Podziękowania
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 4/1949, Podziękowania, s. 126

F. (Czechosłowacja - Zaolzie), 6.2.49. W latach dziecinnych weszłam na drogę grzechu. Do Sakramentów św. uczęszczałam tylko dla oka ludzkiego. Po piętnastym roku zwątpiłam zupełnie i przestałam przystępować do Sakramentów świętych. Przez kilka lat brnęłam coraz bardziej w grzechach, lecz szczęścia nie znalazłam. Rozpacz targała moją duszą i kilka razy chciałam tragicznie zakończyć życie, ale Maryja, Ucieczka grzeszników, dała mi łaskę opamiętania i nawrócenia. Czasami modliłam się do Niej, prosząc o ratunek. W zeszłym roku przed bierzmowaniem odprawiłam szczerą spowiedź generalną i rekolekcje, które wlały w moją duszę upragniony spokój. Obecnie noszę Cudowny Medalik, modlę się do Niepokalanej i dziękuję Jej za wszystkie łaski.

Niegodna sługa W. E.

RYTRO, 2.2.49. W piętnastym roku życia zachorowałam na nogi. Po dłuższym leczeniu lekarz stwierdził rozwijającą się szybko gruźlicę kości, na skutek czego oddano mnie do szpitala powiatowego w Nowym Sączu, gdzie przebyłam 6 tygodni, lecz wszelkie zabiegi lekarskie okazały się daremne. Stan mego zdrowia zamiast się polepszać, pogarszał się z każdym dniem. Na nogach otworzyły się rany, z których bez przerwy płynęła ropa. Po założeniu gipsu na nogi leżałam bez przerwy przeszło dwa lata oczekując śmierci. Zawsze jednak zgadzałam się z najświętszą wolą Boga.

Gdy już lekarze zwątpili, udałam się do lekarki niebieskiej - Matki Najświętszej, odprawiając nowennę ku Jej czci, w maju zaś 1947 r. użyłam cudownej wody z Lourdes. Od tego czasu stan mego zdrowia zaczął się szybko polepszać, tak że rany na nogach już dawno się zagoiły. Chodzę już dobrze i w dobrym zdrowiu spełniam wszelkie prace domowe.

Dziękuję publicznie Matce Najświętszej i oddaję się nadal pod opiekę Jej Niepokalanego Serca.

Tomasiak Katarzyna

Stwierdzam, że powyższy opis jest prawdziwy – L.S. (-) ks. Józef Woźnicki – proboszcz – Rytro, 5.2.49

MIELEC, 8.2.49. Od bardzo dawna mój brat nie przystępował do Sakramentów św., co mię bardzo martwiło, ponieważ był chory i czuł się coraz gorzej. Pomimo niepokoju nie chciał zawezwać księdza; dopiero na widok znajomego kapłana poprosił go o spowiedź, po której poczuł się bardzo szczęśliwy.

Za tak wielką łaskę Bogu i Matce Najświętszej gorąco dziękuję i proszę o opiekę nad moją rodziną.

J. K.

O..., 17.1.49. Mąż mój zaniedbał chodzenia do kościoła i mnie nie pozwalał tego czynić. W domu były ciągłe nieporozumienia, a Bóg zaczął nas nawiedzać nieszczęściami. Aż wreszcie kierowana radą spowiednika zwróciłam się do Pocieszycielki strapionych, która nikogo nie opuszcza i nie zawodzi. Odbyłam z dziećmi spowiedź na tę intencję, odmawialiśmy wspólny różaniec, w końcu zawiesiłam na szyi męża Cudowny Medalik (nie wzbraniał). Wreszcie zaczęła się budzić uśpiona wiara - mąż przystąpił do Sakramentów św. i odmienił się. Za tę i wiele innych łask składam niewymowne dzięki Matce Najśw, i proszę o dalszą opiekę.

Niegodna sługa Maryi C. Z.

R..., 23.1.49. Pierwsze lata mojej młodości były smutne, ale czyste i to dawało mi głębokie zadowolenie wewnętrzne. Niestety, w czasie wojny dostałam się w wir złego otoczenia i wkrótce straciłam najdroższy skarb - dziewictwo. Nieraz rozważałam w samotności dokąd mię zaprowadzi ten tryb życia, pragnęłam go zmienić, lecz sił mi brakowało i coraz niżej upadałam. Widziałam wyraźnie swoją zgubę, lecz byłam jak opętana.

