Potęga słów "Zdrowaś Marjo".
Drukuj

Pod tym tytułem umieścił duszpasterz z Lancashire w Ameryce opis następującego zdarzenia: Wieczorem zgłosił się do mnie pewien robotnik i oświadczył, iż jakkolwiek nie jest katolikiem, prosi jednak, abym odwiedził jego chorą żonę.

I żona moja także nie jest katoliczką - mówił - wszakże życzy sobie, zobaczyć się z Ojcem; o księdzu swego wyznania nie chce nawet słyszeć.

Nie zwlekając więc ani chwili udałem się do ich pomieszkania, które znajdowało się w najuboższej dzielnicy miasta. Chora pozdrowiwszy mnie uprzejmie, zaznaczyła zaraz na wstępie, iż jest przekonana o- prawdziwości katolickiego Kościoła i chce poznać dokładnie prawdy katolickiej wiary. Ponieważ, jak się dowiedziałem, żaden z jej krewnych ani znajomych nie był katolikiem, zapytałem czy wie, że rozmawia z katolickim kapłanem.

Owszem - odrzekła - wiem i zdaję sobie sprawę dokładną z tego co czynię i co mówię.

Wobec takiego oświadczenia nie zwlekałem już dłużej z nauką, lecz zaraz przystąpiłem do dzieła i rzecz dziwna, znalazłem w chorej nadzwyczaj pojętną uczennicę. Po sześciu tygodniach przygotowania przystąpiła do spowiedzi, a gdy zbliżała się ostatnia chwila jej życia, przyjęła z wielką pobożnością Komunję św. i Ostatnie Namaszczenie. Wkrótce potem zmarła budującą śmiercią, wyprosiwszy przedtem od męża przyrzeczenie, że i on wraz z dwojgiem dzieci, które miała osierocić, przejdzie na łono Kościoła. Przyrzeczenie to mąż spełnił co do joty.

Jakiejże przyczynie należy przypisać to, bądź co bądź niezwykłe, nawrócenie?

Powiedz mi - pytałem chorą - czem zasłużyłaś sobie na tak wielką łaskę?

Nie wiem, Ojcze - grzmiała odpowiedź...

Czy nie rozmawiałaś kiedy z katolickim kapłanem?

Nie.

A może modliłaś się często? Może odmawiałaś Ojcze nasz?

Wogóle o tej modlitwie jak i o prawdach wiary katolickiej nie miałam pojęcia.

Czy nigdy nie modliłaś się?

- Przyznam się, że nie. Chyba... - rzekła z pewnym namysłem - chyba, iż słowa "Zdrowaś Marjo", których nauczyłam się w młodości od katolickich rówieśników, można nazwać modlitwą. Słowa te często były na mych ustach.

Tajemnica wyjaśniła się. Matka niebieska upomniała się o swe dziecko w godzinę jego śmierci.

(Prz. Kat. Am.)