W..., w październiku 1934 r. (38-35)
Nie mogąc znaleźć odpowiedniej pracy, rozpocząłem nowennę do czcigodnego O. Wenantego o jego rychłą beatyfikację. Przyrzekłem, że jeżeli otrzymam posadę w przeciągu jednego miesiąca, złożę publiczne podziękowanie w "Rycerzu". Ufność moja w wstawiennictwo O. Wenantego do Niepokalanej Dziewicy nie zawiodła mnie, bo w ostatnim dniu miesiąca otrzymałem pracę i to tam, gdzie się zupełnie nie spodziewałem. Przekonany jestem, że to On wyjednał mi tę łaskę. Za to więc najpokorniej dziękuję i proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.
W. W.
NICK, w październiku 1934 r. (39-35)
1. Będąc młodzieńcem 18-letnim zostałem ostrem narzędziem przypadkowo zadraśniętym w oko. Udzielający mi natychmiast pomocy lekarz powiatowy oświadczył, że ponieważ rana jest powyżej źrenicy, zatem oko stracone. Zrozpaczony udałem się o pomoc do Matki Bożej, przyrzekając, że w razie uleczenia mnie, odbędę pieszo pielgrzymkę do żuromina w dniu odpustu 8 września. Przyrzeczenia dotrzymałem. Oko w niedługim czasie zagoiło się i do dziś dnia widzę doskonale.
2. Mając lat 22 ciężko zachorowałem na dyzenterię. Lekarze nic mi nie pomagali. Udałem się o pomoc do Matki Bożej, a ponieważ było to przed Matką Bożą Siewną, 8 września, przeto ofiarowałem się Matce Bożej żuromińskiej. Wróciłem zdrów ku zdziwieniu znajomych.
3. W parę lat po owej chorobie często dostawałem strasznych boleści w brzuchu. Porady miejscowych lekarzy nic mi nie pomagały. Udałem się do Warszawy i tam w szpitalu Dzieciątka Jezus oświadczono mi, że tylko operacja może mi pomóc. Wyraziłem zgodę na natychmiastową operację, jednakże oświadczono mi, że to operacja ciężka itp. Przepisano mi dietę, zachowanie której po tygodniu doprowadziło mnie do zupełnego wycieńczenia. I znowuż udałem się do Lekarki Niebieskiej i u stóp Jej w Częstochowie prosiłem o pomoc. Nie na próżno. 26 lat dobiega, a ja żadnych boleści nigdy w tym czasie nie odczuwałem i nie odczuwam. Nie będę opisywał swoich cierpień, które ofiarowałem Matce Bożej, a Która zawsze mnie raczyła otaczać Swą opieką.
W końcu proszę wszystkich, którzy dziękują Matce Bożej za otrzymane łaski, aby w "Rycerzu" nie wstydzili się podpisywać imieniem i nazwiskiem i nie ograniczali się li tylko do "Czciciel Maryi N. N. itd."
Władysław Uciński
KOŁAKI, dnia 20 października 1934 r. (40-35)
Życie człowieka polega na pokonywaniu szeregu zagadnień, względnie przeszkód, czy nieprzyjemności, które stwarza nam samo życie. Stajemy czasem wobec takiego zagadnienia, takiego nieszczęścia, że wybrnięcie z niego bez pomocy siły wyższej, nadprzyrodzonej jest niemożliwe, nie do pomyślenia. Dołączam się do całego szeregu podziękowań ogłaszanych w "Rycerzu" i tą drogą, dotrzymując przyrzeczenia, składam podziękowanie Matce Niepokalanej za niejedną, ale cały szereg łask, które otrzymałem, stając bezradny wobec ogromu tych nieszczęść. Z chwilą zaś, kiedy odwołałem się do pomocy Matki Bożej, nieszczęścia wyraźnie zmieniały swój charakter. Składam więc wyrazy hołdu, czci i uwielbienia dla Matki Niepokalanej, prosząc o Jej przemożną opiekę nadal nad synem, żoną i nade mną.
Podsiad Wł., kierown. szkoły
CISZCZYN, w listopadzie 1934 r. (41-35)
Córka moja zachorowała na groźne zapalenie opłucnej. Przez kilka dni gorączka dochodziła do 40°. Już zwątpiliśmy o utrzymaniu jej przy życiu, podobnie sądził i wezwany lekarz. Nie widząc innego ratunku udaliśmy się w gorącej nowennie do Najsłodszego Serca Jezusowego i Niepokalanej oraz czcigodnego O. Wenantego. Zamówiliśmy w intencji chorej Mszę św., założyliśmy jej na szyję Cudowny Medalik. Prócz tego córka użyła wody z Lourdes, a myśmy obiecali złożyć publiczne podziękowanie w Rycerzu" w razie jej wyzdrowienia. Pragnienia nasze ziściły się. Córka w niedługim czasie odzyskała zdrowie. Składamy za to serdeczne podziękowanie i prosimy nadal o opiekę Niepokalanej nad całą naszą rodziną.
