Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują." Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej: Cześć Jej za to i gorąca podzięko - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...
GRODZISK MAZOWIECKI, 9 VIII [19]30.
W lutym czy w marcu [1930] r. pisałam do czcigodnych Ojców z gorącą prośbą o modlitwę, gdyż położenie moje pod wzgędem materialnym było wprost rozpaczliwe, w dodatku odczuwałam coraz większy brak zdrowia. Wiele się potem jeszcze modliłam, zasyłając do stóp Bożych liczne nowenny i inne nabożeństwa, lecz niebo zdawało się być głuche na moje błagania. Z biedą wielką przetrwałam zimę, lecz na wiosnę przechodziłam dwie choroby płucne, jedną po drugiej, co spowodowało tak gwałtowny kaszel i taki zanik sił, że do żadnego zajęcia nie czułam się zdolną...
Modliłam się jeszcze zawsze o zdrowie, zobowiązawszy się nawet ślubem w razie uzyskania go i poświęcenia się całkowicie na służbę Bożą; lecz coraz więcej chodziło mi o łaskę Bożą i życie wewnętrzne, aż wreszcie oddałam się zupełnie Sercu Jezusowemu i Opiece Matki Najświętszej, zdając się całkowicie na Jego świętą wolę i od razu wstąpił do mej duszy zupełny spokój i pewność, że będzie dobrze. I nie zawiodłam się. Pewna zacna Przełożona, chcąc mi przyjść z pomocą, zaproponowała mi wypoczynek w jednej z filij swego zakładu, a potem zleciła odpowiednie moim siłom i zdrowiu zajęcie. Zdrowie na tyle się polepszyło, że jak ufam Bogu, podołam swym obowiązkom. Nawet pod innymi względami otrzymałam to, czego pragnęłam; mam ciszę, spokój, niedaleko kościół i wokoło otacza mię zieleń. Za to wszystko niech będą Bogu i Niepokalanej najpokorniejsze dzięki. Przesyłam Ojcom to opowiadanie, ponieważ wiele razy przyrzekłam, że jeżeli wyjdę z tego ciężkiego położenia, ogłoszę to w "Rycerzu Niepokalanej"
Stanisława Dąbrowska
OSTRÓG n/HORYNIEM, 14 VIII [19]30.
Syn mój zachorował na zapalenie mózgu. Sprowadzeni lekarze orzekli, że jest z nim już bardzo niebezpiecznie, przepisali różne środki lekarskie, lecz polepszenia nie było widać. Udaliśmy się za pośrednictwem św.- Teresy od Dzieciątka Jezus do Niepokalanej z prośbą o wyzdrowienie syna, który był już zupełnie nieprzytomny, włożyłam mu Medalik Cudowny przesłany mi z Niepokalanowa, za chwilę uspokoił się i zasnął, po paru godzinach przebudził się, lecz bez śladu gorączki i zdrowy Zawdzięczamy jedynie to opiece Niepokalanej i św. Teresie, prosząc nadal o opiekę nad nami.
E. Melsztyński
IWANIE PUSTE, 20 VIII [19]30.
W wigilię Wniebowzięcia NMP udałem się do pracy na torze kolejowym. Jestem torowym, to też udałem się z robotnikami wózkiem torowym na swojej działce torem. Gdy wyjeżdżałem rano z domu byłem bardzo wesoły, wyśpiewując, mówiłem jednak do żony, że dziś będzie ze mną coś bardzo źle. Jedziemy z góry uważnie, dolatują rozmowy robotników, ja zaś myślę nad rozpoczęciem pracy i tak odjechaliśmy 4 km nagle łamie> się podwalina pod próżnym wózkiem w pełnym biegu - gdyż do Germakówki tor jest nachylony - wypadają robotnicy, ja zaś, ponieważ jechałem na przodzie wózka, wpadam między tor, a wózek na mnie - dalej nic nie pamiętam, gdyż straszny udar dostałem w głowę. Zabrano mię, co słyszałem potem z opowiadania, na prześcieradło i zaniesiono jako trupa na wóz, którym odwieziono z powrotem do domu, skąd wyjechałem.
