Podziękowania
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 10/1948, grafika do Podziękowań, s. 279

LUBLIN, 6.8.48. Najświętszej Maryi Pannie, za nieustanną opiekę i pomoc w ukończeniu studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, składa serdeczne podziękowanie.

Mgr H. Brodowski

WOLA ROŻKOWA, 26.1.48. W końcu grudnia 1944 r. przybyli do naszego domu dwaj partyzanci z lasu, aby pod dachem spędzić święta, i przetrzymać najsilniejsze mrozy.

W wigilię Bożego Narodzenia, po wieczerzy, odśpiewaliśmy kilka kolęd, a później około godz. 11 wieczorem zwróciłam się z prośbą do wszystkich domowników, aby w intencji rodzin tych, którzy walczą w obronie naszej religii i Ojczyzny, zmówić wspólnie cząstkę różańca.

Zaczęliśmy już odmawiać litanię do Matki Bożej, gdy wtem silne uderzenie w drzwi przerwało naszą modlitwę. Kilku uzbrojonych Niemców wtargnęło do mieszkania, krzycząc: "Ręce do góry". Struchleliśmy wszyscy. Po zrewidowaniu każdego z osobna i po rewizji w mieszkaniu nic kompromitującego nie znaleziono. Zapytana czy nie ma tu obcych osób, odpowiedziałam, że mamy dwóch gości, którzy przyjechali do nas na święta. Wówczas jeden z Niemców, zapewne dowódca; powiedział, iż doniesiono im, że w tym domu przebywają "bandyci: - więc przyszli sprawdzić. Zbliżywszy się po cichu, otoczyli dom i zajrzawszy przez okna do środka zauważyli całą rodzinę pogrążoną w modlitwie. Gdyby tu byli "bandyci" - powiedzieli sobie - to by się nie modlili. Pod koniec rewizji jeden z Niemców zbliżył się do mnie i powiedział: "dobra matka".

Za tę szczególną łaskę i tak wyraźnie cudowne ocalenie przez różaniec święty, dziękujemy Niepokalanej Panience.

Antonina Milcowa

SZCZECIN, 24.8.48. Modliłam się gorąco przez kilka lat do Matki Najświętszej za wstawiennictwem św. Antoniego, aby mąż mój przestał pić. Modliłam się, lecz już nieraz myślałam, że jestem niegodną, aby mnie Matka Najświętsza wysłuchała. Były momenty, że w cierpieniu się załamywałam, lecz starałam się nie poddawać rozpaczy. Ostatnio gorąco i serdecznie prosiłam śp. Ojca Maksymiliana Kolbego, aby mi dopomógł przebłagać Matkę Najświętszą. W dniu dla mnie najmniej oczekiwanym, po jednej ż gorących modlitw, Bóg mnie wysłuchał. Mąż mój sam poprosił mnie, aby mu dopomóc, gdyż chce zaprzestać pić i leczyć się. Już kończy się dwa miesiące jak przyrzeczenia dotrzymuje. Po wielkich burzach nastąpił w domu spokój. Oby tylko dobry Bóg i Matka Boska użyczyli Swej łaski jak najdłużej. O to się gorąco nadal modlę, a tą drogą przesyłam moje podziękowanie.

Maria T.

KORONOWO, 31.12.47 r. Dnia 18.11.47. mąż mój zachorował nagle na żołądek. Lekarze miejscowi nie mieli nadziei utrzymania go przy życiu, gdyż, jak orzekli, nastąpiło pęknięcie żołądka. Mimo to, po opatrzeniu męża mego Sakramentami Św., zawiozłam go na drugi dzień w strasznych bólach do szpitala w Bydgoszczy. Tam przez całą dobę pozostawał pod obserwacją lekarzy, gdyż nie mogli zaraz przystąpić do operacji z powodu zapalenia otrzewnej. Przy operacji okazało się, iż wrzód przedziurawił opuszkę dwunastnicy. Zawartość pękniętego wrzodu rozlała się na jelita, na skutek czego powstało wewnętrzne zakażenie. Już po operacji powiedziano mi, że stan jest b. ciężki i poważny, a nawet beznadziejny. Czuwałam całą noc po operacji przy chorym mężu i modliłam się gorąco, wierząc, że Matka Najśw. wyprosi mu zdrowie.

Istotnie, mąż. mój wrócił do zdrowia i już po 3 tygodniach mógł opuścić szpital.

Wywiązując się z obietnicy, składam Niepokalanej gorące podziękowanie za tę wielką łaskę, prosząc Ją o dalszą opiekę nad mą rodziną.

