Pokusy

Przed ślubem narzeczeni albo nie utrzymują się z własnej pracy, albo jeśli pracują, to zazwyczaj sami na siebie. Co innego po ślubie - zwłaszcza, gdy zaczyna przybywać dzieci. Wiele teraz zależy od zaradności żony, od pracowitości męża. Ale zdarza się, że nawet największa zaradność i pracowitość nie może zapobiec brakom.

Wtedy to zjawiają się potworne myśli w głowie męża czy żony: "Czemu się żeniłem?"; "Po co wychodziłam za mąż?";"Na co mi dzieci."

Innymi, nieprzyjaznymi oczami spogląda teraz mąż na żonę. Jakieś podrażnienie nie opuszcza obojga małżonków Z lada powodu dochodzi do swarów, klątw i wyzwisk. Najpiękniejsze dotychczas życie małżeńskie zamienia się w udrękę.

Czy jest na to rada?

Jest. Mianowicie, trzeba przewidzieć takie czasy. A więc mąż i żona powinni nieraz rozmawiać o tym. Powinni przy tym zawczasu wyśmiać te sposoby postępowania, jakie w takich latach stosują niemądre małżeństwa, mało wytrzymałe; natomiast powinni obmyślić, jak oni wówczas się zachowają względem siebie, by nie rozbijać swego szczęścia małżeńskiego.

Następnie mąż z żoną i dziećmi powiedzą też sobie zawsze co dnia coś pocieszającego, coś na wytrwanie. Prócz tego w życiu codziennym ustosunkują się do siebie serdecznie, będą dla siebie tym bardziej uprzejmi.

Powinno się też przygotować gospodarczo przez odpowiednią oszczędność.

Żona im bardziej jest gospodarna, tym umiejętniej poprowadzi dom. A na ile wesprą się wtedy zasoby domu, jeżeli mąż w takich czasach nie pije, nie pali, a jest znakomitym fachowcem i wyjątkowo pracowitym człowiekiem! A jak pożądane jest wtedy, jeżeli dzieci przyzwyczajono zawczasu do karności i do przestania na małem; jeżeli wystarczy im skromne pożywienie i ubranie, jeżeli są pracowite i ofiarne, a dla rodziców - uprzejme!

Na przykład: zdrowa dotychczas i piękna żona zaczyna chorować. Wygląda teraz odrażająco. Dobrze, jeżeli jest nadzieja wyzdrowienia, ale jeżeli choroba trwa latami, jeżeli kończy się kalectwem? Myślało się, idąc do ślubu, że piękny, kwitnący wygląd ukochanej kobiety nigdy się nie skończy, a tymczasem doszło do czegoś wręcz przeciwnego!

Podobną pokusę stanowi dla męża odmienny okres u żony. Co prawda, nie jest to żadną chorobą, ale nie czyni też kobiety ponętną.

Dodajmy, że i mężowie chorują, wielu bowiem wróciło z wojny czy obozu - kalekami.

W takich wypadkach łatwo o obojętność dla chorej żony, czy u zdrowej żony - dla chorego męża. I łatwo wtedy, co gorsza, o zwracanie uwagi na piękny wygląd i zdrowie innych kobiet, innych mężczyzn, a do jakich upadków może następnie dojść, każdemu wiadomo. A przecież chora osoba to wszystko widzi lub o tym się dowiaduje. Czy nie pogarsza to stanu jej zdrowia? Czy nie czyni jej cierpień tym bardziej dotkliwymi? A przecież czego to chory człowiek pragnie bardziej niż współczucia? Tymczasem jakiż okrutny spotyka go zawód! Czy można chorej osobie wyrządzać tak wielką męczarnię, szczególniej, że tej to osobie przysięgaliśmy miłość?

Nie sztuka kochać zdrową, piękną żonę lub zdrowego męża. Dlatego nigdzie tak jak podczas choroby nie widać, jak na dłoni, kto zawierając małżeństwo miał na myśli tylko własne dobro, a kto przejmował się także szczęściem drugiej osoby.

Jednak małżonek, współczujący chorej żonie, nie tylko darzy ją sercem, on również korzysta na tym, ponieważ żona otoczona miłością, szybciej wraca de zdrowia: bo współczucie leczy. A ileż wdzięczności zaskarbia sobie taki małżonek u żony! Dlatego w dobrym małżeństwie choroba męża czy żony - potęguje miłość.