Podziękowania

GORZÓW, 11 I [19]47. Mąż mój od wielu lat stale się upijał. Nie pomagały żadne prośby i przekonywania. Gdy 15 sierpnia [1946] r. niesiono w procesji cudowny obraz Matki Bożej Rokitniańskiej, zwróciłam się do Niej z prośbą o wyleczenie męża z nałogu pijaństwa. Nie zawiodłam się. Wkrótce w parafii odbyły się misje i mąż zmienił się zupełnie. Do kieliszka wcale go nie ciągnie, choć ma do tego okazje. Dziękuję za to Matce Najśw. i radzę wszystkim niewiastom, które mają podobnych mężów, by zamiast awantur, które zwykle robimy, gorąco się modliły do Niepokalanej.

W. R.

GRYBÓW, 17 IX [19]46. Wywiązując się z danego przyrzeczenia składamy tą drogą publiczne podziękowanie Najświętszej Panience Niepokalanej za uzdrowienie naszego 6 letniego syna Tadeusza z ciężkiego zapalenia opon mózgowych. Wezwani lekarze stracili nadzieję utrzymania dziecka przy życiu, wobec tego udaliśmy się do szpitala w Gorlicach, gdzie po zrobieniu punkcji stwierdzono również stan beznadziejny.

W bezgranicznym strapieniu udaliśmy się, za radą pewnej pani, po ratunek do Matki Najświętszej. Pani ta przyniosła dziecku wody z Lourdes i odmówiła z nami przy łóżku chorego i nieprzytomnego dziecka różaniec. Równocześnie założyła dziecku na szyję medalionik z cząstkami szaty Sługi Bożej Wandy Malczewskiej - prosząc za Jej przyczyną Matki Najświętszej.

W tym dniu zrobiło się dziecku nagle lepiej, w nocy odzyskało przytomność, stanęło na nogach, a dalsze dni rekonwalescencji były tylko dowodem wielkiej łaski Bożej. Dziś dziecko jest zupełnie zdrowe i żadnych silniejszych następstw w organizmie nie ma.

Maria i Konstanty Zagórscy

Stwierdzam, że Tadeusz Zagórski, lat 6, był chory na zapalenie opon mózgowych. Stan dziecka był beznadziejny. | Dr Zituch Stefan | Grybów, 24 IX [19]46.

Stwierdzam: ks. J. Solak, proboszcz

RUDA, 6 XII [19]46. Chorowałem na nogę 22 lata i chodziłem o kulach lat 19. Żaden lekarz nic mi doradzić nie mógł, a było ich aż 6 ze sławnym dr Fiedorowiczem na czele w Białymstoku. Robiono mi około ośmiu razy operację, a nawet czyszczono mi kość i nic nie pomogło. Chciałem, aby mi odjęto nogę, ale dr. Fiedorowicz nie zgodził się z racji słabego serca. Wreszcie udaję się do Braci Samarytanów i tam mi powiedziano to samo oraz zachęcono, bym się pogodził z wolą Bożą. Wówczas jakaś nadzieja wstąpiła do mojej duszy, że tylko Matka Boża Krypniańska może mię uleczyć na duszy, a przez to lżej mi będzie i na ciele. I o dziwo, w 1940 roku 7 września udałem się pieszo o kulach około 3 km od mojej wsi Ruda do Krypna i tu uzyskałem zdrowie. Rana zabliźniła się. Kule pozostawiłem w kościele i już 7 rok jak chodzę na własnych nogach bez kul i pieszo do kościoła. Używam tylko laski do łatwiejszego chodzenia. Wiem co zawdzięczam Matuchnie Najświętszej i z tej racji, dla większej chwały Jej Imienia, proszę pokornie o wyrażenie tą drogą mojej wdzięczności za doznaną łaskę. Sługa niegodny

Rogalski Władysław

Prawdziwość powyższego oświadczenia i nadzwyczajnego uleczenia Władysława Rogalskiego, parafianina mego ze wsi Ruda, powiatu Białostockiego potwierdzam i od siebie proszę o wydrukowanie w poczytnym piśmie "Rycerz Niepokalanej". | Krypno, 7 XII 1946. | Ks. Edward Godlewski, proboszcz

CHODECZ, 8 XII [19]46. Wywiązując się z przyrzeczenia uczynionego Matce Najświętszej za uzdrowienie syna Jerzego z ciężkiej i niebezpiecznej choroby tą drogą najpokorniej dziękuję Niepokalanej za otrzymaną łaskę i błagam o dalszą Jej opiekę nad moją rodziną.

