Podziękowania
Drukuj

Osoby, które otrzymały jakaś łaskę od Niepokalanej i chcą za nią publicznie podziękować w "Rycerzu", prosimy, by postarały się o potwierdzenie swego podziękowania przez ks. proboszcza, a przy uzdrowieniach przez leczącego ich lekarza. Nadto trzeba podać w liście swoje nazwisko i dokładny adres. Także w wypadkach nawróceń, trzeba podać nazwisko i adres dla wiadomości redakcji - ile możności - z potwierdzeniem kapłana. Redakcja stosuje się do życzenia proszących, by ich nazwiska czy miejscowość zostały w sekrecie. - Przy podziękowaniach nie ogłaszamy ofiar nadesłanych, gdyż pokwitowanie odbioru zwykle administracja wysyła. A Niepokalana dobrze wie, kto o Jej "Rycerzu" pamięta i czynnie popiera Jej sprawę.

Ponieważ podziękowań za łaski nadsyłają nam bardzo wiele, przeto zaledwie drobną cząstkę umieszczamy w pełnym tekście, ogromną zaś większość w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

Wszystkie one wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!

SAMBOR, dnia 12 grudnia 1932 r. (42 - 33)

Przed trzema laty zaczęły się u mnie objawiać początki ciężkiej choroby Basedowa. Udawałam się do kilku lekarzy, lecz mimo ich zabiegów choroba rozwijała się z każdym dniem. Objawem zewnętrznym tej choroby było: brzmienie gruczołów tarczykowych i nóg, utrata na wadze oraz nerwowość w wysokim stopniu. Nie znajdując żadnej pomocy u lekarzy, wyjechałam do cioci, która poradziła mi, abym jeszcze u Matki Najśw. szukała pomocy. Usłuchałam jej rady i za jej namową zaabonowałam sobie "Rycerza Niepokalanej", zawiesiłam na sobie Cudowny Medalik i poleciłam się opiece Niepokalanej. Przyrzekłam sobie w myśli, że jeżeli Matka Najśw. zlituje się nade mną i nie dopuści do tego, aby dzieci moje zostały sierotami, wówczas ogłoszę to w "Rycerzu Niepokalanej". Wkrótce po przyjeździe do domu apetyt mi powrócił, spuchlizna z nóg zeszła i z dniem każdym czułam się lepiej. Gdy po jakimś czasie poszłam do lekarza, nie chciał wierzyć, żeby tak ogromna zmiana zaszła we mnie w tak krótkim czasie, a po zbadaniu mnie powiedział: "Cud się chyba stał, że pani wyzdrowiała, bo ta choroba jest nieuleczalną". Ja zaś, pokazując mu Cudowny Medalik, rzekłam: "Tak, panie doktorze, stał się cud, a sprawiła to Ta, Której wizerunek medalik ten przedstawia". - Spełniam więc przyrzeczoną obietnicę, prosząc o dalszą opiekę nade mną i całą rodziną.

Cecylja Müllerowa

L. S. Urząd parafjalny potwierdza prawdziwość zeznań. - KS. MICHAŁ ZIAJKA, prob.

KRAKÓW, dnia 5 grudnia 1932 r. (43 - 33).

Najświętsza Marja Panna przez całe życie była mi najlepszą Matką i Opiekunką. Spełniając złożone przyrzeczenie - składam najgorętsze podziękowanie Królowej Nieba za wielką, łaskę, udzieloną mi miłosiernie - w warunkach po ludzku biorąc nie do pomyślenia Składam ten dług synowskiej wdzięczności i pragnę, by pod Jej matczyne skrzydła garnęli się wszyscy, a nikt się nie zawiedzie w życiu i wieczności.

Przez wdzięczność będę nadal, usilnie szerzył "Rycerza Niepokalanej", służącego czci Niebieskiej Pani.

Włodzimierz Godziszewski, dyrektor gimnazjum.

ŁÓDŹ, dnia 6 grudnia 1932 r. (44 - 33)

Już od wczesnej młodości prowadziłem walkę z trudnościami życiowemi, które stawały na mej drodze i pomimo wielkiej nieraz ich potęgi zawsze wierzyłem, że z pomocą Twą, o Niepokalana, zwyciężę wszystko i dziś stwierdzam, iż opieka Twoja nade mną jest bez granic.

Kiedy pełniłem służbę wojskową, padłem ofiarą, nieszczęśliwego wypadku, w następstwie czego tak zapadłem na zdrowiu, że nie było nadziei, iż będę mógł kiedykolwiek chodzić bez pomocy kul; i kiedy wszyscy zwątpili w to, że wyzdrowieję z całego szeregu chorób, które mię obarczyły, zwróciłem się do Ciebie, Uzdrowicielko chorych, i obecnie, mimo cierpień fizycznych, dzięki Tobie, mogę pracować.

