Podziękowania
Drukuj

N., 11.1.49. Całą okupacją przeżyliśmy po prostu cudem pod opieką Matki Bożej Szkaplerznej, której obraz łaskami słynący znajdował się w pobliskim kościółku. I po wojnie nie opuściliśmy Niepokalanej, zwracając się do Niej w każdej potrzebie i serdecznie dziękując za otrzymane łaski. Ona zaś stałe nam okazuje dowody Swej opieki. Choć rodzice utrzymują cała rodzinę z pensji nauczycielskiej, pięcioro nas dzieci ukończyło szczęśliwie szkołę średnią a obecnie uczęszczamy wszyscy na uniwersytet.

W dyskusjach wciąż uprzytamniamy sobie, co nam wolno, a czego nie, by nie minąć się z wolą Bożą, w czym wielce podtrzymuje nas "Rycerz Niepokalanej". "Podziękowania", zamieszczane w tym piśmie, i nas skłoniły do oddania hołdu Niepokalanej a zarazem do wpisania całej naszej rodziny w szeregi Milicji Niepokalanej.

akademik

POZNAŃ, 3 1.49.Dotrzymując obietnicy złożonej Matce Najświętszej składam najserdeczniejsze podziękowanie za okazywaną mi w czasie studiów pomoc, dzięki której 15 października ub. r. ukończyłem je i złożyłem egzamin dyplomowy z wynikiem bardzo dobrym.

inż. Buczkowski Zenon

WELLINGTON (Nowa Zelandia). 10.1.49. Wybuch wojny i towarzyszące jej wypadki zniszczyły nasz dom rodzinny, rozdzieliły rodzinę. Sprawę, pogarszał i czynił beznadziejną brak jakichkolwiek wiadomości o sobie.

Pierwsza wiadomość od żony otrzymana w sposób zaiste cudowny. Uczyniła na mnie wstrząsające wrażenie. Dowiedziałem się o śmierci córeczki, o chorobie pozostałych przy życiu dwojga dzieci oraz o nadzwyczaj ciężkich warunkach bytu, grożących zagładą reszcie rodziny. W poczuciu własnej bezsilności zwróciłem się o pomoc do Matki Bożej Ostrobramskiej, polecając Jej przemożnej opiece swoich najdroższych.

Lata płynęły. Koniec wojny wyrwał mnie z niewoli niemieckiej, a w rok później odnalazłem swoją rodzinę w gościnnej Nowej Zelandii, gdzieśmy się spotkali po 7 latach rozłąki.

Za tyle łask doznanych składamy najgorętszą podziękę Matce Niepokalanej.

R. S. z rodziną

SPYTKOWICE, w grudniu 1948. Po 14 latach małżeństwa jestem matką dziesięciorga dzieci. Po 9-tym dziecku ciężko zachorowałam. Lekarz orzekł, że jeżeli jeszcze raz pocznę dziecko, muszę je zniszczyć, gdyż inaczej grozi mi śmierć, na skutek słabego zdrowia. I tak nie upłynęło 2 miesiące jak poczułam się znowu matką. Płakałam strasznie, że już są ostatnie miesiące mojego życia, że zostawię drobne sieroty, których mi żal było bardzo. Mąż uspokajał mię jak mógł, mówiąc, że Bóg rządzi życiem i śmiercią człowieka. Zachęcona przez męża zaczęłam się modlić do Anioła Stróża o opiekę, przyrzekając Królowej nieba i ziemi, że ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu", jeżeli zostanę wysłuchana. Rozwiązanie odbyło się tak szczęśliwie, jak żadne inne. Dotrzymując obietnicy, dziękuję Niepokalanej i proszę o dalszą opiekę nad rodziną.

