Z powodu braku miejsca tylko niektóre w całości - inne w skróceniu pod: Niepokalanej dziękują.
GRABOWIEC, 28 VIII 1928.
Córka moja Regina bardzo ciężko chorowała - nie było już żadnej nadziei. Zwróciłam się z gorącą prośbą do Matki Najświętszej - i wysłuchaną zostałam. Posłałam depeszę z gorącą prośbą o Mszę św. przed Cudownym Obrazem Matki Bożej w Częstochowie - i potem odrazu nastąpiło polepszenie. Dziś jest zupełnie zdrowa (of. 20 zł).
Władysława Wysocka
LWÓW, 2 X 1928.
Stosownie do uczynionej obietnicy składamy Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej, św. Teresie i Panu Jezusowi najgorętsze podziękowanie za łaskę niespodziewanego uzdrowienia żony Zofii i córeczki Marysiuni z ciężkich chorób, a mian[owicie] żony z ciężkiego zapalenia opłucnej i 12 krwiotoków płucnych w ciągu tygodnia codziennie się powtarzających, nawet dwa razy dziennie tak, że wskutek zupełnego wyczerpania sił lekarz stracił wszelką nadzieję utrzymania żony przy życiu - i córki, dwa i pól roku liczącej, która równocześnie u dziadków przechodziła też ciężkie zapalenie płuc połączone z grypą. W najkrytyczniejszych chwilach choroby żony i dziecka, słysząc o łaskach Niepokalanej w Niepokalanowie, zwróciliśmy się oboje z żoną do Matki Najśw. o ratunek, jak również do św. Teresy i do Cudownego Pana Jezusa w Milatynie, obiecując łaskę ogłosić w "Rycerzu" i złożyć ofiarę.
I prośba została wysłuchana: krwiotoki ustały zupełnie, woda z Lourdes codziennie zamiast lekarstw używana, przywracała żonie siły i zdrowie, a po nadejściu Cudownych Medalików z Niepokalanowa i wpisaniu rodziny do Milicji Niepokalanej, żona i dziecko zupełnie wyzdrowiały. Dziecku zaczęło się polepszać z chwilą włożenia na szyję Medalika. Obecnie, po dokładnym prześwietleniu płuc żony, w trzy miesiące po chorobie, okazało się, mimo przypuszczeń lekarza, że płuca są zupełnie zdrowe.
Z wdzięczności posyłamy 5 zł na ofiarę i prosimy Matkę Niepokalaną o dalszą opiekę.
Zofia i Robert Marhefkay’owie
RADZYMIN, 3 X 1928.
Dnia 2 września miałam straszny wypadek: oto jedząc obiad połknęłam kość i tak nieszczęśliwie, że utkwiła mi w krtani w tym miejscu gdzie dołek na szyi i dalej przedostać się nie mogła. W okropnych cierpieniach udałam się do lekarza, a ten zbadawszy powiedział, że on nic poradzić nie może, trzeba się podać operacji. W strasznem byłam położeniu bo mam zdrowie wątłe i wiem, że operacji bym nie przetrzymała Ponieważ jednak miłuje. Matką Najświętszą Niepokalaną, nie straciłam nadziei, lecz pomodliwszy się serdecznie włożyłam Cudowny Medalik do szklanki, nalałam troszkę wody, przeżegnałam wodę i wypiłam, uznając tę wodę za cudowną. Następnie wyjęłam medalik i przyłożyłam do tego miejsca, gdzie kość tkwiła i przywiązałam chusteczką modląc się choć w myśli, gdyż nie tylko mówić, ale nawet oddychać nie mogłam, a głowę miałam ciągle spuszczoną, bo kłuło strasznie. Nazajutrz o godzinie piątej rano poczułam, że kłuje, ale wyżej w gardle i mówię pocichu do mamy, że kość wróciła napowrót do gardła, a nikt temu nie chcę wierzyć. Do południa męczę się bardzo, a około południa zaczynam się krztusić, krew mi gardłem idzie i kość och! wyskoczyła! Każdy się dziwi i mówią wszyscy, że to cud Matki Najświętszej Niepokalanej i składają Matce Najświętszej dzięki. I dlatego proszę bardzo Wielebnego O. Redaktora o umieszczenie tego opisu w "Rycerzu Niepokalanej". Teraz jestem zupełnie zdrowa, a przez dziesięć dni nie mogłam przełknąć parę kropel wody, pomimo że miałam straszne pragnienie (of. 20 zł).
