Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.
Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".
Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!
OSTROWIEC KIELECKI, dnia 5 listopada 1933 r. (56-34)
W [1933] roku jedyny brat mój ciężko zachorował. Lekarze stwierdzili, że jest chory na gruźlicę nerki, wobec tego należy przeprowadzić operację.
W tym ciężkim zmartwieniu udałam się do Pocieszycielki strapionych, wszak Ona w nieszczęściu nigdy nas nie opuszczała. Odmówiłam nowennę do Matki Bożej z Lourdes i do św. Antoniego. Jednocześnie zwróciłam się do OO. Franciszkanów z Niepokalanowa z gorącą prośbą o modlitwę w mojej intencji i o przysłania dla chorego "Cudownego Medalika" i wody ze źródła z Lourdes. I o dziwo! mimo tylu trosk zupełnie się uspokoiłam o życie brata, gdyż byłam przekonaną, że nic złego nas nie spotka.
Ufność w miłosierdzie Boże mnie nie zawiodła, gdyż choroba w krótkim czasie wzięła pomyślny obrót i dziś brat mój jest zupełnie zdrów.
Wywiązując się z uczynionego ślubu składam publicznie podziękowanie! Matuchnie Najświętszej za Jej przemożną opiekę.
Niech te kilka słów będzie przykładem dla wielu cierpiących i nieszczęśliwych, że nie należy tracić ufności i narzekać na krzyże, które Bóg zsyła, bo krzyż człowieka do Boga zbliża, a cierpienia, to często dowód zaufania Bożego.
Irena Bajerówna
Stwierdzam, iż powyższa informacja zgodna jest z prawdą. - ks. Wł. Gąsiorowski.
STANISŁAWÓW, dnia 20 listopada 1933 r. (57-34)
Nie będzie bezrobotnych, każdy otrzyma posadę, kto się zwróci z ufnością do Niepokalanej o pomoc. Po wyjściu z wojska zacząłem szukać posady. Ale czy to o nią tak łatwo? Przez dwa i pół miesiąca chodziłem od biura do biura i do innych instytucji, i wszędzie otrzymywałem odpowiedź odmowną. I jestem święcie przekonany, że do dziś byłbym jednym członkiem więcej tej falangi bezrobotnych pracowników umysłowych, gdyby nie to, że wspólnie z rodziną na intencję otrzymania posady zaczęliśmy odmawiać nowennę do Niepokalanej. Już kilka razy w podobnych wypadkach dostąpiłem łaski, teraz więc zwróciłem się też z gorącą prośbą, przyrzekając, że otrzymaną łaskę ogłoszę w "Rycerzu". I Matuchna nie odmówiła mi; po skończeniu nowenny dostałem posadę lepszą, aniżeli marzyłem i tam, gdzie się nigdy nie spodziewałem. Widząc wyraźną opiekę Niepokalanej, dziękuję publicznie Najśw. Maryi Pannie i św. Józefowi, prosząc o dalszą, opiekę, i zachęcam wszystkich, którzy zwątpili, ażeby uciekali się do Boga za pośrednictwem Matki Niepokalanej, a Ona nie odmówi im pomocy, bo sam Bóg powiedział: "Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a będzie wam otworzono".
Niegodny czciciel Maryi B. S.
Prawdziwość powyższego stwierdzam - Ks. Opaliński.
JUCHNOWIEC, dnia 5 grudnia 1933 r. (58-34)
Żona moja po porodzie dostała zakażenia i zapalenia stawów w nodze. Gorączka nie odstępowała chorej. Przy tak groźnym stanie pojawiły się śmiertelne kurcze i lekarz orzekł, iż stan jest beznadziejny, a jeżeli zostanie przy życiu, to noga będzie sztywna. Czytając w "Rycerzu Niepokalanej" o wielu doznanych łaskach, udaliśmy się w gorących modłach o pomoc do Lekarki, Matuchny Niepokalanej z ufnością, iż za Jej wstawiennictwem żona wyzdrowieje. I tak się stało; żona powróciła do pierwotnego zdrowia. Za tak hojną i miłosierną łaskę jesteśmy w obowiązku złożyć hołd i najgorętsze podziękowanie za pośrednictwem "Rycerza Niepokalanej" Matuchnie Niepokalanej, i gorąco prosimy o dalszą miłosierną opiekę oraz błogosławieństwo Boże nad całą rodziną naszą.
Władysław i Maria Maliszewscy i ojciec Józef Wojciuk
L.S. Wszystko jest wiarogodne i rzeczywiście nie ulega wątpliwości. Co własnoręcznie zaświadczani, ponieważ to się działo w mojej parafii. ks. Kazimierz Steclewski, proboszcz.