Gromczakowa Aniela

NOWE MIASTO, 6.6.47. W latach dziecięcych popełniłem grzech przeciwko 6 przykazaniu. To był pierwszy zadatek zła w nałóg. Tonąłem w błocie nieprawości, a czując cały ciężar grzechów, straciłem ufność w pomoc Bożą i w siłę Niepokalanej. Kilkakrotnie nawet znieważyłem Pana Jezusa w Komunii św. - tając swój grzech przed kapłanem. Gnębiły mnie okropne wyrzuty sumienia. Gdy już o własnych siłach nie mogłam się dźwignąć, spoglądając na obraz Najświętszej Pani, westchnąłem o Jej pomoc. I o dziwo! Ta, która pamięta o każdej najmniejszej istocie, wyrwała mię z nędzy grzechowej i wskazała promienną drogę cnoty. Zacząłem nowe życie, odzyskałem spokój sumienia i jestem już ojcem rodziny. Na dowód gorącej wdzięczności dla Matki Niebieskiej piszę to podziękowanie.

Franciszek N.

POZNAŃ-ANTONINEK, 11.1.49.

W listopadzie ub. roku poważnie zachorowałem. Zwróciłem się przeto do Niepokalanej z gorącą prośbą o rychły powrót do zdrowia, obiecując w zamian umieścić w "Rycerzu Niepokalanej" publiczne podziękowanie. Obecnie ze wstydem wprawdzie, że tak późno - wyzdrowiałem bowiem już pod koniec listopada - lecz niemniej z sercem przepełnionym gorącą wdzięcznością składam Niepokalanej serdeczne podziękowanie za wyzdrowienie, jak i za inne obfite łaski z prośbą o dalszą opiekę Matczyną nade mną i moją rodziną, a szczególnie o łaskę uzdrowienia dla mnie z uporczywej i długotrwałej choroby wrzodowej.

dr Piotr B. Żurawski

CZĘSTOCHOWA, 28.8.48. W roku 1939 wskutek działań wojennych zaginął mi syn. Ofiarowałam go wtedy pod opiekę Niepokalanej i przyrzekłam, że gdy ocaleje w burzy wojennej i wróci, podziękuję Jej publicznie w "Rycerzu Niepokalanej". Modliłam się też stale w intencji syna. W roku 1944 otrzymałam pierwszą wiadomość. Dowiedziałam się w jakich niebezpieczeństwach znajdował się mój syn, walcząc w Afryce, w Apeninach i pod Monte Cassino, gdzie wprost cudownie ocalał, gdyż pocisk, który upadł mu pod nogi. nie eksplodował. Twierdził w liście, że wiara w opiekę Matki Niepokalanej dodawała mu siły i otuchy do przetrwania ciężkich chwil. Nie tylko nie zginął drogi chłopiec, ale przeciwności zahartowały jego duszę i charakter. Jest prawym i głęboko wierzącym człowiekiem, ukończył szkołę techniczną i będzie studiował na politechnice.

Za te wszystkie łaski składam dziś Niepokalanej najgorętsze podziękowanie i proszę o dalszą opiekę.

Niegodna sługa i matka
Szalatkiewiczowa Stanisława

Tożsamość osoby i prawdziwość faktu stwierdza ks. Stanisław Zawadzki.

W., 29.11.48. O ile ważną jest rzeczą dziękować Maryi za zdrowie ciała, to stokroć ważniejszą jest dziękować Jej za zdrowie duszy. Więcej niż 8 lat trwałam w złym i grzesznym nałogu nieczystości. Powstać nie miałam dość sił i po kilku próbach myślałam, że moje trudy daremne. Będąc na odpuście w Leśnej Podlaskiej w święto Narodzenia Najśw. Maryi Panny gorąco pragnęłam być u św. spowiedzi. Niestety, brak księży i wielki natłok ludzi nie pozwalały mi wykonać pobożnego zamiaru. Zmartwiona tym do żywego, zaczęłam b. płakać i błagać Matkę Bożą o pomoc. Wśród gorącej modlitwy usłyszałam w duszy głos: "Czy masz mocną wiarę, że za łaską Maryi otrzymasz to, czego pragniesz?" Odpowiedziałam, że ufam szczególnie Jej. I rzeczywiście wysłuchała mię Ta dobra Matka, bo skierowała mnie do zacnego i b. dobrego spowiednika. Za jego światłą radą i mądrą nauką zwyciężyłam swoje ciało i pokusy nieczyste. Jestem przekonana, że tylko przez pomoc Maryi Niepokalanej oraz Jej wiernego sługi, świątobliwego Ojca Maksymiliana, mam dość sił do zwyciężania samej siebie.