Na widok męża-trupa żona mdlejąc posyła po lekarzy. Przyjechał jeden i stwierdził 20% życia, przyjechał drugi z komisją sądową, kazał zabrać do szpitala, przyjeżdża trzeci lekarz i wątpi bardzo o wyjściu z tego bez szwanku. Zapaliła wtedy żona świece przed figurką Niepokalanej, stoją wszyscy inni przy łóżku bezradni. Nagle zrywam się z łóżka i mówię wesoło - padają wszyscy przed figurą i dziękują Niepokalanej za uzdrowienie.
Dziś czuję się całkiem zdrów, tylko trochę mi w uszach szumi, leżałem nieprzytomny od 7 min. 15 do 20 min. 30. Dziękujemy i dziękować będziemy Tobie o Matko nasza, Opiekunko nasza, Lekarko nasza i Pociecho nasza!
Niech słynie cześć Maryi na wszystkie strony świata (of. 10 zł).
Grabań Franciszek i Józefa
SZCZUCZYN k/LIDY, 23 VIII [19]30.
Mąż mój od najmłodszych lat był nałogowym pijakiem i wielkim awanturnikiem. Pijaństwo męża doprowadziło naszą gospodarkę do takiej nędzy, że nawet pieniędzy na prenumeratę "Rycerza" nie miałam. Z chwili gdy zaczęło to pisemko częściej w domu naszym przebywać, Matuchna Boża wzięła nas pod swą opiekę i mąż złożył przysięgę, że pić już nie będzie. Odtąd życie nasze jest zupełnie inne: mąż jest bardzo dobry, a ja mogę kształcić czworo dzieci w szkole powszechnej i starszą córkę w szkole średniej w Warszawie.
Za tę i za wiele innych łask składam Matuchnie serdeczne podziękowanie (of. 5 zł).
S. N.
ŁOSIEWO, 25 VIII [19]30.
Synek nasz zachorował na tak zwaną "pląsawicę" (czyli taniec św. Wita). W początkach rzucało go raz na miesiąc, potem częściej, aż doszło do tego, że po 3-4 razy dziennie. Wszelkie pomoce lekarskie były bezskuteczne, została tylko nadzieja w Niepokalanej, która nas nie zawiodła. Po paru dniach nastąpiło polepszenie. Obecnie synek jest zupełnie zdrów.
Z głębi serca dziękujemy Maryi Niepokalanej, za doznane łaski i prosimy gorąco o dalszą opiekę nad nami (of. 10 zł).
Stanisław i Waleria Hombkowie
HOUDAIN (FRANCJA), 26 VIII [19]30.
W sierpniu zachorowało nam dziecko na grypę, a że gdy byliśmy jeszcze w Polsce umarło nam już troje dzieci na tę właśnie chorobę, więc udaliśmy się za pośrednictwem św. Tereni od Dzieciątka Jezus do Niepokalanej o pomoc. Na drugi dzień dziecku się polepszyło, a dziś już wesołe biega i skacze.
Mąż mój chorował prawie przez całą zimę na nogę: utworzyła się duża i niebezpieczna rana. Zabiegi lekarskie okazywały się prawie bezskuteczne, dopiero zwróciwszy się do Maryi o pomoc i rana się wygoiła. Cześć św. Tereni od Dz. J., która jest pośredniczką między nami a Niepokalaną! Prosimy o dalszą opiekę dla nas tu we Francji. (of. 30 fr.)
Ewa Mazur
WARSZAWA, 28 VIII [19]30.