ZŁOTNIKI, dnia 6 grudnia 1933 r. (59-34)
Najserdeczniejsze podziękowanie składam Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa i Najukochańszej Pani Królowej Niebios i ziemi za łaski dotychczas otrzymane
ks. Z. Zaporowski
BACZYN, dnia 9 grudnia i933 r. (60-34)
Dnia 15 kwietnia w nocy napadli na mnie i męża bandyci. Po ubezwładnieniu męża pod groźbą rewolwerów, zażądali wydania pieniędzy i wartościowych rzeczy, jakie posiadaliśmy w sklepie i w domu. Udałam się wówczas z gorącą prośbą do Matki Bożej Częstochowskiej i św. Teresy od Dz. Jezus. I Maryja wysłuchała próśb moich. Mimo strzałów, oddanych do nas, najmniejszego uszkodzenia na zdrowiu nie odnieśliśmy. Bandyci odeszli. Nazajutrz, w niedzielę udałam się do kościoła i gorąco modliłam się przed P. Jezusem, wystawionym w Monstrancji o wykrycie sprawców. Wysłuchane zostały i teraz prośby moje; tegoż dnia napastnicy zostali ujęci. Za tę łaskę i za inne składamy Matuchnie Bożej i św. Teresie najserdeczniejsze podziękowanie.
A. i P. W.
L.S. Stwierdzam nadzwyczajną opiekę Najśw. Panny Maryi w ocaleniu p. W. z Baczyna. Ks. Jan Danek proboszcz.
KOZIEWICZE, dnia 28 grudnia 1913 r. (61-34)
Czterech synów skolei zmarło nam w niemowlęctwie. Dnia 23 października 1982 r. dał nam Pan Bóg piątego syna. Po przyjściu dziecka na świat zauważono, iż jest ogólnie osłabione, cierpi na bóle żołądka i chorobę języka. Wobec takiego stanu, nie zważając na 15 kilometrową odległość od parafialnego kościoła, natychmiast pośpieszono tam, by je ochrzcić. Po wyzdrowieniu z tych chorób, w krótkim czasie dziecko zapadło na odrę i zapalenie płuc, nie rokując żadnej nadziei wyzdrowienia. Wiara w zabiegi lekarskie po czterokrotnie doświadczonej próbie - znikła. Jedyną i niezawodną drogą pozostawało wołanie do Boga o ratunek, ale nie byliśmy ufni, czy wysłucha Pan Bóg nas, niegodne sługi. Wtedy udaliśmy się z najgorętszymi modłami do Najświętszej Matki Niepokalanej o wstawiennictwo, przyrzekając, w razie wyzdrowienia syna, złożyć publicznie podziękowanie Matce Najświętszej, a przez Nią Najśw. Sercu Pana Jezusa. Matka Najśw. wysłuchała naszych modlitw, dziecko wyzdrowiało i już przekroczyło rok życia. Toteż dotrzymujemy obietnicy i składamy Panu Bogu przez przyczynę Niepokalanej Dziewicy za tę i inne otrzymane łaski najserdeczniejsze podziękowanie. Polecamy nadal siebie i naszą rodzinę Ich potężnej opiece.
niegodne sługi, Józef i Józefa Zieńkowie
L.S. Wiarogodność powyższego stwierdzam: Ks. Sykstus Hanusowski proboszcz, par. Dudy.
WARSZAWA, dnia 30 grudnia 1933 r. (62-34)
Od kilku lat byłem cierpiący na żołądek. Ostatnio stan mego zdrowia tak się pogorszył, że już nie miałem siły chodzić do pracy. Doktorzy orzekli, iż jest to owrzodzenie żołądka, i że jest konieczna operacja, i jeżeli takowej się nie uskuteczni, to za pół roku może być bardzo źle. Mając już lat 54, bałem się na nią zdecydować. Udałem się więc z gorącą prośbą do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej i Serca Jezusowego oraz św. Antoniego, przyrzekając, że jeżeli uniknę operacji, to postaram się ogłosić publicznie w "Rycerzu Niepokalanej". Prośba moja została wysłuchana. Obecnie czuję się zupełnie dobrze. Śpieszę więc do stóp Niepokalanej złożyć Jej z głębi mojego serca podziękowanie za tak wielką łaskę, i proszę o dalszą opiekę nade mną i moją rodziną.
Fr. Majkowski
L.S. Prawdziwość zeznania swego penitenta własnoręcznym podpisem stwierdza: Ks. M. Gierwatrzak.
BRODY, dnia 2 stycznia 1934 r. (63-34)
W dniu 16 lutego 1933 r., po wydaniu na świat synka, dostałam zakażenia, zapalenia opłucnej i inne cierpienia mię dręczyły. Przez trzy miesiące byłam między życiem a śmiercią, podtrzymywana zastrzykami morfiny, kamfory itp. Lekarze zwątpili w moje wyzdrowienie.