Na tym miejscu składam gorące podziękowanie Opiekunce Podlasia Najśw. Matce Bożej Leśniańskiej oraz świątobliwemu Ojcu Maksymilianowi i polecam się nadal Ich przemożnej opiece.

M. K.

POZNAŃ, 9.5.48. W związku ze studiami na Akademii Handlowej stanąłem wobec faktu powtórzenia jednego roku w razie nie złożenia obowiązujących egzaminów w przepisanym terminie. Gdy byłem już pogrążony w depresji duchowej i zniechęcony do dalszego wysiłku umysłowego, udałem się z gorącą prośbą do Matki Bożej o udzielenie mi łaski wytrwałości w nauce. Prośba moja została przez Najśw. Maryję Pannę wysłuchana, za co składam Jej gorące podziękowanie, prosząc o dalszą pomoc i wytrwanie w dobrem.

Witold G.
student Akademii Handł.

D., 29.9.48. Składam dzięki Matce Niepokalanej za to, że brat mój został ochrzczony i przyjął I Komunię Św[iętą] w Kościele katolickim. Proszę nadal Niebieską Orędowniczkę i Matkę moją o opiekę.

N. N.

TARNÓW, 30.12.48. Najpokorniejsze podziękowanie składam Matce Najśw. Niepokalanej za nieustającą, iście macierzyńską opiekę nad całą naszą rodziną zarówno w czasie wojny, jak i w czasach późniejszych, w szczególności za szczęśliwy powrót z tułaczki wojennej i za wyraźną pomoc w ukończeniu studiów prawniczych.

Z pełną wiarą i ufnością oddaję ster naszego doczesnego i wiecznego życia w Jej niepokalane, przemożne ręce. Z głębi duszy radzę każdemu we wszystkich trudnych okolicznościach życia uciekać się do Niej po niezawodny ratunek i pomoc.

mgr Bosowski Bronisław
z żoną i synkiem

SZCZECIN, 8.4.48. Krwawe żniwo śmierci minionej wojny dotknęło mnie bardzo boleśnie. Straciłem bowiem ojca, który mimo wielkich trudności łożył na me studia. Sytuacja, w jakiej się znalazłem, była tragiczna. Nie sądziłem, że kiedykolwiek ukończę szkołę. Lecz oto po chwilowym rozgoryczeniu przyszło opamiętanie. Doszedłem do wniosku, że, mimo iż straciłem tak wiele, nie straciłem wszystkiego. Pozostał mi skarb najdroższy w osobie Kochanej Mamusi i bezgraniczna ufność w miłosierdzie Matki Najświętszej. Od tej chwili spotęgowało się we mnie ciche, wewnętrzne przekonanie, że Matka Niebieska osłoni mnie płaszczem łaski Bożej i pomoże przezwyciężyć wszelkie trudności, stojące na drodze do zdobycia wiedzy. I tak jedynie z pomocą Niepokalanej ukończyłem gimnazjum a następnie liceum. Ciężkie to były chwile - pełne zmagań. I teraz, kiedy jestem już studentem inżynierii, nabrałem głębokiego przekonania, iż cudem prawie przezwyciężyłem wszelkie trudności i doszedłem do wyższej uczelni. Niepokalana była mi siłą i drogowskazem w chwilach zwątpień i zupełnego wyczerpania. Jej też zawdzięczam, że przeżyłem szczęśliwie okres największych bombardowań w latach 1939 i 1944, kiedy to raz, mimo że gorejący zapalnik od bomby uderzył mnie w głowę, wyszedłem żywy.

W podzięce serdecznej za ogrom otrzymanych łask, pragnę stać się wiernym czcicielem i rycerzem Niepokalanej, dla której żywię głęboką wdzięczność.