Jadwiga Petrakowska
TARNOPOL, 6 X 1928.
Jeszcze od lutego tego roku starałam się o pracą biurową, równocześnie odprawiając nowennę za nowenną do Maryi Niepokalanej w tej intencji, lecz ciągle bezskutecznie, bo starając się w kilku urzędach o posadę, pracy jakoś dostać nie mogłam. Przychodziły chwile w których nawet wątpiłam, by Niepokalana mogła mię wysłuchać, lecz chwile te na szczęście trwały krótko, po których tym goręcej Matuchnę Bożą prosić poczynałam o posadę - a stosunki moje finansowe natenczas były bardzo przykre, a ja żadnego znikąd nie widząc ratunku, w tej intencji odprawiam spowiedź generalną, ślubując równocześnie publiczne podziękowanie Niepokalanej Matuchnie, włożyłam na siebie medalik Niepokalanej który często z wielką ufnością całuję, przy tym obiecałam na potrzeby "Rycerza" ofiarować 20 zł, i każdego miesiąca, jak długo pracować będę, jakąś choćby maleńką sumkę pieniężną na rozszerzenie pisemka Niepokalanej, które często z przyjemnością czytuję, przesłać. I o dziwo! w chwili w której najmniej o tym myślałam, po tych uczynionych obietnicach, dostaję ustne zawiadomienie, bym natychmiast zgłosiła się o objęcie posady biurowej, na której do dzisiaj pozostaję.
W ciągu dalszym proszę Matkę Niepokalaną, by posada, na której obecnie pozostaję, a którą za Jej tylko pośrednictwem otrzymałam, była stałą. Nie mogąc na razie całej kwoty 20 zł przesłać, przesyłam na razie tylko 5 zł, obiecując solennie resztującą kwotę niedługo nadesłać - zarazem przepraszam Niepokalana, że dopiero dzisiaj podziękowanie to składam, które niechaj za przykład służy, gdzie w chwilach zwątpienia i trosk ratunek i pomoc znaleźć można.
Wielbicielka Niepokalanej | J. H.
BEJDY, 16 X 1928.
Z wielkim bólem serca omdlewałam nad moim synem, który został przebity nożem przez płuca dwa razy. A leżąc długo na pustym polu bez pomocy, ucierpiał wielki wypływ krwi i ranami wydobywało się powietrze z płuc. Lekarz stwierdził, że syn umrze w trzech dniach. Ale ja ponieważ otrzymałam od sąsiadów "Rycerza Niepokalanej" i go uważnie przeczytałam, ofiarowałam syna opiece Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i zaczęłam odprawiać nowennę obiecując, że jeżeli mi syn będzie żył i do zdrowia powróci, ogłoszę to w "Rycerzu" publicznie. Zaraz w pierwszym dniu nowenny chory odzyskał przytomność, a po ukończeniu jej - wrócił do domu zdrów.
Niechaj ta łaska, którą otrzymałam, zachęci drugich do szukania pomocy u Tej, która jest prawdziwą Pocieszycielką strapionych.
Bolesława Postrzygaczowa.
Za wiarygodność świadczę | ks. proboszcz B. Woyno.
INOWROCŁAW, 18 X 1928.
Uważam za swój święty obowiązek ogłosić publicznie w "Rycerzu Niepokalanej" o cudownem wprost wyleczeniu się z chronicznego cierpienia ócz. Cierpiałam lata całe chodząc po poradę lekarską do różnych lekarzy, którzy mnie jednak wyleczyć nie zdołali. Gdy już wszystkie zabiegi zawiodły, udałam się w pokorze z prośbą do Niepokalanej Dziewicy i Najsłodszego Serca Pana Jezusa o wybawienie mnie z tego cierpienia; i o dziwo! Po pierwszym użyciu wody cudownej z Lourdes cierpienie moje ustało, po dalszym użyciu wody cudownej doznałam zupełnego wyleczenia. To też nie ustanę dziękować za tak cudowne wyleczenie, proszę zarazem o dalszą łaskę i opiekę, (of. 5 zł,)
Maria Zimorska
WIERZBICA, 30 X 1928.