Niegodni słudzy Maryi S. C. N.
Poświadczenie, mocą którego stwierdzam, że WP. C. N. z Ciszczyna p. Przemyśl była ciężko chora na wysiękowe zapalenie opłucnej (Pleuritis exudativa) i zapalenie płuc (Pneumonia). Była w moim leczeniu i jest obecnie całkowicie zdrowa, mimo to, że ja, jako lekarz, zaczynałem czasem już wątpić, czy ludzkie środki uratują jej życie | dr S. Jojko Niżankowice, dnia 23 lipca 1934 r.
POZNAŃ, dnia 1 listopada 1934 r. (42-35)
Zgodnie z uczynionym przyrzeczeniem, składam Najświętszej Maryi Pannie publiczne podziękowanie, dając tym wyraz swej wdzięczności za dotychczasową łaskę i opiekę oraz powodzenie w życiu, a w szczególności za zdane w październiku [1935] r. egzaminy uniwersyteckie. Trudności bowiem, jakie miałem w studiach, wobec potrzeby łączenia pracy zarobkowej, były wielkie, mimo to, jednak złożyłem egzaminy. Wiara i ufność w pomoc Najświętszej Maryi Panny nie zawiodła mnie zatem, jak również i nie zaginęła widocznie moja prośba do św. Antoniego, aby pozwolił odnaleźć w pamięci wszystkie potrzebne mi na egzaminach wiadomości, za co składam publiczne najgorętsze podziękowania, skierowując każdego w potrzebie Tam, skąd płynie niewyczerpane Źródło Łask i Pocieszenia.
Bohdan Kawiński
KRAKÓW, dnia 6 listopada 1934 r. (43-35)
Najuniżeniej i najserdeczniej dziękujemy Przenajświętszej, Niepokalanej Dziewicy, Najlepszej Matce oraz Najsłodszemu Synowi Jej, Jezusowi Chrystusowi, św. Antoniemu Padewskiemu i św. Teresie od Dz. Jezus za dotychczasową, łaskawą, nieustanną opiekę nad nami i domem naszym, a błagamy Ją i Ich o dalsze nieopuszczanie nas ze Swej cudownej łaski i opieki.
Ilekroć błagaliśmy i prosiliśmy o pomoc, zawsze byliśmy wysłuchani, za co najserdeczniejsze składamy dzięki.
Dr Ludwik i Maria Schneiderowie
SOKAL, dnia 8 listopada 1934 r. (44-35)
Od szeregu lat nie miałem żadnego zajęcia i żyłem w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Kilkakrotnie ubiegałem się o pozyskanie jakiejkolwiek posady, jednak starania moje nie doprowadziły do żadnego rezultatu. Przypadkowo wziąłem do ręki egzemplarz "Rycerza Niepokalanej", z którego dowiedziałem się, jakimi łaskami obdarza Najśw. Maryja Panna proszących. Od tego czasu począłem gorąco prosić Ją o pomoc w uzyskaniu posady, przyrzekając ogłosić ten fakt publicznie w "Rycerzu". I rzeczywiście w krótkim czasie, dzięki Opatrzności Bożej i wstawiennictwu Niepokalanej, otrzymałem dobrą posadę i byt mój materialnie znacznie się polepszył. - Wywiązując się z danego przyrzeczenia ogłaszam to publicznie i polecam się dalszej opiece Najświętszej Maryi Niepokalanej.
S. G.
LWÓW, dnia 13 listopada 1934 r. (45-35)
Wywiązując się ze złożonego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Matce Najświętszej za pomoc okazaną mi przy uzyskaniu magisterium i praktyki sądowej.
Mgr Roman Antonow, apl. sądowy
KRAKÓW, dnia 14 listopada 1934 r. (46-35)
Czcigodnemu O. Wenantemu za prawdziwie cudowną pomoc w złożeniu bardzo trudnego i ciężkiego egzaminu, decydującego o dalszych losach moich i rodziny, składam publiczne podziękowanie i polecam się dalszej jego opiece.