Po śmierci ojca objąłem zarząd majątku, który pozostawił i, padłszy ofiarą przewrotności ludzkiej, musiałem opuścić to stanowisko, materjalnie doszczętnie zrujnowany, a nadomiar tego zmieszano mię z błotem, zaliczono między wyrzutków społeczeństwa, zrobiono oszustem, złodziejem, marnotrawnikiem i t. p. Straciłem wszystko: dobre imię, majątek, pozostała tylko silna wiara. Gdy wszyscy się ode mnie odwrócili i zostałem sam, wtedy to znów udałem się do Matki Niepokalanej i nie zawiodłem się, bo w krótkim czasie otrzymałem posadę, zapewniającą mi byt, i mam wielką ufność, że z Twą pomocą, o Marjo, odzyskam wszystko, com stracił. Składając najpokorniejsze podziękowanie Matce Najświętszej za otrzymane łaski, proszę Ją o dalszą opiekę nad całą naszą rodziną.

St. Brański, urzędnik Urzędu Skarb.

JASŁO, dnia 7. 12. 32. " (45-33).

Z głębi serca przepełnionego najszczerszą wdzięcznością, składam Boskiemu Sercu, Matce Najśw. Niepokalanej i św. Teresie najgorętsze podziękowanie za uleczenie syna mego z ciężkiej choroby.

Salomea Karakiewiczowa

Niniejszem stwierdzam wiarogodność otrzymanej łaski: O. LAURENTY POMIANEK, gward.

WOŁKOWYSK, dnia 7 grudnia 1932 r. (46 - 33).

Spełniając przyrzeczenie, publicznie dziękuję Najświętszej Marji Pannie za uleczenie mnie przed około 7-miu laty z ciężkiej i przewlekłej choroby nogi. Lekarze nie robili żadnej nadziei o mojem wyzdrowieniu, a jakby żywcem zostałem pogrzebany, w młodym wieku będąc zmuszony przeleżeć przeszło rok w łóżku i cierpieć okropne bóle z powodu parokrotnej operacji i opatrunków.

Widząc bezradność lekarzy, poleciłem się opiece Najświętszej Marji Panny, modląc się i prosząc o udzielenie mi zdrowia. Po niejakimś czasie prośba moja została wysłuchaną, gdyż wyzdrowiałem i otrzymałem pierwszą w życiu posadę.

Obecnie na tem samem miejscu pracuję już przeszło 5 lat i zajmuję stanowisko szefa kancelarji prawniczej. Na skutek wymagań władz przełożonych, niedawno musiałem zdawać egzamina. Wobec dużych wymagań na egzaminach, obawiałem się, że ich nie złożę. I tym razem zwróciłem się do Niepokalanej z prośbą o pomoc, przyrzekając, że w razie pomyślnego wyniku egzaminów, ogłoszę to w Jej "Rycerzu" i złożę ofiarę, oraz 10 zł. rozdam na biednych.

Prośba moja została wysłuchana i egzamina złożyłem pomyślnie, wobec tego za to wszystko i wiele innych łask doznanych od Niepokalanej przeze mnie i moją rodzinę, niniejszem Niepokalanej publicznie dziękuję i proszę nadal o Jej przemożną nade mną i moją rodziną opiekę, o udzielenie zdrowia, osiągnięcie upragnionych celów w życiu i obronę przed przewrotnością i intrygami złych ludzi.

Józef Abramowicz, zastępca notarjusza

LWÓW, dnia 12 grudnia 1932 r. (47 - 33)

Za dotychczasową pomoc i opiekę w życiu, jakoteż w trudnym egzaminie uniwersyteckim składam Matuchnie Najświętszej hołd i podziękę.

Michał Cabulski, stud. praw U. J. K.

PONIKWA, dnia 27 grudnia 1932 r. (48 - 33).

Przejęta najserdeczniejszą wdzięcznością składam Matce Boskiej Niepokalanie Poczętej płynące z głębi serca podziękowanie za polepszenie zdrowia. Mimo wszelkich zabiegów lekarskich choroba nie ustępowała. Po użyciu zaś nadesłanej wody z Groty w Lourdes stan zdrowia całkiem się polepszył. Składam więc publiczne podziękowanie Najświętszej Dziewicy i polecam się Jej przemożnej opiece.

Emilja Gąsiorek, Michał Gąsiorek.

L. S. Stwierdzam prawdziwość powyższego zeznania. KS. FR. ŻAK, administrator.

LIDA, dnia 28 grudnia 1932 r. (49 - 33).

