Wezwany na Kapitułę Prowincjalską Zakonu, powrócił nasz O. Maksymilian z Japonii do Polski, a pozałatwiawszy wszelkie ważne sprawy, odjechał znowu, uwożąc ze sobą dwóch kleryków na daleki Wschód. Będą tam odbywać studia filozoficzne i teologiczne, a uczył ich będzie sam O Maksymilian, mianowany przez Biskupa tamtejszego profesorem filozofii w Seminarium Duchownym w Nagasaki. Posiada bowiem dwa doktoraty.
Przed odjazdem tych naszych misjonarzy urządziliśmy w Niepokalanowie skromniutkie pożegnanie: wieczerza zwyczajna, jeno że interniści wraz z profesorami wspólnie z nami do niej zasiedli, a ponadto gramofon odpowiednie rzeczy grał i śpiewał, a co najważniejsza: O. Maksymilian przed rozejściem się biesiadników po prostu, a serdecznie przemówił.
To przemówienie - kto wie, czy echem donioślejszym w sercach zwłaszcza zapalnej młodzieży się nie odbije? Podamy więc z niego najważniejsze myśli:
- Nim do Japonii powrócę - mówił nasz Ojciec - chciałem jedno zaznaczyć: że Niepokalanej trzeba służyć ber granic. Nie żałować siebie dla Niepokalanej! Ona narzędziem w ręku miłosierdzia Bożego, a my narzędziem w Jej ręku. Bez nas lepiej i skuteczniejby to uczyniła, co czyni: my tylko psujemy... Raczy jednak posługiwać się nami abyśmy też coś zasług zaskarbić sobie mogli. Wybrała nas tu, do Niepokalanowa, na dworzan swoich, choć tylu innych lepiej niezawodnie by Jej służyło. Może najgorszy bandyta, gdyby tak hojnie był obsypany łaskami jak my, stałby się świętym?... Myśmy wszyscy do świętości powołani, bo po to nas Bóg do Zakonu sprowadził. Kto by inaczej sądził, ten, byłby pyszałkiem: mówiłby "nie mogę stać się świętym," przypisując tym samem sobie samemu to, co może... Pokorny sługa Boży inaczej mówi: "Wszystko mogę w Tym który mnie umacnia - przez Niepokalaną!" Świętym zostaje się niezależnie od obowiązku, jaki się wykonuje: skrobanie ziemniaków, pranie bielizny - równie dopomaga do uświęcenia się, jak, dajmy na to, wyjazd na misje do Japonii. I pożytek dla misjonarzy z tych najniższych posług wielki: niejedno nawrócenie może być owocem nie tyle pracy misyjnej, ile uczynków najzwyklejszych, spełnionych w dobrej intencji, starannie, w polskim Niepokalanowie
Najlepsze nabożeństwo do Niepokalanej, to nie: odmawianie wielu pacierzy, ale: prosty stosunek dziecka do Matki. Niech tedy nie zanika między wami piękne pozdrowienie i wzywanie: "Maryja". Nie potrzeba do tego dużo czasu! Wtedy nic wam nie będzie zbyt ciężkie... Wola Niepokalanej - to posłuszeństwo. Niepokalana bowiem pragnie zawsze tego, co Bóg, a Bóg chce abyśmy przełożonych słuchali, gdyż sam powiedział: "Kto was słucha, mnie słucha." Doświadczycie kiedyś sami, jak na posłuszeństwie zawsze dobrze się wychodzi i jak w rozkazach przełożonych uwidacznia się plan... Ufajcie Niepokalanej bez granic a sobie nic zupełnie... Wtedy wiele będziecie potrafili dla chwały Bożej zdziałać: wiele już tu na ziemi, a jeszcze więcej w niebie, gdzie nie potrzeba się już jedną ręką trzymać, by samemu nie upaść, lecz obydwie ręce można wyciągnąć ku ludziom... Jakbym się cieszył, gdybym po latach, zajechawszy tu do polskiego Niepokalanowa, zastał tych wszystkich, których teraz widzę i wielu innych jeszcze - a wszyscy bez wyjątku oddani Niepokalanej bez zastrzeżeń bez granic!...Tak mniej więcej brzmiało to przemówienie.
Nazajutrz raniutko, po odprawionej Mszy św., nastąpił wyjazd. Odprowadziło kilku na stację, mniej już do Warszawy, a do Japonii, do samego Nagasaki, odprowadziła tych naszych misjonarzy modlitwa nasza wspólna i prywatna, nie słabnąc tak długo, aż... w dziękczynną przemienić się mogła, gdy depesza głosiła, że szczęśliwie do celu dojechali.
Teraz: daleko jesteśmy ciałem, ale duchem - bardzo bliscy!...
Jeden z pozostałych