Praca ludzka współpracą z Bogiem
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 5/1949, zdjęcia do artykułu: Praca ludzka współpracą z Bogiem, s. 144-145

Opisy zdjęć powyżej, od lewej: [1] Wielgos Franciszek z Hajduckich Zakładów Chemicznych przerobił konstrukcję rozrusznika elektrycznego. przez co zaoszczędziło się około 100 napraw rocznie i nie potrzeba sprowadzać specjalnych płytek kontaktowych z zagranicy. Główna- Kom. Usprawnień przyznała mu premię w wys. 23.000 zł [2] Budowa trasy W - Z w Warszawie postępuje szybko naprzód. 1. Budynki mieszkalne przy trasie stawia się według planu dawnej Warszawy. J. Praca przy bulwarach nad tunelem


Człowiek jest na służbie Bożej. Gdy Bóg mówi do nas: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" - to w ten sposób wiąże nas z ziemią i jednocześnie zobowiązuje do pracy, do współpracy z Nim. by istotnie ziemia była poddana człowiekowi, a przez ludzi Bogu.

Człowiek ma działać według planu Bożego, ma wykonywać to, co Bóg zamierzył. Należy więc pamiętać w pracy, że jesteśmy w służbie Bożej. Należy znać plan Boży.

Praca ludzka jest nadto dalszym ciągiem twórczej pracy Bożej, jest wykańczaniem dzieła stworzenia. Bóg tak pomyślał świat, że w ogromnej mierze dal nam możność prowadzenia dalszego ciągu swego dzieła stworzenia do tej miary doskonałości, którą Bóg zamierzył.

Chociaż dzieła Boże same w sobie są doskonałe, by jednak mogły być odpowiednio użyte, należy je przygotować do właściwego przeznaczenia. I tutaj jest miejsce dla dalszego ciągu działalności ludzkiej.

Świat sam w sobie jest doskonały, a jednak bez pracy człowieka nie osiągnąłby właściwego celu, nie posiadłby właściwej sobie miary doskonałości, zamieniłby się w dżunglę i w dziką pustynię.

Ziemia woła o pracę ludzką

która odsłoniłaby prawdziwe jej oblicze. Nasi biedni emigranci posuwali cywilizację, trzebiąc odwieczne lasy Brazylii, Argentyny, czy Kanady. To są drogi nieustannego pochodu człowieka z pomocą pracy. Dzięki woli pracy człowiek szuka coraz to nowych terenów dla swego rozwoju. Wprawdzie małoduszni krzyczą, że świat się dusi od nadmiaru ludzi, ale Bóg widzi, jak plan zdobycia całej ziemi jeszcze jest daleki do wykonania. Jeden Bóg widzi wszystkie możliwości ziemi, widzi ją "jako oblubienicę ozdobioną, przygotowaną Mężowi swemu". I dlatego Bóg podtrzymuje nadal w człowieku prawo życia, wolę przekazywania życia, dobrze wiedząc, że wędrówki narodów zdobywają coraz to nowe odcinki ziemi i nadają jej oblicze ucywilizowane, wypełniając nieustannie rozkaz: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" - całą ziemię ze wszystkimi morzami, górami i pustyniami. Te dzikie dziś kraje to zapewne miejsce pod przyszłe państwa, kraje i wspaniałe miasta. Kto wie, czy tam - w przyszłości - nie rozwinie się jakaś wspaniała cywilizacja, o której formach dziś pojęcia nie mamy.

To są sprawy znane jedynie Królowi Wieków! Dla Boga cała nasza kultura współczesna, od której dostajemy zawrotu głowy, może być zaledwie dziecięcym szczebiotem, elementarzem, z którego użyją liter do tworzenia nowego języka dziejów. Może kiedyś powiedzą o nas to, co dziś mówimy o zamierzchłych - ci ludzie wieku XX to dopiero barbarzyńcy.

Świat w myśli Bożej ma podlegać dalszej przemianie, z pomocą pracy ludzkiej, w imię tego samego rozkazu: "Czyńcie sobie ziemię poddaną". Zdaje nam się, że to jest przykazanie najwierniej przez ludzi wykonywane. Choćby odrzucili wszystkie inne przykazania, w pracy swej nad zdobyciem ziemi uznawać będą odwiecznie suwerenność Boga nad światem, okazywać posłuszeństwo woli Bożej.

Człowiek ma nadal uczłowieczać ziemię, przygotowywać ją do tego, by stała się istotnie godną Boga i nadawała się do życia łudzi. Dopiero wtedy, gdy na obliczu ziemi odbije się pieczęć pracy rąk człowieka, staje się ona godną Boga, bo tylko człowiek jest powołany do tego, by zwracał ziemię ku Bogu.

Stwórca odbiera właściwą chwałę swoją z ziemi ucywilizowanej, wypełnionej sługami wiernymi i dobrymi - dziećmi Jego.

