1. Przyspieszyć triumf Chrystusa w Polsce na wszystkich polach naszego życia.

2. Pomnożyć zastępy kapłanów, którzy przede wszystkim pracują dla Królestwa Chrystusowego.

3. Budzić powołania zakonne w celu przeciwdziałania współczesnej demoralizacji potęgą dziewictwa.

4. Przygotować czystych ojców i matki przez pogłębienie w młodzieży życia katolickiego.

5. Oczyścić i uświęcić atmosferę rodzinną przez wprowadzenie do niej kultu Najświętszego Serca Jezusowego i życia eucharystycznego.

6. Demaskować i zwalczać podstępne usiłowania, zmierzające do podkopania dogmatu katolickiego.

7. Zwalczać czynnie wszelkie objawy demoralizacji.

8. Współdziałać ze wszystkimi szlachetnymi usiłowaniami ku wyzwoleniu Polski z pod tyranii żydostwa i masonerii.

9. Stawiać przed oczy wzory wybitnych mężów w Narodzie ku pokrzepieniu serc i spotęgowaniu miłości Ojczyzny.

10. Czerpać światło i moc z orzeczeń papieskich oraz wskazań Episkopatu polskiego.

(Nasz program z zesz. listop. "Pro Christo" 1926 r.).

Jesteśmy katolikami bojowymi i takie pokolenia chcemy wychować na przyszłość, aby w ten sposób "radykalizmowi zła przeciwstawi radykalizm dobra".

W odpowiedzi na to prasa żydowsko-masońska nie szczędzi nam reklamy. Zadziwiająca jest zgodność akcji: odzywa się jeden z brukowców i wnet, jakby na komendę, cała gromada podnosi wrzawę, nie szczędząc epitetów: "carski sługa, bolszewik, faszysta, warchoł, partyjnik, endek, monarchista, wojujący inkwizytor" itp., dopóki nie spostrzegą, że trafiają w próżnię.

Nie potrafię wyliczyć i powtórzyć, ile podejmowano usiłowań, aby rzucić jakiś cień na naszą pracę, aby ją sparaliżować i udaremnić, przedstawiając ją po bolszewicku, jako ogłupianie ludzi - wszystko znów napróżno. Pozostałem na placówce i robię, co mi każe sumienie kapłańskie i obywatelskie. Nie uciekam, nie strzelam, co najwyżej odetnę się od czasu do czasu ostrzejszym słowem.

Widzę i powtarzam przy każdej sposobności, że rewolucja moralna przygotowuje z wolna, lecz systematycznie rewolucję socjalną i polityczną. Wzywam z ambony i w piśmie do obrony, do pospolitego ruszenia całego społeczeństwa przeciwko naszym trucicielom. Powtarzam, że Polska nie jest łąką nieogrodzoną, na którą wolno wchodzić wszelkiej gadzinie, ryć dowoli i zostawiać swoje błoto, że obowiązkiem państwa jest czuwać nad porządkiem i bezpieczeństwem swoich obywateli, a gdzie ono nie wystarcza, tam społeczeństwo samo bronić się musi. Zachęcałem i zachęcam, aby tam, gdzie nie pomagają środki łagodne, uciekać się do ostrzejszych i skuteczniejszych, byle odważnie i z przekonaniem, że się służy dobrej sprawie. Pożar w początkach łatwo zgasić szklanką wody, ale gdy rozgorzeje, to i kubły nie wystarczą.

Może te wołania trafiły komu do serca, bo tu i ówdzie powstały czynne protesty. Jeżeli okaże się w tym cząstka mojej zasługi, to nie myślę wcale jej się wypierać, owszem, oświadczam publicznie, że i nadal wszelkich dołożę usiłowań, aby społeczeństwo otrząsnęło się z apatii i marazmu, a ujęło silną ręką ster swego życia. Wszak głupia śmierć barana pod nożem rzezaka nikomu się uśmiechać nie powinna. Moja rezygnacja również tak daleko nie sięga.