J. B.
student Wyższej Szkoły Inżynierskiej

POZNAŃ, 8.9.48. Dnia 12 sierpnia br., gdy przebywałam na urlopie w Polanicy, podczas burzy uderzył w dom, w którym mieszkałam, piorun, przebił sufit nad moim nocnym stolikiem, zrzucił wszystko ze stolika i rozbił, za wyjątkiem małego rzeźbionego obrazka Matki Bożej Częstochowskiej. Łóżko moje stało tuż obok stolika i w tej chwili leżałam i czytałam. Mnie się nic nie stało i byłam zupełnie spokojna.

Następnego dnia rano poszłam do lekarza, który nie stwierdził u mnie ani ogłuszenia, ani wstrząsu nerwowego, co sam uważał za rzecz nadzwyczajną i niezrozumiałą.

Wierzę, że uratowała mnie jedynie opieka Matki Bożej i św. Judy Tadeusza, do którego przed burzą się modliłam.

Stefania Jaworska

Potwierdzam wyżej podane szczegóły tego dla mnie nadzwyczajnego wydarzenia, którego jedynym wytłumaczeniem może być Opatrzność Boska. – Polanica, 20.8.1948 dr Wilczewski Zygmunt

D., 3.3.48. Matce Najświętszej serdecznie dziękuję za nawrócenie męża, który od ośmiu lat nie przystępował do sakramentów św. ani nie spełniał żadnych praktyk religijnych. Gdy przekonywania i prośby nie odnosiły skutku, zwróciłam się o pomoc do Niepokalanej za pośrednictwem O. Kolbego i wkrótce zostałam wysłuchana. Mąż bowiem widząc jak wielu ludzi podążało do kościoła w czasie trwania misji w naszej parafii, tknięty łaską Bożą poszedł także i przystąpił do spowiedzi i Komunii św.

Pełna wdzięczności za tę wielką łaskę, proszę Niepokalaną o dalszą opiekę nad nami.

O. E.

B., 9.12.48. Bliski mi kolega miał zostać, z powodu fałszywych oskarżeń, wydalony z obu szkół, do których uczęszczał. Byłoby to dla niego równoznaczne z zamknięciem drogi prowadzącej do umiłowanego zawodu. Nie widząc wyjścia z tej sytuacji, zacząłem się modlić do Matki Niepokalanej, przyrzekając, że w razie pomyślnego załatwienia sprawy, ogłoszę to w "Rycerzu".

Obecnie dziękuję Matce Najświętszej za tę i wiele innych łask doznanych za Jej pośrednictwem.

sodalis R. S.

J., 20.10.48. Od najmłodszych lat pragnąłem zostać kapłanem, lecz, będąc synem ubogich rodziców, nie miałem środków na opłatę nauki. Udając się pod opiekę Matki Najświętszej, opuściłem dom rodzinny, by pracą fizyczną zarobić na życie. Wolne chwile czasu poświęcałem nauce i tak ukończyłem szóstą klasę gimnazjalną. Potem wstąpiłem do Zgromadzenia Salezjańskiego. Mimo różnych niebezpieczeństw podczas wojny. Matka Najświętsza zachowała mnie nie tylko przy życiu, ale pozwoliła zostać kapłanem.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam tą drogą najszczersze podziękowanie Matce Niebieskiej za okazaną pomoc.

ks. P. Fr.

ELGNOWO, 11.9.43. W marcu br. zachorowała cała moja rodzina na dur brzuszny, na który zmarł mój najstarszy syn. Po powrocie z cmentarza zastałam w stanie beznadziejnym drugiego syna. W wielkiej obawie o jego życie zawezwałam kapłana, by go zaopatrzył Sakramentami św. Za jego radą powierzyłam syna opiece Matki Najświętszej, gdyż lekarze zwątpili w jego wyzdrowienie. Obecnie wywiązuję się z uczynionego przyrzeczenia i składam Niepokalanej publiczne podziękowanie za powrót syna do zdrowia. Polecam też siebie i całą rodzinę Jej dalszej przemożnej opiece.

Śliwińska Rozalia
wdowa

Stwierdzam zgodność wyżej opisanego wypadku jako administrator parafii Dąbrówno. – ks. Gogolinski Jerzy