Stwórca chce zaludnienia i przeludnienia świata: "Rośnijcie i mnóżcie się i napełniajcie ziemię"... Ziemi przybywa pracowników, a Bogu chwalców i wielbicieli.

Im więcej dokonano na ziemi pracy, tym więcej jest możliwości życia i miejsca dla nowych ludzi, więcej środków i dóbr, ułatwiających to życie. Dzięki temu ziemia wypełnia się narodami, ludami...

Przeludnienie ziemi

I po cóż?... O, my jesteśmy nienasyceni! Bo my radzibyśmy widzieć jak najwięcej synów Bożych, chwalących swego Stwórcę, dziękujących za chleb powszedni, za synostwo Boże, za Królestwo niebieskie, za nieśmiertelność, za "żywot wieczny", "który ma być wypełniony szczęściem bez granic. My tego chcemy! żądamy gromady ludzi, bo każde życie ludzkie to jeszcze jedno więcej szczęście wieczne, jeszcze jedna radość człowieka, jeszcze jedna więcej miłość nieskończona Boga... My chcemy ludzi nie tylko dla ziemi, by mogła pokazać całe swe piękno i potęgę stworzenia Bożego, przez ich pracę! Ale my chcemy ludzi i dla nieba! A w niebie tyle jest miejsca! (Jakie to naiwne! Prawda?). Kto ma szerokie serce i miłość ku Bogu bez zastrzeżeń, ten się nie boi ludzi, nowych ludzi, główek dziecięcych, kołysek, przeludnienia ziemi, - ten chce ludzi jak najwięcej, by niebo posiadły "miliony milionów".

Myślimy już tu o przyszłej chwale Bożej. Myślimy o tej radości, która czeka! Chcemy, by plan Boży i tutaj był wykonany!

I dlatego nie straszy nas nadmiar ludzi - bo każdy z nich jest synem Boga, i chwalcą Jego. Kto ma wiarę w Opatrzność Bożą, w mądrość stworzenia, ten zaufa, że Bóg dla każdego z tych synów przygotuje wspaniałe miejsce i chleba dla nikogo nie zbraknie. Ale to ożywi w nas wolę pracy, wysiłek i myśl, by współdziałać z Ojcem Stworzeń nad wyżywieniem rodzaju ludzkiego. Katolicka wola życia, to, wola pracy, to źródło postępu świata, dalszego rozwoju cywilizacji i kultury.

Dorzucając nowych wartości rzeczom stworzonym staramy się "wypróbowanym oddać się Bogu robotnikiem" (2 Tm 2,15). Wypełniamy to zadanie, wyczuwając dobrze intencje Boga i rozpoznając Jego cele. W każdej pracy musimy wyczuć, z pomocą rozumnej naszej natury, intencje, jakie ma Bóg w dziele stworzenia, by zharmonizować rytm pracy naszej z pracą Boga. A Bóg zamierza "dać pokarm wszystkim czasu odpowiedniego". Bóg zamierza napełnić ziemię dobrami, z pomocą rąk ludzkich, zamierza okazywać coraz to wyższy i doskonalszy stopień miłości światu, zamierza zjednoczyć nas w miłości braterskiej, zespolić w pracy i współżyciu, zamierza przez naszą pracę osiągnąć pełnię chwały swojej i pełnię szczęścia wiecznego.

Gdy wczujemy się w Boże intencje, gdy współdziałamy z Nim, praca najcięższa zrzuca część swego ciężaru, uznojone perlem czoło rozświetla się promieniem uśmiechu, a oczy nasze, jako oczy sługi na rekach pani swej, spoczywają na dłoniach Bożych.

Praca nabiera szlachetności, wzniosłości i godności. Najbrudniejsza nawet staje się służbą Bożą. Bóg nie umniejszył Swej chwały zniżając się do mułu ziemi, gdy z niej wywiódł Adama. Praca najniższa ma w sobie stygmat człowieczeństwa i synostwa Bożego.

Nie ma rozumnej, celowej i użytecznej pracy, która nie miałaby tego szlachetnego oblicza. Gdziekolwiek człowiek pracuje - w kopalni, na roli, w kuchni, w fabryce, - ma kontakt z darami Bożymi, wszędzie dostrzega jakiś promień Bożej miłości.

Tak pojęta praca zwraca nas z wiarą ku Bogu. a usprawiedliwia przez uczynki. Rozumiemy, że człowiek usprawiedliwiony bywa z uczynków, dokonanych w świetle wiary. Tutaj bowiem "obfitujemy w robocie Pańskiej".

"Praca nasza nie jest próżną w Panu".

Ks. Arcybiskup Stefan Wyszyński

(Wyjątek z dzieła pt. "Duch pracy ludzkiej")


Nie ma nikogo, kogo by Matka Boża nie mogła zbawić przez swoje pośrednictwo.

Św. Alfons Liguori