Podziękowania
Drukuj

G., 31.12.48. Matko Niepokalana, ja niegodny sługa dziękuję Ci za wyrwanie mnie z grzechu nieczystości, w który upadałem tak często. Szatan ciągle mnie ciągnął do niego; w żaden sposób nie mogłem się wyrwać z nałogu. Aż przyszedł dzień zwycięstwa nad wrogiem duszy za przyczyną Niepokalanej przez Jej "Rycerza".

Matka Niepokalana pociągnęła mnie do spowiedzi, pomału zacząłem unikać złych kolegów i nabrałem siły duchowej. Odmawiając co dzień różaniec, wyrwałem się z tego nieszczęścia i ślubowałem Matce Najświętszej, że gdy uwolni mnie od grzechu, pójdę na kapłana.

Obecnie znajduję się w Małym Seminarium, gdzie codziennie przystępuję do Stołu Pańskiego. Ciągle się modlę odmawiam różaniec, który mi daje siłę do zwalczania szatana.

Pozwól mi, o Jezu, zostać świętym Twoim kapłanem.

S. F.

MACIEJOWO, 31.8.49. Na początku lipca br. zachorował nam 6-ciotygodniowy synek. Lekarz orzekł, że dziecko jest bardzo słabe i żyć nie będzie. Rozpoczęliśmy nowennę do Niepokalanej za przyczyną O. Maksymiliana Kolbego, i niezwłocznie dziecku się polepszyło. Dziś jest zupełnie zdrowe, za co jesteśmy bardzo wdzięczni Matce Niepokalanej i O. Kolbemu, prosząc Ich o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Niegodni słudzy Maryi Antonina i Jan Rzepeccy

Prawdziwość otrzymanej łaski stwierdzam (-) ks. Seweryn adm. parafii.

BYTOM, 10.4.49. W maju 1947 r. u córki mojej po ciężkim, kleszczowym porodzie nagle nastąpił zawał serca. Serce, a z nim krążenie krwi ustawało, puls również ustawał i nastąpiły wszystkie oznaki zbliżającej się śmierci. Wszelkie środki ratunku były bezskuteczne. W wielkim bólu, klęcząc przy łóżku, zaczęłam wzywać pomocy Matki Najświętszej Niepokalanej i św. Tadeusza Judy, patrona w położeniu bez wyjścia. Po chwili zastygła i nieruchoma twarz chorej ożywiła się i nabrała koloru. Umierająca otworzyła oczy; życie wróciło. Bóg jednak chciał jeszcze nas doświadczyć. W dziesięć dni potem, skrzep, który poprzednio spowodował zawał serca, doszedł do mózgu. Na skutek ucisku na pewne komórki mózgowe, nastąpiło porażenie nerwów ruchomych i paraliż całej prawej strony ciała. Pogotowie zabrało chorą do szpitala. Ordynator szpitala powiedział mi otwarcie: "Jesteśmy bezradni, tylko Bóg może uratować córkę pani, niech się pani modli". I znowu zaczęłam błagać Matkę Najświętszą Niepokalaną i mego niezawodnego Orędownika, św. Tadeusza.

I Matka Boża, która tyle cierpiała, patrząc na śmierć Syna Swego, ulitowała się nad cierpieniem matki ludzkiej. Skrzep się wessał, córka moja nie tylko wyzdrowiała, ale odzyskała całkowitą władzę. Mały wnuczek zdrowo się chowa. Dziś córka moja wraz z nami składa gorące dzięki Matce Niepokalanej i św. Tadeuszowi. Podczas swej choroby miała stale przy sobie Cudowny Medalik Matki Bożej Niepokalanej.

Wanda K.

PRZEWÓZ, 22.8.49. Gdy w roku 1939 mąż poszedł na wojnę, dałam mu szkaplerz i różaniec, by były mu pociechą w ciężkich chwilach walki i w opuszczeniu. Poleciłam go szczególnej opiece Matki Bożej Częstochowskiej; której obraz jest ozdobą naszego domu. Zostałam sama jedna na świecie. W międzyczasie urodził mi się synek. Przyszły ciężkie chwile i utrapienia, ale w każdej z nich wzywałam Matki Najświętszej tymi słowy: "O Maryjo strzeż serca mego, o Jezu nie wychodź z niego".

Tak przetrwałam przeszło 9 lat. Nareszcie mąż po wielu przygodach wrócił do domu 3.8.49.
Dochowawszy wzajemnie ślubowanej sobie wierności małżeńskiej, mamy dziś radość i spokój w rodzinie.

Za tak wiele łask dziękujemy Matce Najświętszej i prosimy o dalszą opiekę

Wanda i Bernard
Mroczek-Gliszczyńscy

SZCZECINEK, 30.8.49. Od szeregu lat brnęłam w grzechach nieczystości. Mimo najszczerszych chęci, postanowień poprawy i częstych spowiedzi i Komunii św. nie mogłam się oprzeć strasznemu nałogowi. Czułam jak szybko staczam się do przepaści i myślałam popełnić samobójstwo. Jednak Matka Najśw. wysłuchała moich próśb. Poznałam pobożnego młodzieńca, który wyrwał mię z bagna nieczystości. Dziś jestem szczęśliwą mężatką.

Składam jak najserdeczniejsze po-dziękowanie Matce Najśw. za wyrwanie mnie z nałogu i za wiele innych łask

Niegodna sługa Maryi J. L.

GOSTYNIN, 23.8.49.Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam Matce Najświętszej Niepokalanej gorące podziękowanie za okazaną pomoc w przerobieniu dwóch klas (8 i 9) w jednym roku szkolnym, oraz za łaskę nawrócenia bardzo bliskiej osoby.

