Podziękowania
Drukuj

KRAKÓW, 4 listopada 1945 r.

Pani Niepokalana!

Poprzez obozy koncentracyjne Oświęcimia, Wrocławia, Grossrosen Buchenwaldu i Flossenburga wszędzie odczuwałem Twą opiekę zmiłowanie. W tych strasznych "fabrykach śmierci", gdzie ludzie ginęli bez śladu, gdzie okropne warunki, głód, bicie i choroby epidemiczne czyniły straszne spustoszenia, gdzie komory gazowe i piece krematoriów pochłaniały miliony ludzi, gdzie człowiek nie był pewny dnia ani godziny, bo śmierć stale zaglądała mu w oczy, a najzdrowszy organizm nie miał prawa żyć dłużę niż 5 tygodni, tam dzięki Twej, o Pani Niepokalana, tak widocznej opiece, potrafiłem przetrwać blisko pięć długich lat!

Za Twoją, Pani Niepokalana łaską, przebyłem też szczęśliwie straszny transport z Buchenwaldu (Turyngia) do Flossenburga (Bawaria), w którym z 4.800 więźniów tylko nas 2.000 dotarło do celu.

Pani Niepokalana. Nie pozwoliła mi zginąć i w tym strasznym marszu poprzez góry bawarskie z Flossenburga do granic Sudetów, gdzie 135 km. drogi przebywaliśmy resztkami sił, otrzymawszy na całą drogę dziesięć dekagramów chleba i trzy surowe ziemniaki, gdzie ludzie padali jak muchy z wyczerpania i głodu, strzelani przez SS-manów w czarnych furażerkach (ukraińcy) jak psy. Sześć tysięcy trupów spośród szesnastu tysięcy wynędzniałych szkieletów, na 135 km. tego strasznego marszu świadczy dobitnie o okropnościach i bestialstwie hitlerowskich oprawców.

Dzięki Ci, o Pani Niepokalana - Maryjo Przeczysta z Ostrej Bramy i Jasnej Góry. Dzięki Ci, że resztki sił i życia mogę ofiarować zniszczonej wojną Ojczyźnie.

Jan Kurek

BYDGOSZCZ, 22 października 1945 r.

Dnia 4 sierpnia 1945 r. jedyna córka nasza Wacława, licząca lat 20 uległa nieszczęśliwemu wypadkowi: została postrzelona w brzuch. Wezwany na miejsce wypadku lekarz orzekł, iż należy ją natychmiast odwieźć do szpitala, odległego o 25 km od miejsca wypadku. Zaznaczył jednak, iż nie sądzi, aby chora żywa dojechała. Toteż po drodze została zaopatrzona Św. Sakramentami. Mimo ogromnego osłabienia, spowodowanego upływem krwi zdołano ją dowieźć do Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy, gdzie chirurg natychmiast dokonał operacji, w tym jednak przekonaniu, że czyni to jedynie dla spokoju swego sumienia. Stan chorej nie przedstawiał bowiem wątpliwości, iż nie zdoła ona przeżyć do następnego dnia. Okazało się, że kula przebiła jelita, wyszarpując dziewięć dziur i powodując obfity wewnętrzny wylew krwi. Wbrew przewidywaniom tragicznego końca, operacja się udała. Jedna z Sióstr zawiesiła chorej na szyi Cudowny Medalik Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, wierząc, że Maryja, Uzdrowienie chorych może ją uleczyć.

Wiara i żarliwe modlitwy najbliższych wybłagały u Boga tę łaskę; po dwu miesiącach chora opuściła szpital niemal zupełnie zdrowa, Za tę łaskę i wiele innych składamy Niepokalanej publiczne podziękowanie, ufni, że będzie nas nadal otaczała swoją przemożną opieką.

Kazimierz i Stefania Bekusowie

Zgodność z prawdą potwierdza: >Ks. Domiński, kapelan Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.

N., 15 października 1945 r.

W maju 1941 r. 11-letnia moja siostra zachorowała ciężko na zapalenie opon mózgowych. Choroba była tak gwałtowna, że chora już po kilku godzinach utraciła przytomność. Zawezwany lekarz stwierdził bardzo groźny stan i kazał chorą odwieźć natychmiast do szpitala. Tu pozostawała bez przytomności przez kilka dni. Dwaj lekarze robiący punkcję orzekli, iż o uleczeniu chorej nie ma nadziei. "Pomoc nasza już się tu na nic nie zda".

Z dziecięcą ufnością zwróciliśmy się o pomoc do Niebieskiej Lekarki, wierząc, że Ona może uzdrowić drogą nam córkę i siostrę. Modliliśmy się wszyscy i podaliśmy chorej parę kropel wody z Lourdes. Jeszcze tegoż dnia siostra odzyskała przytomność. A następnie ku wielkiej naszej radości zaczęła szybko powracać do zdrowia.

Choroba ta zazwyczaj pozostawia po sobie pewne upośledzenia fizyczne lub umysłowe. W tym wypadku komisja lekarska nie dostrzegła żadnych zmian. "Jest to jeden wypadek na tysiąc" - tak się wyraził doktór.

Uzdrowienie to uważamy za szczególną łaskę Niepokalanej i dlatego spełniając obietnicę, w imieniu rodziców i swoim składam Matce Najświętszej publiczne podziękowanie.

Józef Śliwiński