Praca chrześcijanina

Życiem ludzkim rządzi naturalne i powszechne prawo pracy. Nie trzeba dowodzić, czym ona jest w życiu jednostek i zbiorowości, czym jest dla dobrobytu i kultury, bo jej przednie miejsce i rola jasne są dla każdego. Kto temu prawu uchybia, działa nie tylko na osobistą swoją szkodę oraz na szkodę społeczną, ale wyłącza się niejako z życia, człowiek bowiem tak jest do pracy stworzony, jak ptak do latania, a "kto nie chce pracować, niech też i nie je" - surowo ostrzega św. Paweł.

Tak ściśle i trwale zespolona z życiem ludzkim - praca znajdować wiana zrozumienie i odbierać cześć, należne jej jako prawdziwej i wysokiej wartości. Im one są głębsze i powszechniejsze, tym bardziej wzrastać może prawdziwie ludzka celowość pracy, polepszać się mogą jej warunki, wydajność i użyteczność. Z drugiej strony świadome uczestnictwo w wielkim zbiorowym, rozumnie uporządkowanym i zróżnicowanym warsztacie pracy, jaki stanowi społeczeństwo, zapewnia nie tylko konieczne do życia, materialne owoce, ale daje również zadowolenie, radość z twórczego zastosowania zdolności, przyczynia się do wewnętrznego rozwoju i ubogacenia człowieka.

Z wielu więc względów ważne jest zagadnienie pracy, pogląd na nią, usposobienie, z jakim się ją wykonuje. Skoro zaś, wypełniając swoje naturalne powołanie, pracują wszyscy - zapytać trzeba, w jakim duchu pracuje, powinien pracować chrześcijanin, dla którego wyznawana wiara zarazem światłem jest i siłą. Nie podobna bowiem, by odmieniając go wewnętrznie na lepsze, w poznaniu i chceniu, wiara ta nie przejawiała swojego wpływu we wszystkim, czego ten chrześcijanin chce i co działa.

Najprzód chrześcijanin znajduje w swej wierze potwierdzenie i uświęcenie tej prawdy, że praca jest dla niego powołaniem, że jest jego zadaniem życiowym, wyznaczonym wolą Stwórcy. To, co się nieraz słyszy, że praca jest karą za grzech pierworodny, nie jest poglądem chrześcijańskim: przecież i przed grzechem, w stanie niewinności, człowiek nie miał być bezczynny, otrzymał wyraźny nakaz: "Uprawiajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną". Mozół pracy, utrudzenie, pot czoła nie zaś sama praca, jest następstwem grzechu, ale nawet ta uciążliwość związana z pracą przemienia się w życiu chrześcijańskim w osobiste zadośćuczynienie, w zasługę, gdy w duchu pokory i miłości jest przyjmowana, gdy razem z pracą przez intencję odnoszona jest do Boga.

Chrześcijanin tę myśl o powołaniu do pracy rozwija i pogłębia; nie jest mu dane przychodzić do gotowego i z gotowego gnuśnie korzystać. Praca, którą ma podjąć w świecie, wydobywa ze świata i z człowieka złożone w nich możliwości. Myśl stwórcza Boga ujawnia się coraz dokładniej: nieskończone bogactwo natury przez poznanie i stosowanie stają się własnością człowieka, on sam olbrzymieje przez sprawność swoich duchowych władz. Ten nieustanny postęp, zyskiwany przez coraz bardziej złożony i zróżnicowany podział pracy, nie jest stwarzaniem, ale jest niejako dalszym prowadzeniem stwórczego dzieła Boga, jest działaniem po Jego myśli, według nadanych przez Niego praw, a więc jest współdziałaniem w doprowadzaniu świata do stanu, jaki mu Bóg zamierzył. Ta myśl o powołaniu do współpracy z Bogiem czyni z pracy rzecz godną umiłowania, jej ludzką przydatność zespala z religijną celowością życia.

Chrześcijanin wreszcie w swojej pracy pamięta o przykładzie i wzorze, jaki pozostawił sam Chrystus. Poddał się on powszechnemu prawu pracy, najprzód stał się na długie lata zwykłym robotnikiem, potem zaś podjął swoją nauczycielską i odkupującą działalność. W ten sposób każda, bodaj najskromniejsza, praca doznała uszlachetnienia i uświęcenia; pokazano bowiem, że jeśli służy dobru jednostki i jest użyteczna społecznie, stać się może i powinna drogą, po której osiąga się wyznaczone człowiekowi cele, również moralne i religijne. Dzień pracy chrześcijanina tylko pozornie bowiem nie różni się od dni pracy innych ludzi ponieważ działa człowiek odkupiony, uświęcony łaską, każdy jego czyn nabywa nadprzyrodzonych wartości, każdy dzień jest okazją do nowych zasług, cegiełką jest w budowie Królestwa Bożego. Praca chrześcijanina nie odwraca się od żadnego przyrodzonego dobra, nie uchyla się od odpowiedzialności i społecznego sprawdzianu. To wszystko, czego się od niej wymaga w doczesno-społecznym życiu, zachowuje swoją ważność, ale zdobywa nową moc obowiązującą. Bo wszystko co czynimy, ma zarazem stanowić jakiś nowy, nasz własny ton w hymnie chwalebnym, wznoszonym przez rozumne stworzenie na cześć Stwórcy i Odkupiciela.