Niechże sobie pisma żydowsko-masońskie wykrzykują do ochrypnięcia: im głośniej tym lepiej, bo prędzej się dowiemy, co ten obóz myśli, prędzej się oczy nieświadomych otworzą.

Ale niechże prasa katolicka i polska również nie milczy. Mam wrażenie, że my za słabo przeciw złemu występujemy, zbyt blado piętnujemy zbrodnie przeciwko religii i moralności, pozwalamy rozcieńczać nasze zasady i przekonania, a przez to paraliżować czyny, brak nam wspólnego porozumienia, brak jednolitego frontu, a stąd brak siły i wpływu.

Tym niedomaganiom trzeba jak najrychlej zaradzić formując katolicko-polski front bojowy, który stojąc ponad wszelką polityką, walczyć będzie na śmierć i życie za Chrystusa i Ojczyznę,

Poszczególne pisma nie będą wówczas kramikami, robiącymi sobie konkurencję, lecz podzieliwszy się zadaniami i terenem działania, złożą się wspólnie na jedno wielkie dzieło - wykształcenia umysłowości katolickiej i polskiej, odpowiadającej współczesnym warunkom i wymaganiom życia.

Zdobywajmy dla Chrystusa serce za sercem, rodzinę za rodziną, aż cała Polska poświęci się kiedyś uroczyście swemu Bogu i Królowi i upamiętni to oddanie się swoje wiecznotrwałym monumentem.

Zdaje mi się, że powiedziałem szczerze i prosto, co myślę i czuję, a cała moja działalność jest świadectwem, że nie kłamię.

Ks. Marian Wiśniewski


Ten sam miesięcznik "Pro Christo" w tym samym styczniowym numerze pisze o naszym "Rycerzu Niepokalanej" tak pięknie, że pominąć tego również nam nie wolno. Podamy - choć w skróceniu.

"Rycerz Niepokalanej" OO. Franciszkanów w Grodnie zyskał sobie miłość, uznanie i rozpowszechnienie. Z zajęciem i przyjemnością bierze się te zeszyciki do ręki. 1926 r. to rok piąty wydawnictwa tego miesięcznika dwuarkuszowego. Cena bardzo niska. Nr. pojedynczy kosztuje 15 gr (pięć ct. ameryk.), prenumerata roczna 1 zł 50 gr, a treść bardzo żywa, piękna i bogata.

Z Grodna znam tylko ten przepyszny - widok, który roztaczał się ongiś przed wojną, przed zerwaniem dawnej linii kolejowej z mostu na Niemnie, na to malownicze miasto i jego tragiczne wspomnienia. Tem niemniej jednak ślę OO. Franciszkanom grodzieńskim pozdrowienie serdeczne dla ich pracy, dla Rycerza Niepokalanej, dla Kalendarza Rycerza Niepokalanej i dla ich drukarni.

Tak, własną już mają drukarnię, z zakonną obsługą!

Osobliwą atrakcją Rycerza, oprócz opowiadań, ilustracji, wierszy, nauk, maksym, jest bardzo ścisły kontakt czytelników z redakcją i redakcji z tym, co się na świecie dzieje. Ciągłe listy do redakcji, podziękowania za doznane łaski, zwierzenia czytelników, kroniki z Rzymu, z Polski i całego świata, drobne "Iskierki", Odgłosy Milicji Niepokalanej etc. W numerze lutowym specjalnie wzmiankuję artykulik pod tytułem "Reymont, jako czciciel Niepokalanej" i krótką notatkę zatytułowaną: "Niepokalana przybywa do pogan w Tybecie". To ostatnie opowiadanie tak ładne, że nie zawaham się głównego ustępu zeń powtórzyć: (i przytacza).

Niech rośnie Rycerz Niepokalanej i ciepła franciszkańska ruchliwość. Zadaniem jej brać fale tego morza, którym jest lud chrześcijański, gdzieś het, ze spodu, wewnątrz.