Podziękowania
Drukuj

BUSKO-ZDRÓJ, 2.10.48. W roku 1940 wyszłam za mąż i wkrótce zostałam matką - czułam się bardzo szczęśliwa. Po dwóch latach nasze szczęście rodzinne zaczęło się psuć. Powstawały częste sprzeczki między mną a mężem i przy najmniejszej wymówce mąż wychodził z domu. Raz postanowił odejść na zawsze. Myśl, że wskutek tego dzieci byłyby pozbawione ojca i żywiciela rodziny, przeraziła mnie i zaczęłam się modlić gorąco do Matki Bożej za wstawiennictwem O. Kolbego w intencji męża. Modlitwa moja została wysłuchana, mąż odstąpił od swego zamiaru. Prócz tego Niepokalana uratowała mnie - dzięki światłym radom spowiednika - od zejścia na złą drogę. Doznawszy więc tych i wielu innych łask od Niepokalanej, trwam nadal w wierze, że Ona nigdy mnie nie opuści.

Kazimiera J.

ST., 1.12.47. Od wybuchu ostatniej wojny aż do jej końca byłem stale narażony na utratę życia. Będąc na froncie pod grądem pocisków i bomb, kiedy każdy metr ziemi był raczej "metrem śmierci", zacząłem załamywać się duchowo. Przychodziły mi do głowy złe myśli, ażeby się postrzelić lub zupełnie odebrać sobie, życie. W takich to chwilach jakiś inny głos mówił mi: "Przeżyjesz, wyjdziesz cały i zdrowy!" Myślałem, zastanawiałem się czy to możliwe, aby można wyjść żywym z takiego piekła. Wtedy ten sam głos odpowiadał mi: "Tak, to jest możliwe, ufaj tylko Matce Najświętszej". I Matka Boża ocaliła mnie, dała mi siłę i zdrowie, przeżyłem wojnę. Wkrótce jednak o wszystkim zapomniałem i nie podziękowałem Matce Bożej za tak wielkie łaski. Wdałem się w towarzystwo pijaków i wykolejeńców i upodabniałem się stopniowo do nich. Zacząłem pić i bawić się, lekceważąc obowiązki wobec Boga. Lecz głos sumienia nie dawał mi spokoju. Pod wpływem kazań jednego kapłana postanowiłem wreszcie porzucić złe towarzystwo. Zmieniłem miejsce zamieszkania i oddałem się pod opiekę cioci i dobrych sąsiadów. Jestem obecnie niezmiernie zadowolony, gdyż mogę tu co niedzielę być na Mszy św. i spełniać inne obowiązki katolika. Przestałem pić wódkę i czuję się doskonale.

Za wszystkie wyżej wymienione łaski i dobre natchnienia składam Ci Matko Najśw. serdeczne podziękowanie i błagam - nie pozwól, abym się miał od Ciebie kiedykolwiek odłączyć!

ż. Stanisław

SOPOT, 6.7.48. 3-letni nasz synek zachorował na dyfteryt. Po przejściu tej choroby nastąpiło porażenie wszystkich mięśni i paraliż serca. W stanie beznadziejnym, bo prawie bez tętna, przewieźliśmy go do szpitala. Lekarze również nie mieli nadziei wyleczenia go. Pragnąc ratować życie dziecka, zwróciliśmy się z prośbą do Niepokalanej. W intencji chorego synka została odprawiona Msza Św., a także użyliśmy wody z Lourdes. Ufność pokładana w Matce Najświętszej nas nie zawiodła, gdyż synek nasz, wyzdrowiał. Za tę wielką łaskę składamy Niepokalanej serdeczne dzięki i polecamy Jej opiece całą naszą rodzinę.

Niegodni słudzy Maryi
M. i E. Salwarowscy

Stwierdzam prawdziwość opisu choroby dziecka. – Dr Władysław Uszycki – specjalista chorób dziec. – 4.10.48.

BIAŁA, 13.11.48. Przez długie lata zaniedbywałam spowiedź i Komunię św. Potem przyszły inne grzechy. Było mi źle i ciężko żyć. Przypominając sobie inne lata, gdy dusza moja była czysta, gorycz mnie zalewała. Gardziłam wtedy sobą, a jednak ze złem zerwać nie mogłam. żyłam więc tak dalej, coraz bardziej się upadlając.

Aż widocznie ulitowała się nad moją duszą udręczoną Maryja Niepokalana, do której nieraz wzdychałam, nie śmiąc oczu podnieść. Popadłam w ciężką chorobę, która szybko się rozwijała. Otoczenie z trwogą spoglądało na moje młode, gasnące życie, a ja z lękiem myślałam z czym stanę przed Bogiem.

Gdy już lekarstwa nie skutkowały i z nikąd nie było pomocy, mąż mój założył mi Cudowny Medalik Niepokalanej na szyję, mówiąc: - "Zobaczysz, że Matka Boska cię, uratuje". Nie zaniedbał jednak starań lekarskich i odwiózł mię jeszcze do szpitala. Tutaj- zastałam chore, przygotowujące się do spowiedzi. Poszłam i ja. Matka Najśw. zesłała mi anielskiego kapłana. Dusza została uleczona. Stopniowo i zdrowie wracało.

Dziś co miesiąc przystępuję do spowiedzi i Komunii św. Dużo zła zwalczyłam w sobie dzięki mojej najukochańszej Opiekunce. Atmosfera domowa stała się inna, mam zadowolenie z życia i cel, dla którego chcę żyć i być godną córą Matki Najśw.

Nie mam słów podzięki dla Mateczki Niebieskiej, w której święte ręce składam swoje życie, przyszłość i wieczność całą.

J.a

SZAMOTUŁY, 8.8.48. Przed ożenieniem się prowadziłem życie złe i rozpustne, nie modliłem się i nie chodziłem na Mszę św. Pobyt w Niemczech sprowadził mnie z dobrej drogi i zachwiał wszczepione przez rodziców zasady katolickie. żona moja zdołała jednak przez swe modlitwy do Niepokalanej zmienić mnie na gorliwego katolika i czciciela Matki Najświętszej. Z czasem zaczęło się nam niepowodzić; ciągłe zmiany mieszkania, dwie ciężkie operacje żony, choroba i śmierć drugiego synka. Jednak trudności te nas nie zniechęcają i we wspólnej, codziennej modlitwie szukamy pokrzepienia duchowego.

Obiecujemy także oddać się wraz z synkiem, który jest naszą radością, Najśw. Sercu Jezusowemu i Niepokalanej przez intronizację obrazu tegoż Serca w naszej rodzinie.

Za otrzymane łaski dziękujemy Najśw. Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi, prosząc o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Leon i Anna W.

RADZIWIŁŁÓW, 15.10.43. Dwa cudowne ocalenia od śmierci i przetrwanie strasznej wojny bez żadnej straty wśród członków najbliższej i dalszej rodziny utrwaliły w nas i pogłębiły wiarę w przemożną opiekę Najświętszej Panienki i działalność Opatrzności Bożej.

W wykonaniu przyjętego zobowiązania, przepojeni głęboką wdzięcznością, składamy hołd i dziękczynienie Niepokalanej za doznane łaski, prosząc o błogosławieństwo dla nas i naszej Ojczyzny.

Adwokat E. W. z rodziną

RUDA ŚLĄSKA, 7.10.48. Niepokalanej Bożej Rodzicielce, Królowej nieba i ziemi, za miłosierne ocalenie od śmierci ciała i duszy, oraz za niezliczone łaski - składa publiczne podziękowanie

niegodna Jej sługa

Eugenia Fleiszerowa