Przechodziłam straszne katusze wewnętrzne, był czas kiedy nawet targnęłam się na własne życie, bo i po cóż było żyć.

Bóg pragnął mego opamiętania, dlatego odwracał ode mnie wszystko, co mi było miłe i w czym miałam upodobanie, a gdy to nie pomagało, zsyłał na mnie choroby. Próbowałam niekiedy powstać, ale poprawa długo nie trwała, bo nie mogłam się zdobyć na tyle, aby zerwać ze wszystkim, co złe.

Dopiero wytrwała modlitwa do Najświętszej Maryi Panny sprawiła, że odniosłam nad sobą zwycięstwo. Jak bardzo jestem za to wdzięczna Matce Najśw.! Czuję słodycz i radość w sercu, że mnie niegodną raczyła przytulić do Siebie. Nigdy już nie chciałabym zasmucić grzechami Jej Niepokalanego Serca. Na dowód mej miłości ku Niej wstąpiłam w szeregi Milicji Niepokalanej i poświęciłam się Sercu Jezusa.

Bogu Najwyższemu niech będzie cześć i dziękczynienie, że przez Serce Najśw. Maryi Panny raczył dać Serce Jezusa - zbawienie nasze.

Niegodna służebnica Maryi A. W.

KCYNIA, 28.1.49. Mój mąż od 26 lat nie był u spowiedzi, a ma lat 78. Wszelkie prośby z mej strony nic nie pomagały. Modliłam się zawsze za niego, lecz w końcu wątpiłam w ich skuteczność. Kilkanaście dni temu mąż nagle zachorował i upadł nieprzytomny na podłogę. Wezwany ksiądz udzielił mu tylko Ostatniego Namaszczenia, a lekarz dając zastrzyk, orzekł, że to koniec jego życia. Wbrew przypuszczeniom, po kilku godzinach zaczęła mu wracać przytomność. Na drugi dzień wyspowiadał się i przyjął Komunię św.

Za tę łaskę dziękuję Matce Najświętszej i Ojcu Kolbemu.

Jadwiga Bieżankowa

BRASZOWICE, 21.2.49. W maju ub. r., będąc w poważnym stanie, ciężko zachorowałam. Lekarz stwierdził groźne zapalenie płuc, obniżenie żołądka i osłabienie serca, oraz oświadczył, że będzie mię leczył z tych chorób po uprzednim usunięciu ciąży. Powróciłam do domu zmartwiona, bo na zabicie dziecka dla własnego zdrowia zgodzić się nie mogłam. Choroba bardzo mi dokuczała, udałam się więc do tego doktora powtórnie, prosząc, by mię leczył w inny sposób.

Wzięłam 60 zastrzyków i wiele innych lekarstw. 5 lutego br. urodziłam syna. Czuję się zdrowa i dziecko także.

Mam spokojne sumienie, a to wszystko zawdzięczam Matce Niepokalanej, do której udajemy się zawsze z ufnością.

Niegodni Jej słudzy
J. A. Kmiecikowie

DĄBROWA GÓRN., 15.1.1949. Ojciec nasz ciężko zachorował na wylew krwi w mózgu. Choroba była bardzo groźna, gdyż ojciec liczy 75 lat, posiada b. słabe serce i silnie rozwiniętą rozedmę płuc. Wskutek wylewu została porażona lewa część ciała i przełyku. Przez 5 tygodni nie przyjmował żadnych pokarmów ani napojów. Według orzeczenia lekarzy groziła mu śmierć głodowa z powodu paraliżu przełyku. Wtedy udaliśmy się w modlitwie do Matki Najśw., a o wstawiennictwo gorąco błagaliśmy Ojca Kolbego, który właśnie umarł śmiercią męczeńską, śmiercią głodową.

Modlitwy nasze zostały wysłuchane - ojciec nasz wyzdrowiał, więc czujemy się w obowiązku złożyć powyższe podziękowanie.