Dopiero po otrzymaniu wody cudownej z Lourdes, gorączka ustąpiła i przychodziłam do zdrowia. Za tak wielką łaskę, korząc się u stóp Najświętszej Panienki Niepokalanej, składam publicznie hołd wdzięczności, polecając nadal Jej matczynej opiece rodzinę całą. Oby Matka Niepokalana nigdy nas nie opuszczała.
Z. P. Kowalscy
L.S. Ze strony Urzędu parafialnego ob[rządku] łac[ińskiego] w Brodach stwierdza się prawdziwość powyższego pisma: Ks. H. Kozaczewski, proboszcz.
BIAŁYSTOK, dnia 4 stycznia 1934 r. (64-34)
Składam publiczne podziękowanie Niepokalanej Matuchnie za to, że dzięki Jej łasce, opiece i miłości dostałem koncesję na prowadzenie przemysłu kominiarskiego. Składam te słowa dziękczynienia, aby dać świadectwo Prawdzie, Wierze i Miłości. Niech ci, których dusze targa zwątpienie, a walka nużąca z samym sobą, z życiem twardym i ciernistym wypełnia ich rozgoryczone serca - uwierzą, niech wzywają wiernie i stale pomocy Niepokalanej, a zobaczą, ile spokoju, ciszy, pewności i radości wewnętrznej ześle na nich Najświętsza Maryja Panna. Odczują cały ogrom miłości matczynej, jaki Matka Boża zlewa na wzywających Ją. Pragnę, Królowo Aniołów, aby te słowa, co wyrwały się z serca wdzięcznego i miłującego, stały się najskromniejszym kwiatem - jednym z milionów - we wspaniałym, różanym wieńcu Twej chwały.
Jan Woźniak
D..., dnia 11 stycznia 1934 r. (65-34)
Nawiązując do mego poprzedniego podziękowania, drukowanego w sierpniu zeszłego [1933] roku, nie mogę znaleźć dosyć kornych słów wdzięczności dla Matki Najświętszej i Jej Boskiego Syna za dalsze łaski, które takim potokiem płyną i płyną dla zbawienia dusz ludzkich i dla ulżenia ich doczesnej doli.
W czerwcu [1933] roku, gdy pisałem poprzednie podziękowanie za odzyskanie zdrowia ciała i duszy, myślałem z ufnością, że minie nędza materialna i okazało się, że modlitwa moja napisana publicznie została wysłuchana prędzej, niż wydrukowana.
Dostałem z dawna mi należne, a uważane już za stracone pieniądze, które pozwoliły mi na dokończenie kuracji, bez czego trudno mi było zająć się jakąkolwiek pracą zarobkową.
Następnie równie niespodziewanie dostałem posadę, a więc zapewnieni? bytu materialnego i to właśnie wtedy, gdy wyczerpały się zasoby materialne. na których łasce żyłem.
Spełniając swoje wotum, ogłaszam te łaski i z ufnością proszę pokornie Matkę Najświętszą, aby tak, jak mnie wzięła w Swą przemożną opiekę - tak aby raczyła wziąć w opiekę duszę i ciało, i całe życie doczesne i wieczne, całej niej rodziny i wszystkich bliskich.
Wierzę, że Najświętsze Serce Pana Jezusa i Jego Matki Niepokalanej nie pozostaną nieczułe na nasze modły.
Wiele jeszcze mam trudności, lecz wierzę, że chwała Boża zwycięży i w nas samych i w naszym otoczeniu, i może znowu, nim to podziękowanie dojdzie do druku, będziemy razem z wrogami naszej Wiary w naszym środowisku modlić się wspólnie: "Przyjdź Królestwo Twoje".
inżynier
L.S. Okazane mi do przejrzenia pismo potwierdzam z miłą chęcią w całej swej zawartości ks. M., proboszcz.