Marian Obertyński
ŻYTOWO, dnia 19 listopada 1934 r. (47-35)
W roku 1932 na wiosnę ciężko zachorował mój ojciec. Lekarze orzekli, że dostał z wielkiego przeziębienia wody w boku. Po parokrotnym użyciu lekarstw, choroba zaczęła ustępować, a ojciec pomału wracał do zdrowia. Wkrótce jednak na skutek przeziębienia bóle powróciły, żadne lekarstwa ani pompowanie wody nic nie pomagały, a w dodatku dołączyła się choroba żołądkowa. Taki stan trwał przeszło rok. Lekarze przepisywali różne lekarstwa, ale te nie skutkowały, a chory czuł się coraz to gorzej, wynędzniał i nikt ze znajomych nie wróżył powrotu do zdrowia. Cierpiałem nad tym bardzo. Nie widząc znikąd żadnej pociechy, przyszło mi na myśl, że jeśli tyle w "Rycerzu Niepokalanej", którego czytam od dawna, jest podziękowań, świadczących o opiece Niepokalanej, to i ja o ile zwrócę się do Tej, Która jest Uzdrowieniem Chorych, na pewno zostanę wysłuchany. Modliłem się i przyrzekłem ogłosić w "Rycerzu" i nie zawiodłem się, bo Matuchna wróciła zdrowie ojcu, zatem radość dla nas wielka. Obecnie ojciec mój czuje się dobrze, może pracować. Wyzdrowienie ojca zawdzięczam jedynie Matuchnie Niepokalanej i ogłaszam publicznie, że Lekarka Niebieska wysłuchała próśb niegodnego sługi.
O Maryjo, oddaję pod opiekę Twoją, ojca i rodzinę naszą, ufam, że tylko pod płaszczem czułej opieki Twojej znajdę w życiu zadowolenie.
Niegodny sługa Matuchny Niepokalanej, Florczak Bolesław
Wiarogodność powyższego stwierdzam | ks. W. Woźniak, prob. parafii Jeżewo.
LWÓW, dnia 30 listopada 1934 r. (48-35)
Dziękuję Matce Najśw. za niezliczone łaski, błogosławieństwo w studiach i uzyskanie posady. Wojna w r. 1920, w której jako ochotnik brałem udział, następnie praca biurowa, której z konieczności poświęcić się musiałem, spowodowały lukę w studiach. Jeszcze w roku 1927 miałem ukończonych zaledwie IV kl. gimn. a dziś, po upływie lat sześciu, dzięki Tej, Która jest Nieba i ziemi Królową, jestem po maturze gimnazjalnej, seminaryjnej, uzyskałem dyplom magistra praw na U.J.K. i pracuję w sądzie jako płatny kandydat sędziowski. Czyż jeszcze ktoś wątpić się ośmieli we wszechwładną pomoc i opiekę naszej Matki w Niebie, Którą o to wszystko prosiłem, a Ona wysłuchała mię?
Mr J. G.
WARSZAWA, dnia 1 grudnia 1934 r. (49-35)
Mąż mój stracił posadę państwową przez podstęp ludzi złej woli. Zdawałoby się, że w dzisiejszych czasach trudno pracownikowi umysłowemu znaleźć pracę, co nieraz od ludzi słyszałam, ale słodkie zapewnienie Pana Jezusa: "Ja ci dam więcej słodyczy i łaski mojej, niż było goryczy z krzywdy tobie uczynionej", bardziej mnie do serca przemawiało, niż wszelkie wątpliwości ludzkie. Po kilku miesiącach bezowocnego poszukiwania, jeszcze z większą ufnością i gorętszą modlitwą, przyjmując często Komunię Św[iętą], zwróciłam się o pomoc do Nieba. Zapisaliśmy się z mężem na członków "Milicji Niepokalanej", przeprowadziliśmy akt intronizacyjny w domu swoim, poświęcając się z dziećmi Najśw. Sercu Pana Jezusa i po odprawieniu wspólnie nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, oraz po odprawieniu odpustu Jubileuszu Odkupienia, mąż otrzymał posadę tam, gdzie sobie życzyłam. Ufność w miłosierdzie Boże nie zawiodła, bo nie tylko zaspokojenie potrzeb doczesnych, ale i wiele łask duchowych w tym czasie otrzymałam, za które przede wszystkim najgoręcej wraz z mężem dziękuję Głowie rodziny naszej: Najświętszemu Sercu Bożemu, Hetmance Niebieskiej za orędownictwo, oraz świętym Protektorom - św. Józefowi, św. Antoniemu i św. Teresie od Dz. Jezus i polecamy się nadal Ich niezawodnej opiece.
Maria i Michał Pruszyńscy
Pani Pruszyńska jest osobą prawdomówną i zasługuje w zupełności na wiarę i zaufanie. | Ks. J. Poskrobko.
