Podziękowania

POZNAŃ, dnia 16 maja 1927.

Wyczytawszy w "Rycerzu Niepokalanej" o tak licznych podziękowaniach za otrzymane łaski przez Najśw. Pannę Niepokalaną między innymi także o posadach wyproszonych, postanowiłam również w ten sposób prosić Niepokalaną o posadę dla mej siostry, przyrzekając podziękować publicznie w "Rycerzu" i złożyć ofiarę zł 5 na rozszerzenie tego pisma.

Jednocześnie odprawiałam w tej intencji nowennę "trzech Zdrowaś Maryja". W ostatnim dniu nowenny siostra moja otrzymała posadę. Uważam to za łaskę Najśw. Panny Niepokalanej, a mej Matki i proszę o łask. umieszczenie mego podziękowania w "Rycerzu".

Równocześnie proszę Najśw. Pannę Niepokalaną o łaski dla domu naszego, o pomoc dla mnie w pewnej sprawie i wyjednanie mi posady, którą przez chorobę straciłam. Załączam 5 zł.

Cześć Maryi!

Irena Dekubanowska | z sodalicji urzędniczek | w Poznaniu

MODLIN, dnia 18 V 1927 r.

W roku 1926 zachorowałem na katar płuc, odesłano mię do szpitala wojskowego, lecz wcale mi się nie polepszyło i następnie leczyłem się prywatnie - bez skutku. Odesłany na kurs, coraz i coraz czułem się gorzej. Natomiast po wypiciu cudownej wody z Lourdes cierpienia moje ustały, jestem zupełnie zdrów, za co składam Niepokalanej Panience publicznie serdeczne dzięki.

Jan Haba plutonowy W.P.

TCZEW, dnia 20 V 1927 r.

Od kilku lat byłem bez posady. Pomimo to z początku powodziło mi się znośnie - powoli jednak pogarszały się sprawy - przyjaciele dotąd przychylni i życzliwi stronili ode mnie, nastały kłopoty i zmartwienia, a w ostatnim czasie doszło do tego, że byłem bliski rozpaczy. Już poprostu nie wierzyłem w jakąkolwiek pomoc, bo pomimo tylu starań nie uzyskałem żadnej posady.

Gdym czytał "Rycerza", którego abonuje mój ojciec, powstała we mnie myśl - udać się do Niepokalanej o pomoc. - Ślubowałem Jej, że jeżeli wyjedna mi i dopomoże w uzyskaniu posady, złożę ofiarę i dam publiczne podziękowanie w "Rycerzu".

I o cudo! - otrzymawszy medalik od Ojców i wpisawszy się do Milicji Niepokalanej - po kilku dniach bez żadnych starań otrzymałem posadę! Nie dosyć na tym: Niepokalana uprosiła mi jeszcze łaskę prawdziwego nawrócenia do Jezusa.

Za te niezliczone łaski składam Niepokalanej Maryi najserdeczniejsze podziękowanie i oddaję się zupełnie pod płaszcz opieki Jej macierzyńskiego serca. Wszystkich czytelników zaś serdecznie proszę, ażeby mi dopomogli dziękować Tej, która "Wszystkie herezje sama zniszczyła na całym świecie" - naszej Niepokalanej Maryi, za otrzymane łaski. Maryjo Niepokalana, nie opuszczaj mnie ze Swej opieki!

(of. 5 zł)

M.I.

RADOM, 25 V 1927 r.

Dnia 25 kwietnia r. [1927] kuzynka moja, Emilia B., cierpiąca od dłuższego czasu na cukrzycę, nagle zaniemogła.

Wezwany ksiądz - nałożył tylko Oleje święte, bo spowiadać się nie mogła; była przytomna ale zupełnie bezwładna i jakby w półśnie.

Proszona usilnie św. Terenia, aby za przyczyną Matki Najśw. uzyskała u Boga łaskę dobrej spowiedzi - przyszła z pomocą, bo 27 t. m. chora zupełnie przytomnie mogła się wyspowiadać się i komunikować. Władność chorej powróciła tylko na czas spowiedzi, a 30 kwietnia Bogu ducha oddała.

Władysława Pogorzelska

WEJHEROWO, dnia 26 V 1927 r.

Miesięcznik "Rycerz Niepokalanej", którego dostałam przypadkowo od kolegi do czytania, wywarł na mnie głębokie wrażenie.

Szczególnie zacząłem Niepokalaną prosić o pomoc w naukach, które mi z trudnością przychodziły. I oto uzyskałem od Maryi pomoc nie tylko w nauce, ale i w całym zachowaniu i obcowaniu z kolegami, przeto zostałem od niejednej złej pokusy ochroniony. Za tę szczególną pomoc Maryi przyrzekłem, że jeżeli zaoszczędzę odpowiednią sumkę pieniędzy, to ją poślę do "Rycerza Niepokalanej". Jakoż szczęśliwie to się stało, gdyż będąc na odpuście Wniebowstąpienia Pańskiego na tutejszych Kalwariach dostałem od cioci pięć złotych, które przesyłam Wiel. Ojcu - na różne moje prośby i życzenia.