Helena Piłatowa

Stwierdzam zgodność (-) Dr Bernard Meyze – Lekarz Miejski

Potwierdzam zgodność opisu z rzeczywistością. – Koronowo, 31 grudnia 1947 – L.S. – ks. B. A. Jagła, dziekan

PRZEMYŚL, 16.8.48. Będąc w krytycznym położeniu, podałem się do gazety amerykańskiej, ażeby ktokolwiek zlitował się nade mną i nad moją rodziną, która składa się z 6-ciu osób, w dodatku mama obłożona chorobą. Po paru miesiącach otrzymałem list z Ameryki, a po liście paczkę, a następnie książkę świadków Jehowy i inne pisma baptystów. Po prostu nie wiedziałem, co to ma znaczyć, ale wnet zrozumiałem, że za tę pomoc chcą kupić nasze dusze.

Napastowano mię przez wysłanników z tą "wiarą", ale jednak mój Cudowny Medalik Matki Boskiej obronił mię. Nie sprzedaję naszej wiary za dolary. Matce Niepokalanej serdeczne składamy dzięki za wytrwanie w wierze świętej i prosimy Ją o nawrócenie grzeszników.

S. Alfred

N. S., 4.8.48. Rodzice moi byli żydami. Ojciec nie wierzył w Boga, a matka wierzyła w Niego, choć nic o Nim nie wiedziała. O Bogu wiedziałam jedynie z opowiadań naszej służącej, katoliczki. Gdy poszłam do szkoły hebrajskiej i gdy całe pół dnia spędzałam u pobożnej babki, uczułam się żydówką i zaczęłam się modlić po żydowsku. Ojcu i matce było to zupełnie obojętne. Często ojciec, którzy czytał wszystko, począwszy od dzieł Darwina, a skończywszy na "Rycerzach", czytał mi urywki z Darwina i z "Rycerza".

Wybuchła wojna. Nie będę opisywała tych strasznych chwil. Gdy groziła nam lada chwila śmierć, gdy cudem prawie wyszliśmy z cmentarza, matka wystarała mi się o tekst "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Maryjo". Zrobiła .to, abym w razie czegoś mogła powiedzieć, że jestem Polką i poprzeć to znajomością tych modlitw. Lecz ja po ich nauczeniu się, odmawiałam je co rano i co wieczór a po przeczytaniu "Quo vadis" Sienkiewicza uwierzyłam gorąco w Jezusa i Maryję. Miałam wtedy jedenaście lat, a był to rok 1941.

Lecz dopiero po wojnie w czerwcu 1945 r. przyjęłam Chrzest św. i przystąpiłam do Pierwszej Komunii Św[iętej].

Błagam Matkę Najświętszą, aby dusze moich rodziców były szczęśliwe. Na ich wspomnienie myślę o tylu nieszczęśliwych, którzy nie znają Boga, bo gdyby Go znali, na pewno by w Niego uwierzyli.

Z. Cz.

..., 10.4.48. Modliłam się gorąco co dzień, by mąż się nawrócił. Po 12 latach doczekałam się, że poszedł ze mną razem do spowiedzi i Komunii Św., za co niezmiernie jestem wdzięczna" Matce Najświętszej.

F. A.

OSTRÓW WLKP., 24.8.48. Pragnę gorąco publicznie podziękować Niepokalanej za opiekę, jakiej doznawałem od Niej przez całe swe życie.

Szczególnie dziękuję Jej, że ocaliła mię od rozstrzelania przez żołnierzy niemieckich we wrześniu 1939 r., następnie za przetrwanie okresu okupacji i powstania warszawskiego, za ukończenie studiów politechnicznych w bardzo trudnych warunkach, oraz za szczęśliwe przyjście na świat syna. Dziękując za dotychczasową opiekę, proszę Cię, Maryjo, o dalszą opiekę nad całą moją rodziną.

Inż. Kamiński Kazimierz

K., 20.12.47. Od dzieciństwa weszłam na drogę grzechu przeciw VI przykazaniu. W 14 roku życia jeszcze bardziej zaczęłam brnąć w tych grzechach. Nie miałam dość siły do poprawy, a sumienie wciąż mi wyrzucało, że kroczę złą drogą. Prosiłam wreszcie Matkę Najświętszą o powstanie z tych nałogów i odbycie spowiedzi generalnej.

Niepokalana-Ucieczka grzesznych dała mi siłę i odwagę. Po spowiedzi odzyskałam zadowolenie duchowe, położyłam kres temu wszystkiemu. Czyniąc zadość przyrzeczeniu, składam szczere i z serca płynące podziękowanie Najświętszemu Sercu Maryi.