Będąc zajętym przy oczyszczaniu ze śniegu toru kolejowego w dniu 3 lutego 1931 r. o godz. 9 min. 15 zostałem nagle uderzony i powalony przez parowóz N. 310, lecz dzięki temu, że miałem na piersiach medalik Niepokalanej, zostałem cudownie ocalony i po przejściu parowozu podniosłem się ze śniegu i sam nie wierzyłem, że wyszedłem cało i bez szwanku, co tylko i jedynie zawdzięczam cudownemu ocaleniu mnie od śmierci lub od kalectwa przez wstawienie się Niepokalanie Poczętej Dziewicy Marji. Więc i nadal oddaję się pod opiekę i pomoc Najświętszej Marji Panny i błagam Ją o dalszą opiekę.

Antoni Rekść

CZUDIN (Rumunja), dnia 30 grudnia 1932 r. (50 - 33).

W 1931 r. podczas pełnienia kontroli posterunków żandarmerji, przejeżdżając wielką przestrzeń podczas dużych mrozów styczniowych, zaziębiłem sobie lewą rękę tak mocno, że groziło mi sparaliżowaniem ręki.

Wbrew wszelkim zabiegom lekarskim, choroba powiększała się, a wszelkie usiłowania lekarskie okazywały się bezskuteczne. Mając przekonanie osobiste z czasu wojny światowej, iż Matka Najświętszą jest prawdziwą Opiekunką cierpiących na ziemi, udałem się z ufnością do Niej, prosząc administrację "Rycerza Niepokalanej" o przysłanie mi cudownej wody z Lourdes. Po otrzymaniu tej wody, użyłem jeden raz tylko i po upływie kilku tygodni nastąpiła ulga, a po kilku miesiącach zostałem zupełnie uzdrowiony. Teraz zaś mogę bez żadnych trudności pełnić obowiązki służbowe.

Za otrzymane dotychczas łaski składam Matce Najświętszej najgorętsze podziękowanie.

Ferdynand Zaimek, szef Sekcyjny żandarmerji.

DYNÓW, w grudniu 1932 r. (51-33).

Z głębi serca śpieszymy zadość uczynić obietnicy ofiarowanej przez publiczne najgorętsze podziękowanie Matce Najświętszej i św. Antoniemu Padewskiemu za doznaną łaskę w uzdrowieniu nam syna z ciężkiej choroby: ostrego kataru żołądka i jelit. Pomoc lekarska okazała się bezkuteczna. Nie widząc innego środka ratunku, poleciliśmy go Matce Najświętszej i św. Antoniemu i przyrzekliśmy, że jeżeli wyzdrowieje, ogłosimy tę łaskę publicznie i złożymy ofiarę. Zamówiliśmy w tej intencji Mszę św. i po krótkiej a gorącej modlitwie i po podaniu mu do picia parę kropel cudownej wody z Lourdes i po zawieszeniu Cudownego Medalika na szyję, synek nasz zaczął przychodzić do zdrowia,- obecnie jest on zupełnie zdrów, za co niech będą Matce Najświętszej i św. Antoniemu najserdeczniejsze dzięki, oraz prosimy o dalsze opiekę nad naszą całą rodziną.

St. J. Nawłoka

Na fakt opisany gotów złożyć przysięgę, KS. MICHAŁ BAR, proboszcz. Dynów dnia 5/XII. 1932.

L. S.

BYDGOSZCZ, dnia 8 stycznia 1933 r. (52 - 33).

Dnia 1 września zachorował nagle mój mąż. Odesłany do szpitala z powodu objawów zapalenia ślepej kiszki, miał być zaraz w nocy operowanym. Przejęta najwyższym niepokojem o życie męża, ojca i żywiciela, ślubowałam natychmiast po przybyciu męża do szpitala, ogłosić podziękowanie w "Rycerzu", o ile operacja okaże się zbyteczną i mąż mój odzyska choć względne zdrowie. Ostatecznie lekarze odłożyli operację do rana, a rano okazało się, że ataki powoduje silna kamica nerkowa. Powtarzały się one przez 2 dni, mimo zastrzyków, co parę godzin; stan chorego pogarszało bardzo osłabione serce. Trzeciego dnia uważał lekarz za konieczne ostrzec, iż stan męża budzi poważne obawy. W niepokoju, bliskim rozpaczy, a jednak z cichą ufnością w pomoc Matuchny Niepokalanej, Która "nikogo nie opuszcza i nikim nie gardzi", postarałam się zaraz o Cudowny Medalik, który mąż mój z wiarą głęboką na piersiach swych zawiesił. Potem powtórzyły się ataki tylko dwa razy. Lekarze zatrzymali męża jeszcze pewien czas, dla obserwacji, ale bóle już się nie powtórzyły. Ja, najniegodniejsza, uważałam tę przemianę tylko za łaskę Najśw. Panienki Niepokalanej. Położenie nasze było tem rozpaczliwsze, że żyjemy w bardzo ciężkiem położeniu materjalnem. Wywiązując się z przyrzeczenia składam wraz z całą rodziną, najpokorniejsze podziękowanie za wyprowadzenie męża z niebezpieczeństwa życia, błagając Ją równocześnie o uchronienie go od powrotu tej ciężkiej choroby, a nas od widma nędzy.