B..., 2 grudnia 1934 r. (50-35)
W maju [1935] r. dowiedziałam się, że na przyszły rok w szkole uczyć już nie będę. Do starania się o nową posadę nie miałam ani chęci, ani energii, ani też wiary w możliwość otrzymania jej. Duszę mą owładnęły czarne myśli. Ale wkrótce zadałam sobie pytanie: jak to, czyż po to Matka Boża tyle razy wspomagała mię w ciężkich chwilach, abym teraz miała marnie zginąć? Nie, to niemożliwe! Zwróciłam się z gorącą prośbą do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do Tej wszechmogącej Pocieszycielki utrapionych, aby i tym razem poratowała mię. Wierzyłam, że mię wysłucha - skąd przyjdzie ratunek - nie wiedziałam, ale byłam pewną, że przyjdzie. I przyszedł: na tydzień przed zakończeniem się mych smutnych wakacji, a rozpoczęciem roku szkolnego otrzymałam posadę na warunkach o wiele, wiele lepszych, aniżeli poprzednie.
Dla, mnie fakt ten jest cichym cudem, za który ciągle z całej duszy wdzięczna jestem Maryi. Dzięki Ci, stokrotne dzięki, Maryjo! Błagam Cię nadal o opiekę i pomoc - wszak Ty wiele możesz, więc o wiele prosić Cię będę!
B. Z., nauczycielka
PIONKI, dnia 6 grudnia 1934 r. (51-35)
W 1933 r. zachorował mąż mój b. ciężko. Przewieziono go do szpitala w Warszawie, gdzie lekarze po dłuższych badaniach stwierdzili nowotwór na mózgu i tylko operacja zagranicą, tj. w Paryżu lub Sztokholmie - gdyby się udała szczęśliwie - mogła go uratować od śmierci lub w najlepszym razie od całkowitej ślepoty. - W wielkiem swoim nieszczęściu udałam się o pomoc do Niepokalanej Maryi Panny i za Jej pomocą i łaską znalazły się środki na kosztowną operację mózgu w Sztokholmie. Udała się ona nadzwyczajnie szczęśliwie, gdyż wszystkie objawy chorobowe ustąpiły. Mąż mój czuje się obecnie zupełnie zdrów.
Stwierdzam, że tylko łasce Najśw. Maryi Panny Niepokalanej zawdzięczam, że mąż mój żyje i jest zdrów i że te wszystkie przejścia i trudności w ratowaniu, go skończyły się tak szczęśliwie. Prószę przeto gorąco Niepokalaną o opiekę i łaskę w dalszym ciągu nad nami i dziećmi naszymi.
F. Majewska
Za uratowanie mi życia i powrót do całkowitego zdrowia składam Matce Najświętszej najserdeczniejsze i najgorętsze podziękowanie i proszę o dalsze zdrowie.
niegodny Jej sługa, Wacław Majewski
WARSZAWA, dnia 7 grudnia 1934 r. (52-35)
Żonie mojej, będącej w stanie błogosławionym, groziło niebezpieczeństwo. Komisja lekarska Kasy Chorych, po zbadaniu ogólnego stanu zdrowia, orzekła, że należy zastosować środki zapobiegawcze, ciążę usunąć. Wierząc w moc najukochańszej Lekarki, leczących wszystkich uciekających się do Niej w opiekę, poleciliśmy Jej tę sprawę. W tej intencji odprawiliśmy nowennę, żona zaś użyła wody z Lourdes. Prośby nasze zostały wysłuchane: w dniu 3 października [1935] r. urodził się synek, zdrowy zupełnie. W krótkim czasie żona powróciła do zdrowia. Za tę i wiele innych doznanych łask składamy najgorętsze podziękowanie Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Niepokalanej i prosimy o dalszą opiekę nad nami i całą naszą rodziną.
Niegodni słudzy G. i B. Deskowie
Orzeczenie Komisji Lekarskiej Kasy Chorych m. Warszawy: Wskazane przerwanie ciąży. Warszawa, 24 marca 1934 r. | Podpisy pp. doktorów nieczytelne.
WARSZAWA, w grudniu 1934 r. (53-35)
Czyniąc zadość złożonemu przyrzeczeniu, składam publiczne, serdeczne podziękowanie Matce Niepokalanej za wymodloną łaskę zdrowia i łaskę energii i wytrwałości, dzięki którym, mimo przeciwności, ukończyłem studia wyższe, zdobywając tytuł inżyniera.
Servus Mariae, inżynier E. P.
Wiarogodność powyższego stwierdzam | ks. kan. Fr. Garncarek.