Oto poproszę Czcigodnego Ojca o wpisanie mnie do Milicji Niepokalanej, a zarazem proszę mi przysłać medalik cudowny i dyplomik.

Najniższy sługa Józef Kreft

CZĘSTOCHOWA, dnia 29 V 1927 r.

Tydzień temu brat mój bardzo zachorował na gardło, cierpiał okropnie. Przez 4 dni nie przełknął kropli wody: Lekarze nie pomogli. Wierząc w moc Maryi Niepokalanej udałam się z gorącą prośbą o ulgę w cierpieniach kochanego brata. Prosiłam św. Antoniego o wstawiennictwo za mną grzeszną, obiecując 5 zł na "Rycerza Niepokalanej" i ogłoszenie w tym piśmie. Po mej modlitwie założyłam choremu Medalik na szyję ze słowami: "aby ci ta Matuchna Niepokalana ulgę uczyniła". I wysłuchała mnie ta droga Matka nasza, gdyż w 4 godziny nastąpiło polepszenie. Z rana kropli wody chory nie przełknął, a po ofiarowaniu go Matce Niepokalanej czuł się w kilka godzin tak dobrze, że wypił filiżankę kleiku, a na trzeci dzień poszedł do pracy, w co nikt wierzyć nie mógł.

Jeszcze raz gorąco dziękuję za jawny cud i wysłuchanie mej modlitwy Maryi Matce Niepokalanej i św. Antoniemu Padewskiemu i polecam Jej opiece św. nas i dzieci nasze. (of. 5 zł)

Sługa Niepokalanej

M. Wieczorek...

KRZEPICE.

Dnia 23 marca 1927 roku zachorowałem ciężko na zapalenie wyrostka robaczkowego i zapalenie otrzewnej, a lekarze powątpiewali o moim życiu. Będąc bardzo ciężko chory, poleciłem się opiece Najśw. Panienki i św. Tereni i przyrzekłem, że w razie przyjścia do zdrowia ogłoszę w "Rycerzu" i złożę ofiarę 20 zł. Powoli stan zapalny szczęśliwie minął, operacja się udała.

Za tak wielką łaskę okazaną mnie wywiązuję się z obiecanego przyrzeczenia, prosząc Niepokalaną o dalszą łaskawą opiekę. Oby wszyscy ci, którzy zwątpił w pomoc ludzką, z wiarą udawali się do tej Najśw. Pocieszycielki strapionych, Uzdrowienia chorych, a nie będą; zawiedzeni!

Józef Szustakiewicz

ZAKOPANE, 9 VI 1927.

Wywiązując się z uczynionej obietnicy składam publiczne dzięki Matce Bożej Niepokalanie Poczętej za uzdrowienie męża, który zachorował w październiku 1926 r. jak lekarz oświadczył, na serce, lecz przytem bóle w żołądku coraz więcej się wzmagały tak, że coraz mniej mógł przyjmować pokarmów nawet płynnych, a wreszcie już nie przyjmował nic; oprócz tego rozbolały go oczy, a prawe oko pokryła gruba czerwona błona tak, że już nic nie widział. Wezwany lekarz oświadczył, że ze sercem już minęła obawa, ale w żołądku jest rak..., a na oczy to musi być operacja, gdyż lekarstwa przepisywane mu nie pomagały. I już zdecydowani byliśmy na operację, tylko wstrzymało nas to, że specjaliści wyjechali ze szpitala na ferie świąteczne Bożego Narodzenia. Każda chwila była ciężka, mąż cierpiał bardzo, a tu byliśmy bezradni.

W tym utrapieniu udałam się z całą ufnością do Matki Bożej, od której tyle razy doznałam w życiu pomocy i opieki, i ofiarowałam spowiedź i Komunię Św[iętą] na tę intencję, a jako ostateczny środek włożyłam mężowi na szyję cudowny medalik N[ajśw]. P[anny] Niepokalanie Poczętej Maryi i - zostałam wysłuchaną, bo od tego dnia nastąpiło polepszenie; znikły powoli z oczu czerwone błony, ustąpił i ból wszelki, również mąż przestał wyrzucać napój, a powoli zaczął jeść, a dziś cieszy się zupełnym zdrowiem.

Za tę więc łaskę i za wiele łask w życiu doznanych od Tej ukochanej Matki, składam publiczne i pokorne dzięki Matce Bożej Niepokalanej, Najśw. Sercu Pana Jezusa i św. Tereni: Niechaj im będzie cześć, chwała i dzięki.

Ludwika Cieślowa

OSTRÓW, 9 VI 1927.

Córka moja Irena zachorowała na nogę ciężko, bóle straszne miała i nogę bezwładną, lekarze nie mogli ustalić choroby. Do tego mąż mój dostał wrzód na dziąśle, a z nim ciągłe ropienie i opuchnięcie od kilku tygodni. - W rozpaczy udałam się do Matuchny Niepokalanej i św. Teresy od Dzieciątka Jezus prosząc o zmiłowanie i przyrzekłam, że jeśli Matuchna Niepokalana i św. Terenia wysłucha mię i ich uzdrowi, ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej" i będę rozszerzać to pismo między wiernymi.