Trzy lata temu została przejechana przez półciężarowy samochód siostra moja Alina, która doznała zmiażdżenia części [jedne]go kręgu lędźwiowego, pęknięcia kilku dolnych żeber z prawej strony i złamania kilku żeber z lewej strony, przy czym jedno żebro przecięło opłucną i płuco, co spowodowało na miejscu olbrzymi krwotok płucny i wylew krwi, oraz przedostanie się powietrza z płuc do lewej jamy opłucnej. Temperatura przez kilka dni dochodziła do 40 stopni, stan był bardzo ciężki. Oddałam siostrę pod opiekę Niepokalanej, prosząc z wiarą i ufnością o ratunek i zdrowia dla niej bez kalectwa. Po 7-miu tygodniach wynik badania promieniami Roentgena był przerażający - nie zanosiło się wcale na odtworzenie kości. Podwoiłam modlitwy i prosiłam, żeby wszystkie zakony, w których mam pacjentki, odmówiły nowennę do Niepokalanej w intencji kostnienia kręgu i powrotu do kompletnego zdrowia. Przy następnym badaniu, ku zdumieniu memu i lekarzy, krąg skostniał zupełnie, a po pięciu miesiącach leżenia, siostra moja zaczęła chodzić bardzo dobrze w ortopedycznym gorsecie, a obecnie chodzi prędko i dobrze bez żadnego gorsetu i nie ma ani śladu kalectwa.
Składam Niepokalanej za uzdrowienie siostry Aliny gorące podziękowanie z serdeczną prośbą o dalszą opiekę nad nią i przesyłam skromną ofiarę w kwocie stu pięćdziesięciu złotych.
Dr M. Konarzewska
STANIĄTKI, 29 VIII [19]30.
Bratanica moja cierpiała przez kilka lat na ból głowy. Środki lekarskie nie skutkowały, ból potęgował się coraz bardziej, aż doszedł do stanu bardzo groźnego. Rodzice chorej byli prawie w rozpaczy. Posłałam im cudownej wody z Lourdes i medalik Niepokalanej, zachęcając do modlitwy, a sama odprawiłam nowennę do Niepokalanej, Pewnego dnia chora położyła się do łóżka w wieczór jak zwykle z bólem głowy. Rano uczuła dziwną zmianę i wstała wcześniej wołając radośnie: "jestem zdrowa!" Od tej chwili N... czuje się zdrowa i wesoło spełnia swe obowiązki. Za tę to łaskę składam według obietnicy Matce Najświętszej gorące podziękowanie (of. 5 zł).
S. F.
JEJKOWICE, 1 IX [19]30.
Spełniając przyrzeczenie dane Niepokalanej, Maryi, piszę co następuje: Zachorowałem na chorobę nieuleczalną narządów oddechowych podczas mych studiów. Lekarze potrząsając głową, orzekli, że nie ma ratunku. Byłem tak słaby i lada chwila oczekiwałem ostatniego ataku. W tej właśnie chwili (nie wiem jaką drogą) przysłano mi "Rycerza", gdzie wyczytałem liczne łaski przez Niepokalaną udzielone. Zwróciłem się w gorącej modlitwie, odprawiając nowennę do tej Królowej Niepokalanej. I o dziwo! W tej najboleśniejszej chwili, kiedy mi już prawie wszystkie członki drętwiały, zniknęły naraz boleści i po pięciu latach po raz pierwszy odetchnąłem zdrowo, dzięki temu mogę dalej iść na studia teologiczne.
Odtąd sam pragnę pozostać prawdziwym rycerzem Niepokalanej. Ponadto przesyłam pewną sumę pieniędzy. Zwracam się do wszystkich czytelników z wezwaniem, oraz niezłomnym zapewnieniem, że ktokolwiek w swych ciężkościach uda się do Maryi, nie zostanie opuszczony.
W. Antoni
KORYT WĘGROWSKI, 2 IX [19]30.