Irena Laskowska, sodaliska

Zgodność powyższego oświadczenia potwierdza: KS. J. SCHULZ, prob. par. farnej.

OSIE, dnia 9 stycznia 1933 r. (53 - 33).

Składam publiczne podziękowanie Matce Boskiej Niepokalanej za wysłuchanie prośby w czasie ciężkiej choroby.

Bolesław Kosecki

Potwierdzą się, że p. Kosecki wskutek katastrofy autobusowej doznał złamania nogi z komplikacjami grożącemi śmiercią. Uzdrowione ludzkiemi środkami było wykluczone. KS. M. ŻELAZNY, prob.

D............., dnia 9 stycznia 1933 r. (54 - 33).

Już siedmioro dzieci z rzędu nam umarłe zaraz po przyjściu na świat. W lipcu ub. r. urodził się nam synek podczas bardzo trudnej operacji lekarskiej. W tem ciężkiem położeniu, ze względu na obecny beznadziejny stan zdrowia żony i z obawy, żeby nam znowu to dziecię nie umarło, uczyniliśmy przyrzeczenie, że o ile nasze dziecię będzie żyło i żona przyjdzie do zdrowia, ogłosimy tę łaskę w "Rycerzu" I oto Matka Najświętsza i św. Antoni raczyli nas niegodnych wysłuchać, bo żona po trzech tygodniach przyszła do zdrowia i nasz synek ma już pół roku i jest zdrów. Mapy więc niezłomną nadzieję, że go nam Bóg przy życiu zachować raczy. Nadmieniamy, że po przyjściu na świat dziecka, daliśmy mu kilka kropel cudownej wody z Lourdes i zawiązaliśmy u rączki Cudowny Medalik. Za to składamy z serca płynące podziękowanie Niepokalanej Matuchnie i św. Antoniemu i prosimy o dalszą przemożną opiekę.

niegodni słudzy Marji, K. i M. J.

Zgodność powyższych szczegółów potwierdzam: KS. NIESIOŁOWSKI, proboszcz.

JAWORZE, dnia 12 stycznia 1933 r. (55-33).

Mam 14 - miesięcznego chłopca, który sobie niebezpiecznie oparzył palec u ręki. Ponieważ chłopiec potrzebował szczególnej opieki lekarskiej, oddałam go do szpitala w Bielsku. Po dłuższem leczeniu wkońcu lekarz orzekł, że chłopiec utraci oparzony palec. W mym frasunku udałam się z gorącą modlitwą do Najsł. Serca P. Jezusa i N. Marji Niepokalanie Poczętej. Modlitwa moja nie została bez skutku. Chłopiec odzyskał zdrowy palec, za co składam Sercu Pana Jezusa i Niepokalanej Jego Matce najserdeczniejsze podziękowanie i mam niewzruszoną nadzieję, że doznam i nadal opieki nad sobą i rodziną.

Marja Gruszczykowa

Poświadczam, że Marja Gruszczykowa z Jaworza była u mnie osobiście i złożyła zgodnie z prawdą powyższe oświadczenie: KS. JAN WARZECHA, prob.

L. S.

T........, dnia 24 stycznia 1933 r. (57 - 33).

Upadałem coraz bardziej na siłach trawiony nieubłaganą, perjodyczną chorobą. Daremnie szukałem środków na jej zwalczenie, daremnie wiłem się w swej niemocy; stan poprzedni trwał nadal. Aż oto przyszła mi na myśl moja Niebieska Matka, do Której miałem szczególne nabożeństwo. Jej Imię wymówione z ufnością wprowadzało do mej duszy ukojenie i powoli zawładnął mną spokój. Ta najlepsza Matka sprawiła, że zdrowie moje polepszyło się, a ufam, że za Jej przemożną przyczyną wkrótce całkiem wyzdrowieję. Ona sprawi, że wraz ze zdrowiem ciała, otrzymam zdrowie duszy. Tobie, o Marjo Niepokalana i Tobie bł. Andrzeju Bobolo, z głębi serca składam gorącą podziękę za te wszystkie łaski i proszę o dalszą opiekę.

M. W., absolwent P. S. H.