BIELSK-PODLASKI, dnia 12 stycznia 1934 r. (66-34)
Dnia 12 grudnia 1933 r. miałem przykrą sprawę w białostockim sądzie okręgowym, jako instancji apelacyjnej. Sprawy tę dwukrotnie w sądzie grodzkim w Bielsku-Podlaskim przegrałem. Ponadto sędzia grodzki, wydając ten niesłuszny wyrok, oparty na zeznaniu fałszywego świadka, kilkakrotnie karanego za fałsz i krzywoprzysięstwo, w motywach wyroku nazwał mnie i moją rodzinę "osobami, które na wiarę nie zasługują". Na domiar złego, tenże sędzia, badając moich świadków już na skutek apelacji, zaaresztował jednego świadka za rzekome krzywoprzysięstwo. Ponieważ ja, moja żona i brat zeznawaliśmy to samo, będąc zaprzysiężeni, oprócz więc strat z tytułu przegrania sprawy, zostaliśmy uznani niejako za krzywoprzysięzców. Nic dziwnego więc, że adwokaci białostoccy niechętnie podejmowali się bronienia tej sprawy, a nawet jeden z nich wręcz oświadczył, że sprawa jest beznadziejną i on jej nie przyjmie, o ile nie złożę innych dowodów. Wziąłem więc innego adwokata, zdając się całkowicie na obronę Tej, Która jest "Zwierciadłem sprawiedliwości". Odbyłem Spowiedź i Komunię Św[iętą] w dzień Niepokalanego Poczęcia, przekazałem ofiarę na Mszę św. do Niepokalanowa na tę intencję w dniu oprawy. Wynik rozprawy był taki, że Sąd Okręgowy całkowicie mnie zrehabilitował, uchylając niesprawiedliwy wyrok sądu grodzkiego w Bielsku. Wywiązując się z przyrzeczenia, śpieszę podziękować Niepokalanej za otrzymaną łaskę i proszę o dalszą opiekę.
Ksawery Józef Klencher | technik PZUW
PAŁUBIN, dnia 16 stycznia 1934 r. (67-34)
Dnia 4 lipca 1934 r. w drodze powrotnej z kościoła konie się nam spłoszyły i w szalonym pędzie uderzyły pojazdem o przydrożne drzewo. Wszyscy znajdujący się w powozie zostali wyrzuceni na bitą szosę. Dłuższy czas byliśmy nieprzytomni. Najbardziej potłuczona została 11-letnia córka, ponieważ uderzała głową o szosę, co spowodowało wstrząśnięcie mózgu i zakrwawienie prawej strony głowy. Na miejsce wypadku przybył natychmiast lekarz i ksiądz. Po zbadaniu lekarz orzekł, iż wątpi w wyzdrowienie dziecka. Wówczas zwróciliśmy się. do drugiego lekarza o pomoc, a głównie do Matki Najśw. Niepokalanej i w Jej ręce złożyliśmy całą naszą nadzieję, oddając się w zupełności na Wolę Boga. I oto dziecko, któremu lekarz przepowiedział śmierć, przyszło do zdrowia.
W niedługim czasie zachorowało nam półtoraroczne dziecko, i to bardzo niebezpiecznie, bo gorączkowało do 41°. Wtedy użyliśmy przysłanej nam z Niepokalanowa wody z Lourdes i oddaliśmy dziecko pod opiekę Matki Niepokalanej, odmawiając w tej intencji różaniec. Po użyciu wody, gorączka dziecko opuszczała i zdrowie z dnia na dzień się polepszało; obecnie jest zdrowe. Niech będzie część i chwała Maryi Niepokalanej po wszystkie wieki. Proszę ją o dalszą przemożną opiekę.
niegodny sługa Maryi, Jakub Belka
Poświadczam wiarogodność opisanego zdarzenia - ks. Kręcki, proboszcz.
GDYNIA, dnia 19 stycznia 1934 r. (68-34)
Od 7 lipca 1933 r. z powodu utraty pracy znalazłem się wraz z rodziną w bardzo trudnym położeniu. Pomimo usilnych starań nie mogłem pracy otrzymać. Toteż udałem się do Najśw. Maryi Panny z prośbą o pomoc, ślubowałem, że w razie otrzymania posady złożę podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej", za otrzymaną łaskę gorące podziękowanie i proszę nadal o Jej przemożną opiekę. Posadę mimo wielkich trudności otrzymałem. Składam Najświętszej Matuchnie jak w pracy, tak i nade mną i moją całą rodziną.
Niegodni słudzy Maryi Feliks i Wanda Żedzikowie
ŁUCK, dnia 19 stycznia 1934 r. (69-34)
Niepokalanej Panience za doznaną za Jej przyczyną, łaskę, składam podziękowanie. Żona moja niedomagała na zdrowiu. Słusznie obawiałem się, iż rozwiązanie może skończyć się katastrofalnie. Sprowadziłem wodę z Lourdes i przyrzekłem ogłosić w "Rycerzu" po szczęśliwym rozwiązaniu. Ponieważ żona i maleńki Maryś cieszą się niebywałym zdrowiem, z głębi serca dziękuję Niepokalanej Panience, polecając Jej swą rodzinę nadal wszechmożnej opiece.
Ludwik Kałkowski, radca zarządu Woł. woj.
Stwierdzam wiarogodność powyższego: Dr Władysław Jackiewicz, Naczelny Lekarz Miejski.