Miłowski Michał

Niniejszym zaświadczam, że w czasie od 27 III do 25 IV [19]45 leczyłam dwuletniego Jerzego Miłowskiego, który był chory na epidemiczne zapalenie opon mózgowych. Mimo, że stan był ciężki dziecko wyzdrowiało zupełnie. | Włocławek, 20 XI [19]46. | Dr Zdana Ludwika Brandt, Ks. Danielewicz, proboszcz

K., 18 XII [19]46. Sercem przepełnionym wdzięcznością, składam Najsłodszemu Sercu Jezusa i Matce Niepokalanej publiczne podziękowanie, za wyrwanie mnie ze zgubnego nałogu, w którym trwałam przez długie lata.

M. B.

R., 8 XII [19]46. Podziękowanie składam Tobie, Niepokalanie Poczęta Bogarodzico za powstanie ze złych i grzesznych nałogów, a zwłaszcza przeciwko 9-temu przykazaniu Bożemu.

F. W.

JANÓW, 12 XII [19]46. Jako starszy sierżant WP w imieniu swoim i kolegów żołnierzy składem publiczne podziękowanie Niepokalanej Malce za opiekę podczas całej kampanii bojowej od Wiaźmy do śródmieścia Berlina, gdyż żadnemu z nas czcicieli Niepokalanej włos z głowy nie spadł.

Wieromiej Bronisław

GNIEWINO, 27 I [19]47. W 1943 roku w czerwcu poszedłem jako ochotnik do wojska polskiego w ZSRR. Zostałem przydzielony do 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Brałem udział w bojach od Lenino aż do Berlina, gdzie cudem uniknąłem śmierci; za szczęśliwy powrót do Ojczyzny z okropnej wojny przyjm, o Pani i Matko nasza, gorące podziękowanie.

Kapr. Bragiel Antoni

BYTOM, 5 II [19]47. Przez kilkanaście lat wiodłem grzeszne życie - byłem zupełnie niewierzącym. Dopiero gdy w 1939 r. poszedłem na wojnę i dostałem się do niewoli, skąd myślałem, że nie wrócę, uwierzyłem w Boga i zacząłem się modlić do Matki Najświętszej. W 1944 r. byłem znów na froncie, aż za Berlinem. Do domu wróciłem, dzięki Opatrzności Bożej, zdrów i cały.

Teraz jestem katolikiem z przekonania i wierzę, że Niepokalana nikogo nie opuszcza.

N.

ZAKOPANE, 10 I [19]47. Jestem młodzieńcem 20-letnim. Od dzieciństwa kochałem Matkę Bożą, lecz wychowany w złym środowisku, między złymi kolegami, zacząłem strasznie grzeszyć, szczególnie w czasie wojny. I byłbym dłużej brnął w grzechu, gdyby Pan Bóg nie opuścił na mnie ciężkiej choroby. Przeczytałem w niej "Rycerza". Zacząłem się goręcej modlić do Niepokalanej i zaraz przystąpiłem do spowiedzi i Komunii Św[iętej]. Wyzdrowiałem. Za to ja niegodny sługa składam dzięki serdeczne i proszę o jedną łaskę: by Niepokalana zawsze królowała w sercu moim.

M. Ludwik

M..., 19 III [19]47. Wywiązując się z przyrzeczenia, składam Matce Niepokalanej publiczne gorące podziękowanie za zachowanie mnie w czystości i szczęśliwe wyjście za mąż w 25 roku życia... Byłam narażona na dużo okazji, ucząc się szyć w mieście i nie będąc przy rodzicach od 17 roku życia, lecz los swój złożyłam w ręce Matki Najświętszej. Bóg obdarzył mnie kwiatem urody, za co zazdrośni oczerniali mnie i obrzucali najgorszymi brudami. W ciężkich chwilach biegłam do Matki Najświętszej, błagając Ją o zwycięstwo nad wrogami. I zawsze odchodziłam pokrzepiona na duchu. Męża dostałam dobrego. Sam również prosił Matkę Najśw. o dobrą żonę i Jej opiece ufał. Przeszedł szczęśliwie front i sześć lat niewoli niemieckiej. Dzisiaj jestem w poważnym stanie. Dziecię, które nam Bóg obiecuje ofiarowaliśmy Matce Niepokalanej.

Apolonia D.