Niegodna sługa S. Z.

B..., Moja znajoma bardzo źle żyła ze swym mężem i jego rodziną. Stale przychodziła do mnie z płaczem o radę co ma począć, gdyż dłużej nie wytrzyma. Radziłam jej, by poleciła się Niepokalanej. W jej intencji ja i moja mamusia odmawiałyśmy nowennę do O. Wenantego Katarzyńca, franciszkanina. Za kilka dni przychodzi znajoma i powiada, że stało się coś dziwnego, gdyż wszystko się przemieniło, w domu u niej zapanował spokój i miłość. Za doznane łaski składamy podziękowanie O. Wenantemu.

Ch. H. i M. A.

SOLICE-ZDRÓJ, 26.8.48. Wczesną wiosną 1947 r. zachorowała roczna córeczka naszych znajomych na zapalenie opon mózgowych. Stan był bardzo ciężki, wprost beznadziejny. Lekarze dawali tylko 10% nadziei na wyleczenie. Matka i babka dziecka modliły się do Matki Bożej o wyzdrowienie. Zwróciła się też do nas babka małej Basi z prośbą o modlitwę. Od tego dnia modliłam się codziennie z 5-ciorgiem małych dzieci o zdrowie Basi, i obiecałam ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej", jeśli dziecko wyzdrowieje. Stan zdrowia dziecka zaczął się poprawiać i wkrótce Basia całkiem wyzdrowiała. Po chorobie nie pozostał żaden ślad.

W 2 tygodnie później 4-letni nasz synek, Maciej, dostał się na polu pod ciężki, około 400 kg wał, który go całego od nóżek przez główkę przejechał. Dziecko przyniesiono do domu nieprzytomne, zakrwawione, z oczkami rozszerzonymi. Wezwany lekarz dr F. zajął się gorliwie jego ratowaniem. Stwierdził silny wstrząs mózgu, zwichnięcie lub złamanie kręgów szyjnych. Po udzieleniu pierwszej pomocy zawieźliśmy synka do szpitala na prześwietlenie. Okazało się, że złamania żadnego nie ma, kręgi już na miejscu, ale lekarze kazali dziecko zostawić na obserwacji, gdyż podejrzewali zgniecenie wątroby lub żołądka, co pociągnęłoby za sobą operację. Zostałam więc z dzieckiem w szpitalu, a mąż pojechał do ks. prob. dr Józefa Jaskółowskiego z prośbą o odprawienie Mszy św. na intencję wyzdrowienia Macieja. Ja również tego samego dnia napisałam do mojej matki, żeby poprosiła o Mszę św. przed obrazem Cudownej Matki Boskiej Boreckiej.

Czworo dzieci z ojcem modliło się w domu, a ja w szpitalu o wyzdrowienie dziecka. Po kilku dniach konsylium lekarskie orzekło, że niebezpieczeństwo minęło.

Dziękujemy Panu Jezusowi, Matce Bożej Niepokalanej i świętym za nadspodziewane wyzdrowienie Macieja, który po 5 tygodniach wstał zdrów.

Janina Zwolińska, inż rol.
Stefan Zwoliński, inż. rol.

Stwierdzam, że stan obydwu w/w. dzieci był beznadziejny. Szanse utrzymania ich przy życiu były minimalne. Szybka poprawa i wreszcie całkowite wyleczenie świadczą o tym, że wbrew poglądowi racjonalistycznemu istnieje działanie sił nadprzyrodzonych. – Dr K. F.

KOBYLNICZKA, 15.8.48. Składamy publiczne podziękowanie za ocalenie w czasie wojny z rąk ukraińskich faszystów, którzy tysiące ludzi wymordowali w bestialski sposób.

Dnia 3 maja 1943 r. w kilka kwadransów po odmówieniu Litanii do N. M. Panny, mordercy dobijali się do drzwi naszego domu, podnieceni wymordowaniem licznej rodziny (29 osób) we wsi Klepaczów na Wołyniu.

Opieka Matki Niepokalanej sprawiła, że zbrodniarze opuścili nasz dom, nie wyrządziwszy nam żadnej szkody.

Rodzina Andrzejewskich


Opis zdjęcia powyżej: Teodor Przybyła (x) z Łąkiego, par. Gościeszyn nad Odrą, ufundował do kościoła parafialnego chorągiew M. Boskiej Król. Korony Polskiej, jako wotum dziękczynne za wyleczenie chorych nóg