Cierpiałem od kilku lat na ranę w nodze, z której sączyła się ciecz. Udałem się przed trzema laty do pobliskiego szpitala. Lekarz po zbadaniu oświadczył, że jest to fistuła i koniecznym byłoby dłuższe pobycie na kuracji w szpitalu. Po miesięcznym leczeniu się w szpitalu nie odniosłem żadnego skutku i zrozpaczony stąd wyjechałem do domu, tracąc nadzieję wyzdrowienia. I tak trwało przez czas dłuższy...
Aż w roku ub. dostało mi się do ręki pisemko "Rycerz Niepokalanej", które uważnie przeczytałem i widząc w nim mnóstwo podziękowań Niepokalanej Panience za różne otrzymane łaski, ja również w maju r. [1930] zwróciłem się z prośbą o przywrócenie zdrowia do Tej, która zwie się "Uzdrowieniem Chorych", przyrzekając, że jeżeli prośba moja zostanie wysłuchaną, ogłoszę o tym w "Rycerzu". Od tego czasu z rany zaczęło się coraz mniej sączyć, tak, że dziś zupełnie nie odczuwam bólu w nodze i rana, która miała być trudną do wyleczenia, wygojona. Prócz tego otrzymałem wiele innych łask od Niepokalanej - to też radzę wszystkim we wszelkich potrzebach zwracać się do Matki Bożej, gdyż Ona nikomu nie szczędzi Swych łask, kto tylko szczerze o nie prosi.
Będąc przepełniony wdzięcznością za wysłuchanie mych niegodnych próśb tych i innych przez Niepokalaną składam Jej publiczne podziękowanie, prosząc o dalszą opiekę w doczesnem życiu.
J. Cz.
CHORZĘCIN, 3 IX [19]30.
Składam serdeczne podziękowanie Niepokalanej, za uzdrowienie mego młodszego braciszka. Brat starszy zabawiając go przewrócił się na niego i złamał mu nogę i bardzo pogniótł. Serce ściskało mnie na widok cierpiącego dziecięcia. Chciałem mu ulżyć w bólu, więc zdjąłem z szyi Cudowny Medalik i włożyłem na chorego. W tym co za widok; braciszek zrobił się zaraz wesoły, rozprawiał rączkami, jakby zupełnie nie chorował. Na drugi dzień, kiedy ojciec powrócił z pracy, dziecko wzięło medalik w rączki i zawołało: "tato ja wstanę!" Kiedy lekarz przyjechał do zbadania gorączki, stwierdził, że nie ma jej wcale. Ucieszony bardzo z medalika, nie pozwolił zdjąć go z siebie, lecz tylko pocałować. Przyrzekłem złożyć publiczne podziękowanie o ile braciszek nie będzie kulawy - i jest zdrów bez śladu kalectwa.
Dziękuję Niepokalanej za odebrane łaski i proszę o dalszą opiekę i błogosławieństwo (of. 20 zł).
Józef Plich
MIASTKÓWEK, 4 IX [19]30.
Niepokalanej Matuchnie składam najgorętsze podziękowanie, za podwójne uzdrowienie. Raz miało to miejsce na wsi 2 lata temu (wyjazdy do przeróżnych lekarzy nic nie pomogły), byłam tak ciężko chora na żołądek, że pokarmy spożyte przyprawiały mnie o okropne boleści i omdlenia z czego wytworzył się silny rozstrój nerwowy, stan ten trwał półtora roku;
z wszystkiego tego zostałam od razu uleczoną po włożeniu Cudownego Medalika i odprawionej Mszy św. w Niepokalanowie w mojej intencji.
Teraz znów, będąc ciężko chorą po operacji, zwątpiwszy w życie, uczyniłam przyrzeczenie, wiadome Matce Najświętszej. I oto w bardzo krótkim czasie przyszłam do zdrowia, dziś pracuję i czuję się znakomicie wieki, niechaj wiara w Jej cudowne orędownictwo trafia do pałaców i pod strzechy, bo nie mam słów na wypowiedzenie, jak przemożna jest ta Pan, i Jej cudowne działanie.
