Poeta o skrzydłach anioła

Sylwetki katolickie 11

Rycerz Niepokalanej 3/1947, grafiki do artykułu: Poeta o skrzydłach anioła, s. 83

W przeddzień wojny na akademii ku czci Wniebowziętej w sali "Roma" w Warszawie deklamował 20-letni poeta Wiesław Maria Pyrek. W "Hymnie mego serca" otwarła się rycerska dusza Polaka-katolika: "Zanim pochwycę krzyż w swe dłonie, Nim miecz ogarnę swą prawicą. Przed Tobą kornie schylam skronie, Patronko ojców Bogarodzico!"

W duchu Niepokalanej kształtował - Wiesław swe ideały. Urodzony w święto Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny 2 lipca 1918 r., od chrztu noszący Jej imię, nie zatraci w kwiecie wieku swej dziecięcej miłości ku Matce Najświętszej. Sam wyznał, że ilekroć zwraca się do Niej dziecięcymi słowy, to zawsze go wysłuchuje. Ku Jej czci odmawia co dzień różaniec, co dzień stara się choć na chwilę wpaść do kaplicy Matki Bożej, a w każde Jej święto śpieszy do spowiedzi i Komunii Św[iętej].

W takiej atmosferze krystalizuje się jego dusza. Miłuje prawdę i piękno, dba o czystość i porządek tak serca jak ciała i mieszkania. Esteta, a zarazem myśliciel. Jego głębokie poglądy na życie, przykuwają wszędzie uwagę, a przy tym dziwnie pociąga, i starszych i młodzież. Kto go raz poznał, ten już jest jego przyjacielem. Bo też Wiesio wyczytawszy raz u Mauric’a, że "nie zrobiło się dla Boga nic - dokąd nie podeptało się własnego serca", ile sił, wyzbywa się, egoizmu. Na każdym kroku stara się zapomnieć o własnym "ja", a myśleć o innych i pracować, zwłaszcza dla biednych, chorych, nieszczęśliwych. Nie wstydzi się pracy fizycznej, sam mimo stopni naukowych sprząta swój pokój, rąbie drzewo, pomaga przy praniu.

Z obfitości serca - ubogaconego wcześnie przez naturę i pracę (ma dyplomy magisterskie i znajomość 12-tu języków) - mówi i pisze. Rad by iść na kapłana, a gdy napotyka przeszkodę, staje się apostołem pióra. W kształt poezji zaklina: "lekkie muśnięcie mego czoła przelotnym skrzydłem myśli Bożej, to co w mej duszy jest z anioła, i to, co rodzi się w pokorze". W 13-ym roku życia już drukuje swe wiersze w "Płomyku", "Rycerzu Niepokalanej", w 15-ym wydaje książkę "Chrystus i dzieci", wkrótce poezje płyną nieprzerwaną falą, w czasopismach ukazują się krytyki literackie, recenzje teatralne, tłumaczenia, artykuły Pyrka. Wszędzie widzi się jego rycerską postawę katolicką.

Na początku wojny zgłosił się jako Ochotnik do wojska. Gdy Ojczyzna tej ofiary nie przyjęła, oddaje się pracy naukowej, konspiracyjnej i społecznej. Szczęśliwie raz uszedł śmierci, widząc, w tym wyraźną opiekę Niepokalanej, ale po to chyba, by przyjąć krzyż cierpień, za Ojczyznę. Niegdyś pragnął cierpieć, bo - jak mówił - "są dwa skrzydła, które wznoszą nas do nieba: miłość i cierpienie". Teraz przyjął je bez szemrania, mimo że młodość przed nim i tyle pracy... Drobne starcie nogi w lipcu 1942 r. spowodowało ropień. Nie zważa na to, usługuje na letnisku przy chorej siostrze, sprząta, gotuje, pierze, szoruje podłogi, a gdy rana rwie i dokucza, w przerwach swej pracy klęka i w rozważaniu części bolesnej różańca czerpie silę od Ukrzyżowanego.

Z willi już o własnych siłach nie może zajść na stację. Podtrzymuje go na rowerze brat ksiądz. W Warszawie odwożą go do szpitala Wolskiego. Po chwilowym polepszeniu trzeba amputować nogę z powodu gangreny. Gdy po operacji ujrzał matkę i brata zalanych łzami, zdobył się jeszcze na uśmiech. W dnia następnym 19 sierpnia 1942 r. już nie żył. Śmierć zda się była ostatnią jego pieśnią którą wieszczył sobie parę lat temu. gdy pisał:

"Chcę pieśń odegrać - harfy mi nie trzeba - niechaj pieśń powie, że wydarto serce synowi ziemi, pragnącemu - nieba".


O Matko miłosierdzia! racz podać rękę nieszczęśliwemu, który upadł i wzywa Twojej litości!

Św. Alfons Liguori