Często się słyszy, że tu hodurowiec, tam starokatolik, gdzie indziej znowu wolnomyśliciel, poznawczy czym jest w rzeczywistości dana sekta, jaki jej cel, koniec, a przede wszystkim przyszłość - z serdecznym żalem i skruchą wyznaje swój błąd i nawraca się. Niektórzy to swoje wyznanie na papier przelewają, by tym sposobem naprawić dane zgorszenie i zadośćuczynić sprawiedliwości Bożej.
Niedawno podawano wzmiankę "w gazetach o powrocie do Kościoła katolickiego ks. Salomona, który przez pewnien czas był duchownym w tzw. kościele narodowym Hodura, Obecnie ks. Salomon wystąpił z listem otwartym, w którym usiłuje naprawić zgorszenie, przy czym daje charakterystykę stosunków panujących u sekciarzy:
"Wszak, bracia umiłowani - pisze ks. Salomon - sami o tym wiecie, że gros[1] tego zastępu reformatorów, odrodzeńćów i staro - katolickich kaznodziejów składa się z najdziwaczniejszego zbiorowiska - nie wyłączam siebie - a mianowicie: z nieukończonych studentów, z niedoświęconych kleryków - wypędków, z nieurobionych kapłanów świeckich i zakonnych, o głowach zwichrzonych myślami niejasnymi, o charakterach nieustalonych i z luźnymi zasadami moralnymi, ze zmęczonych karnością kościelną lub zakonną, takich, co to powiesili sutannę lub habit na kołku, aby czym prędzej według sekciarskich zasad i praw zaślubić choćby i cudzą żonę, albo pojąć za niby żonę, wybrankę serca, za którą się uganiało.
Stwierdzić muszę, że nie ma tam ludzi myślących; rzadko się wśród nich da słyszeć zdanie poważne, a szczere prawie nigdy... Czy dziwić się temu, że sekty "w mrokach śmierci się rozsiadły" i są ośrodkiem grubej niewiary, całkowitego zobojętnienia i wychładzania wyższych religijnych uczuć, zasad i przekonań, że stały się świątyniami ciężkiego upadku moralnego?
Ileż to i jakich nie przeprowadza się w ich "kuriach" rozwodów? Są to kuźnie cudzołóstwa! Widzicie tam na kartach ksiąg kancelaryjnych złotymi zgłoskami zarejestrowane - przez nichże samych - stargane związki małżeńskie. Upadek cnót rodzinnych, zanik obyczajności w ich kościołach się uświęca i robi się to wszystko w imię niby pierwotnego apostolskiego chrystjanizmu? Co za bezczelność, za przewrotność, co za bezwstyd! Nie ma granic złemu".
Kończy ks. Salomon list swój wezwaniem do kierowników sekt:
"Błagam was, bracia umiłowani w Chrystusie, a i was, kierowników sekt, tzw. kościołów: polsko - narodowego, prawosławnego, katolicko - apostolskiego, i staro - katolickiego, błagam was na rany Chrystusa i zaklinam na Boga-Sędziego: zwróćcie z drogi zatracenia, zdepczcie pychę - piekielną hydrę waszego serca, zgniećcie w sobie ducha przekory, pochylcie dumne czoła wasze i wnijdźcie co rychlej "do domu ojca - do bramy niebios", Kościoła Świętego rzymsko - katolickiego".
Przed paru zaś miesiącami pod wpływem łaski Bożej powrócił na łono Kościoła katolickiego Bolesław Jaśkiewicz, dotychczasowy kierownik gminy wyznaniowej hodurowców w Denkowie.
Ciekawe są przeżycia tego konwertyty. Wychowany w wierze katolickiej od najwcześniejszych lat pragnął być księdzem; pod wpływem niepowodzenia, jakie go spotkało podczas egzaminu maturalnego, wstąpił w 1928 roku do kościoła narodowego i po półtorarocznych studiach "teologicznych", odbytych w seminarium tej sekty w Krakowie, został "wyświęcony" przez Farona w 1930 r. Pełnił kolejno obowiązki duchownego w Piaskach Luterskich, Podgórzu, Stodołach, Brzeziu i Denkowie, wszędzie zyskując zwolenników dla odszczepieńczej sekty. W listopadzie 1932 r. Jaśkiewicz przeszedł do kościoła starokatolickiego, pozostającego pod zwierzchnictwem osławionego Kostorza z Katowic. Jednak fałsz i obłuda, obok ciągłego wyzyskiwania przez różnych dygnitarzy sekciarskich najniższych instynktów ludzkich do czysto osobistych celów, wywołują w duszy Jaśkiewicza obrzydzenie do sekt, a następnie wyrzuty sumienia i poważne refleksje. Rzuca więc swą sekciarską robotę i wraca do stron rodzinnych z zamiarem powrotu do wiary ojców. Prośba jego została przychylnie potraktowana przez Księdza Biskupa Sandomierskiego i przez Stolicę Apostolską i obecnie Jaśkiewicz przebywa na rekolekcjach w jednym z domów zakonnych, po odbyciu zaś tych rekolekcji zostanie uwolniony od. kar kościelnych i przywrócony będzie do społeczności wiernych katolików świeckich.
W wyznaniach swych, przesłanych do pism, Jaśkiewicz tak mówi o swej działalności sekciarskiej i o swym nawróceniu: "Będąc przez kilka lat duchownym hodurowskim, miałem możność obserwacji. Analizowałem wszystkie fakty, które się wokół mnie działy, cierpiałem, lecz raz zaangażowawszy się do zła, nie miałem siły opuszczenia go i powrotu na drogę spokoju sumienia. Całą mocą młodzieńczych sił starałem się krzewić zło, bo mi lżej było, widząc więcej takich jak ja. Tem bardziej, gdy patrzyłem na tych "wielkich" hodurów: Gawrychowskich, Grochowskich, Podeszwów, Padewskich, Faronów, Piekarzów, Teperów, Jurgielewiczów, Zawadzkich, gdy patrzyłem na ich niewiarę i niewiedzę, na ich kpiny z biednego ludu otumanionego, na ich dobijanie się o honory "biskupów", "administratorów", "dziekanów", na wylewanie całych kubłów brudów na siebie wzajemnie (inna rzecz, że słusznie je sobie przypisywali). Głos sumienia nie dawał mi spokoju, bo przecież, chociaż w zagorzałości głosiłem zło i to zło przedstawiałem w różowych kolorach, jednak w sercu czułem co innego, czułem, że popełniam zbrodnię wobec Chrystusa Pana, czułem, że wyrządzam szkodę Polsce, gdyż wzniecam rozbicie i nienawiść. Dziś, gdy miłosierny Bóg przyjął mnie zpowrotem jako Swe dziecię, czuję się szczęśliwym i spokojnym. Nie przemawia przeze mnie ani uprzedzenie, ani złość, ani obraza osobista, ale obowiązek ostrzeżenia społeczeństwa polskiego przed tymi, którzy pod pozorem "polskości i uczuć narodowych" uprawiają rozbicie narodu, niewiarę pchającą do zbrodni i niemoralności..."
[1] większość.
Ogrom miłosierdzia Maryi, zapełnia cały ogrom świata.
Św. Bernard