Wacława Gierczakowa
WARSZAWA, 5 IX [19]30.
Już od roku z górą nieszczęścia jedne za drugimi spadały na mnie niejednokrotnie w ciągu tego czasu znajdowałem się w położeniu bez wyjścia, terminy do płacenie zobowiązań, a nie miałam grosza prawie do ostatniej chwili. Zawsze za sprawą Najśw. Matuchny, do której stale się modlę, udawało mi się w ostatniej chwili dług zapłacić. Ostatnimi czasy sprawy moje handlowe wskutek złych okoliczności tak się pogorszyły, że dotychczasową posadę zmuszony byłem opuścić. W tym czasie pieniądze się wyczerpały i powiadomiono mnie o nowym bliskim terminie płatności znacznej sumy. W tej ciężkiej chwili, nie widząc zgoła żadnego już wyjścia i po próżnym kołataniu na wszystkie strony, udałem się ponownie o pomoc do Niepokalanej, ślubując, że jeżeli i tym razem zechce mnie łaskawie wyratować, ogłoszę publicznie podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej" i złożę skromną ofiarę. Dobra Matuchna wydobyła mnie jeszcze i tym razem z toni, za co serdecznie dziękując przyobiecuję po otrzymaniu nowej posady, którą przy pomocy Niepokalanej otrzymam, co miesiąc 2% od poborów na potrzeby Niepokalanowa przesyłać, chcąc w ten sposób choć w skromnym stopniu do rozszerzenia czci Najśw. Panienki przyczynić się (of. 10 zł).
Feliks Dobrowolski
POZNAŃ, 12 IX [19]30.
Od 5 lat chorowało m! dziecko. Choroba z każdym dniem się wzmagała. Lekarz orzekł, że są to gruczoły gardłowe, gruźliczne i nie ma nadziei utrzymania go przy życiu. Wtem zmartwieniu udałam się do Niepokalanej, prosząc o przywrócenie zdrowia memu dziecku. Jednocześnie dałam chorej do napicia cudownej wody z Lourdes i od tego czasu stan się polepsza powoli z każdym dniem. Za co Niepokalanej, Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i św. Teresie od Dz. J., składam publiczne podziękowanie proszę o zupełne wyzdrowienie i o opiekę nad nami (of. 10 zł).
M. R.
SZTABIN, 12 IX [19]30.
W miesiącu grudniu [1929] roku straciłem posadę; przez podstęp ludzi złej woli, częściowo przez swój wątły charakter. Nie miałem nadziei, iż kiedykolwiek powrócę na zajmowane stanowisko. Wtem z woli chyba Najświętszej Panienki, listonosz przynosi do naszego domu adresowany na imię mamusi egzemplarz "Rycerza Niepokalanej" z ciekawością przeczytałem całą treść jego i między innymi moc podziękowań za doznane łaski. Udałem się z pokorną prośbą do Matuchny Niepokalanej o pomoc w wyjednaniu posady, przyrzekając jednocześnie, iż publicznie wyrażę swą wdzięczność. I w krótkim czasie doznałem łaski i otrzymałem chociaż marną posadę. Dziękując pokornie Najświętszej Panience, mam nadzieją, iż nie opuści mię i wkrótce może otrzymani lepszą posadę, tymczasem proszę o dalszą opiekę nademną nędznym grzesznikiem (of. 20 zł).
W. R.
WARSZAWA, 21 IX [19]30.
Do matury byłem słabo przygotowanym, poleciłem się Matce Najświętszej i chodziłem na majowe nabożeństwa - maturę zdałem.
Do egzaminu konkursowego na politechnikę przystąpiłem, ufając pomoc Maryi i chociaż wszyscy krewni przekonani byli, że nie zdam - zostałem przyjęty. Za co składam Niepokalanej serdeczne dzięki i nadal proszę o opiekę (of. 5 zł).
Edward Wałda