Niegodny sługa Boży
Szabliński Ludwik

ŁÓDŹ, 7.5.49. W roku 1940 syn mój Wiesław Pyrek, student wydziału humanistycznego na Uniwersytecie Warszawskim, przyszedł do mnie o godz. pół do dziewiątej i uklęknąwszy prosił o błogosławieństwo, mówiąc, że idzie na zebranie, z którego może nie powrócić. Po jego wyjściu, w udręce serca uklękłam przed domowym ołtarzykiem i odmówiłam różaniec w intencji syna, w prosząc Najmiłosierniejszą Matkę o opiekę nad nim i jego szczęśliwy powrót.

W pół do dwunastej wchodzi mój syn i mówi, że dziwne rzeczy z nim się działy, bo domu, w którym nieraz bywał, nie mógł odszukać - "kołował" się przeszło godzinę, gdyż coś zamroczyło mu oczy, i nie mógł trafić pod wskazanym adresem; a przecież był dzień i zdawał sobie sprawę, dokąd idzie.

Następnego dnia biegnie do kościoła (codziennie chodził do kościoła, był czcicielem Niepokalanej) i spotyka kolegę, który go z wielką radością wita: "Ach, jesteś, Wieśku!" - "Przecież i ty jesteś" - "Tak, ale mnie ostrzegli, abym nie szedł na zebranie, bo ktoś nas zdradził; w mieszkaniu ukryło się gestapo; wszystkich, którzy tam przybyli - wyłapano".

Wiesiek opowiedział koledze, jak ocalał i obydwaj poszli do kościoła, aby podziękować Maryi za opiekę.

Matka Boża nigdy nie zawiedzie położonej w Niej ufności. Toteż uciekajmy siebie do Niej przez różaniec.

R. Pyrkowa

SZCZECIN, wrzesień 1949. Mam lat 33. W życiu moim bardzo dużo przeszedłem. W każdym momencie smutnym i pogodnym zwracałem się do Naszej Matki Najświętszej. I tak: w r. 1939 szczęśliwie przeszedłem kampanię wrześniową, w r. 1942 żona dzięki Niepokalanej wyzdrowiała po bardzo ciężkich operacjach, w r. 1944 Niemcowi strzelającemu do mnie z 5 m zacięła się broń, w r. 1946 uzyskałem dyplom, w r. 1947 i 48 Maryja uchroniła moją rodzinę przed rozbiciem.

Za te wszystkie łaski i wiele innych serdecznie dziękuję, i proszę o błogosławieństwo dla mej rodziny, która musi być rodziną nazaretańską.

inż. Adam Miczkowski

WOŁÓW, 16.6.49. Syn mój Władysław przez 7 lat żył na wiarę z kobietą, która była wyznania prawosławnego. Oboje o małżeństwie słyszeć nie chcieli, choć ich tyle prosiłam. Widząc, że ludzkie środki zawodzą, zwróciłam się do Niebieskiej Protektorki o pomoc w tej ważnej sprawie. I nie zawiodła mię. Syn mój zawarł związek małżeński, synowa złożyła wyznanie wiary i nauczyła się pacierza po polsku.

Za tak wielką łaskę składam publiczne podziękowanie Matuchnie Niepokalanej, prosząc Ją o dalszą opiekę nad całą naszą rodziną.

K. Miechowicz

KRÓLEWO, 18.9.49. Dnia 19 czerwca, jadąc rowerem w celu zakupienia konia, zgubiłem 113 tysięcy zł. Byłem tym faktem strasznie przygnębiony, gdyż znikła mi na dzieją posiadania własnego konia.

W swym smutku zwróciłem się o pomoc do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Antoniego Padewskiego i zamówiłem Msze św. w intencji odnalezienia zguby oraz przyrzekłem, że gdy prośba moja zostanie wysłuchana, ogłoszę o tym publicznie w "Rycerzu".

Po przeszło dwóch miesiącach ku mej ogromnej radości ks. Proboszcz, który ogłosił o mej zgubie z ambony, wręczył mi ją w całości, znalezioną przez pewną uczciwą osobę.

Składam za to Matce Bożej Nieustającej Pomocy i św. Antoniemu serdeczne podziękowanie.

Juliusz Kmieć

WARSZAWA, 27.9.49. Składam serdeczne podziękowanie Niepokalanej Dziewicy Najświętszej Maryi Pannie za wyraźną dotychczasową opiekę nade mną i za pomoc w nauce. Jej przeto jako wotum składam siebie samego, ofiarując się na służbę Bogu w pracy kapłańskiej. Oby Maryja była moją Opiekunką teraz i zawsze.

H. S.

GDAŃSK, 30.9.49. Kilka lat temu popadłem w grzech nieczystości. Zdawałem sobie sprawę, że czynię źle, a mimo to wpadałem w dalsze grzechy. Skutkiem tego nauka szła mi coraz gorzej.

Zrozpaczony nie wiedziałem co począć. Jako ostatni ratunek, począłem się modlić do Niepokalanej; codziennie odmawiałem różaniec. Prośba moja została wysłuchana. Nie wiadomo skąd zdobyłem siłę do opanowania się. Odtąd postanowiłem ciągle uciekać się pod opiekę Niepokalanej, a Ta nigdy mnie nie opuściła. Dziś jako niegodny sługa pragnę za wszystkie doznane łaski serdecznie podziękować i prosić Matkę Bożą o dalszą pomoc.

J. D.