W naszej parafii umarły dwie osoby przed paru dniami nagle, a dzisiaj moja znajoma upadła przy pracy, całe ciało zrobiło się żółte... Na krzyk dzieci zlecieli się sąsiedzi zaczęli ratować jak kto umiał, a zarazem posłali po Księdza, by jej udzielił choć Ostatniego Olejem św. Namaszczenia. Ja zaś szukam na jej piersi Cudownego Medalika, bo wiem, że należy do Milicji Niepokalanej - jednak nie mogłam go znaleźć, wobec czego zdjęłam z piersi medalik mój. Ale twarz coraz bardziej sina, z ust idzie krew, wargi bieleją, głowa bezwładnie leci w tył, umiera, albo już umarła A tu dzieci drobne, ojciec schorzały... Jedni włosy sobie targają, inni modłą się za konającą, to za zmarłą, a ja ściskam Cudowny Medalik i biegając po mieszkaniu wołam: "Matko Boska ratuj! Matko Boska przywróć życie. I Matko Boska uzdrów, bo Ty wszystko możesz!" Aż tu w biega miejscowy felczer, któremu niech Matka Boża błogosławi, i wpuszcza do ust lekarstwo. Wbiega Ksiądz i udziela Ostatniego Namaszczenia, a nasza konająca zupełnie się odmienia: siność ginie, rumieniąc występuje - aż wszyscy dziękowaliśmy Matce Bożej. Dalszy ratunek był już łatwiejszy: chora otworzyła oczy, rozmawia, na nic się już nie skarży, tylko jest bardzo osłabiona. Proszę Wielebnego Ojca ogłosić to w "Rycerzu"! (of. 2 zł).
Wiktoria Białasówna
Świadek: | J. Kotowski | felczer miejscowy.
FORDON, 2 XI 1928.
Będąc stałym abonentem Rycerza Niepokalanej czytałem często podziękowania za odebrane łaski. Sam postanowiłem publicznie Matce Bożej podziękować jeżeli mi da zdrowie. Chorowałem bowiem od 10
lat na płuca z ciężkim kaszlem i pluciem krwią. Od dnia, kiedy zrobiłem one postanowienie, plucie krwią zupełnie ustało do dnia dzisiejszego z wyjątkiem 2 dni w lipcu. Pod tym względem jestem zupełnie wyleczonym. Od 10 lat poraz pierwszy mogę skonstantować, że krew z płuc mi się już nie puszcza. Dziękuję więc Matce Najśw. publicznie za wielką tą łaskę i proszę uprzejmie list mój w przyszłym numerze opublikować.
Ks. Leon Gawin - gostomski proboszcz.
CZ..., 2 XI 1928.
Będąc przeszło pół roku bez posady i nawet środków utrzymania, dowiedziałem się przypadkowo o istnieniu "Rycerza Niepokalanej". Czytając podziękowania za tyle otrzymanych łask od Najśw. Maryi Panny, udałem się i ja z pokorną prośbą, odmawiając na ten cel nowennę do Najświętszej Maryi Panny. Po niedługim czasie zostałem wysłuchany i otrzymałem posadę, choć nie zupełnie odpowiednią moim wymaganiom ale Matka Najświętsza uratowała mnie i rodzinę od nędzy i rozpaczy Mam już widoki na osiągnięcie intratniejszej posady.
Składam więc publicznie dzięki Matce Najświętszej, pod której opiekę się udałem, i proszę o dalsze łaski, których wiem, że mi nie odmówi.
W następnych miesiącach wyślę 15 zł i proszę o łaskawe przesłanie mi 3 medalików dla trojga dzieci i aby one tym samem mogły się modlić do Boga o łaskę i opatrzność (of. 20 zł).
St. J.