I oto córka moja od dwóch dni czuje się lepiej, za co niech będą dzięki Matuchnie Niepokalanej i św. Tereni. Jeszcze proszę Matkę Najświętsza Niepokalaną, by mąż wyzdrowiał i szczęśliwie wszystko przeszło.

Przesyłam na "Rycerza Niepokalanej" 1 dolara.

O. T.

ZAMOŚĆ, 8 V 1927.

Niniejszym składam gorące podziękowanie Najśw. Maryi za wysłuchanie mej prośby.

Będąc bez posady, przez dłuższy czas zwracałam się do różnych osób z prośbą o poparcie - ale bez skutku.

Aż raz przeczytawszy tyle podziękowań w "Rycerzu Niepokalanej" powzięłam wielką ufność do Tej "Wspomożycielki", zaczęłam gorąco się modlić, a gdy jeszcze prosiłam św. Terenię o przyczynę, wysłuchaną zostałam, i otrzymałam więcej, aniżeli się spodziewałam, za co Niepokalanej publicznie dziękuję i gorąco proszę o ciągłą opiekę i pomoc w tym mozolnym życiu. Składam skromną ofiarę 2 zł.

M. H.

SŁUPIA kap. (pow. Rawicz), 10 VI 1927.

Dziecko nasze, liczące 4 tygodnie, zaniemogło na katar kiszek i żołądka. Przywołani w okresie choroby lekarze nie rokowali nadziei wyleczenia, gdyż dziecko prawie zupełnie było wyczerpane. Polepszenie nie następowało-przez przeciąg czterech miesięcy.

Skazani na własne siły szukaliśmy pomocy u Najśw. Niepokalanej Panienki. Na intencję polepszenia zdrowia odprawiono mszę św. w klasztorze w Grodnie. I oto błogie łaski Boże spłynęły na nasza dziecinę, bo odtąd nastąpił zwrot ku lepszemu. Stan zdrowotny poprawiał się z każdym dniem tak, że dziś mamy zdrowego i wesołego synka.

Mając to do zawdzięczenia tylko opiece Najśw. Niepokalanej Panience i św. Teresie, składamy najserdeczniejsze publiczne podziękowanie i polecamy dziecko nasze dalszej i skutecznej opiece.

Tytułem ofiary dziękczynnej przesyłamy przekazem pocztowym 10 złotych.

Z poważaniem

A. J. Bogdanowiczowie

STĄPARKÓW, 25 VI 1927 r.

Przewielebni Ojcowie!

7 b.m. synek mój Tadzio zachorował. Gdy doktór mi powiedział, że to szkarlatyna, a dzieciak - wątły, miałam go za straconego, tym bardziej, że miał silną gorączkę.

Udałam się jednak do Niepokalanej, zanosząc gorące modły, błagając o zdrowie dla synka i prosząc o ochronienie reszty dzieci od tej zaraźliwej choroby. Zaczęłam odprawiać Nowennę i ofiarowałam się, że ogłoszę w "Rycerzu Niepokalanej" i poślę ofiarę, jeżeli moje modły będą wysłuchane.

Na drugi dzień synek obudził się tak jak zdrowy, gorączka spadła, kazał ubrać się i chciał wstać, a gdy mu na to nie pozwoliłam, siedział w łóżeczku i bawił się jakby nigdy nie chorował. Czwartego dnia podnosił się a piątego doktór sam pozwolił mu wstać. Dziś minęło zaledwie 2 tygodnie, a chłopiec zdrów i tak wygląda, jakby nigdy nie chorował. Dzieci pozostałe są też przy zdrowiu.

Proszę Przewielebnych OO. Franiszkanów ogłosić w "Ryc. Niepokalanej" tę łaskę: niech cały świat wie, jak cudowną jest Nasza Matka Niepokalana!

H. Szczepańska

POZNAŃ - w lipcu.

Dziesięć lat byłam zamężną: nie miałam dzieci. W zmartwieniu swoim zwróciłam się o pomoc do NMP Nieustającej Pomocy. Cały maj [1926] r. odprawiałam nowennę uczęszczając codziennie na majowe nabożeństwo, w lipcu byłam w Częstochowie i uczyniłam przyrzeczenie złożyć publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej" w razie wysłuchania mej prośby. I oto w maju r. [1927] szczęśliwie przybyła nam córeczka. Wywiązując się ze swego przyrzeczenia, publicznie gorąco dziękuję NMP najłaskawszej Opiekunce i Orędowniczce naszej.

Dołączam 100 zł z tych 50 na "Ryc[erza] Niep[okalanej]", 50 na chleb św. Antoniego z prośbą o odprawienie mszy św. na intencję zdrowia mojej dzieciny.

Z. Zaleska