Irena Światowska

Potwierdzam, że stan p. Ludwika Derdy, l. 75, był z powodu krwotoku mózgowego beznadziejny, o wyzdrowienie chorego nastąpiło nie. spodziewanie, gdyż rokowanie było z góry niepomyślne. – (-) dr Marian Drybański lekarz

D., 8.2.49. Czwarte dziecko - to wstyd w mniemaniu znajomych, krewnych, a także i moim. Tak myślałam, mając lat 24 i troje dzieci. Idąc za tą głupią modą. zgrzeszyłam bardzo ciężko, co odbiło się fatalnie na moim zdrowiu i do czego przyłączyły się okropne wyrzuty sumienia. Leczyłam się, lecz daremnie. Pomyślałam sobie, że widocznie Bóg mię karze, dlatego muszę mieć jeszcze jedno dziecko, to będę zdrowa i Bóg mi przebaczy. Zwierzyłam się z tym lekarzowi, który odradzał; powiedział, że nie donoszę... Pomimo tego zdecydowałam się na pokutę.

Gdy byłam w poważnym stanie, przyszły nowe kłopoty, jak choroba dzieci, śmierć bliskiej mi osoby; w dodatku sama czułam się bardzo źle - sądziłam, że się wkrótce wykończę.

W tych zmartwieniach modliłam się do Matki Najświętszej i przyszłe dzieciątko polecałam Jej opiece. Myśl o pokucie powiększała moją wiarę w słowa Pana Jezusa: "Proście, a będzie wam dane".

Dzisiaj jestem już matką czworga dzieci. Wszystko przeszło szczęśliwie. Czuję się zdrowa i nic mi nie dolega. Jest mi jaśniej na duszy i życie zaczyna się lepiej układać.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, które złożyłam Matce Niepokalanej przed rozwiązaniem, składam najserdeczniejsze podziękowanie za wysłuchanie moich próśb.

P.S.

Składamy serdeczne podziękowanie Niepokalanej Matuchnie i św. Józefowi za skierowanie ks. kanonika Józefa Lacha do naszej parafii. Cierpiała ona dość długo na brak księdza. W kwietniu 1948 r. wnieśliśmy apel w "Rycerzu Niepokalanej" do księży, przebywających w Polsce centralnej, ażeby który z nich przybył do nas. Przyszło upragnione szczęście. Ks. J. Lach, przeczytawszy nasz apel w "Rycerzu", zdecydował się osiedlić w Gajkowie. Nie zastraszyły go ruiny kościoła parafialnego ani ciężkie warunki życia osobistego.

Latem 1948 r. odbudowaliśmy kościół - kosztowało to wiele pracy i pieniędzy. Ksiądz, pracując sam ponad siły, był zachętą dla wszystkich. Obecnie w każdą niedzielę mamy 3 Msze św. i piękne nauki. Ksiądz Proboszcz poświęca się dla nas, nie zważając na swoje zdrowie. Oddaje bez zastrzeżeń swe usługi ludziom o każdej porze.

W rocznicę przybycia naszego ukochanego Duszpasterza składamy publiczne podziękowanie Niepokalanej i św. Józefowi, patronowi księdza, za otrzymane łaski, polecając nadal Ich opiece Duszpasterza z cała parafią.

Niegodni słudzy Maryi parafii Gajków na Ziemiach Odzyskanych

WARSZAWA, 29.10.1948 Przesyłam wyrazy najgłębszej wdzięczności dla Niepokalanej za troskliwą opiekę nade mną w czasie kampanii wrześniowej i niewoli. Ilekroć zwróciłem się z szczerą prośbą o ratunek do Najśw. Maryi Panny, tylekroć zostałem uratowany, nieraz ku mojemu i kolegów zdumieniu, gdy stałem w obliczu niechybnej śmierci. Kluczem do tego źródła łask jest moje oddanie się i zjednoczenie z Niepokalaną, jakiego nauczyła mnie matka. Niepokalana jest z nami zawsze i nikogo nie opuszcza, kto się z ufnością do Niej ucieka.

Z. D.


Opis zdjęcia powyżej: Jan i Aniela Rzepkowie z Białobrzegów obchodzili złoty jubileusz małżeński. Wychowali 6 dzieci i doczekali się 11 wnuków i 1 prawnuka. Fotografia przedstawia jubilatów w otoczeniu rodziny