Bro..., 16 IX 1925.
Wedle uczynionej obietnicy składamy publicznie Najświętszej Maryi Pannie Niepokalanej najgorętsze podziękowanie za otrzymaną łaskę.
Znajdowaliśmy się w rozpaczliwym położeniu. Prześladowanie trwało rok cały. Sądziliśmy, że już nie istnieje żadne prawo na tej ziemi, więc udaliśmy się z gorącą prośbą do Niepokalanej, ażeby uczyniła cud. Nie zawiedliśmy się. Niepokalana pokazała nam schronienie i wyjście z tak trudnej sprawy. Nigdy nie przestaniemy wzywać Niepokalaną i zalecamy wszystkim znajdującym się w rozpaczliwym położeniu udać się pod opiekę Niepokalanej, bo jęki błagalnego serca będą wysłuchane.
L. M., z rodziną
KALISZ, 20 X 1925.
Gdy żona moja zapadła na chorobę płucną poleciłem ją Przenajświętszej Naszej Orędowniczce Pannie Maryi i przyobiecałem, że po wyzdrowieniu żony złożę Jej publicznie podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Najświętsza Matka wysłuchała mej prośby i wróciła mej żonie zdrowie, w co wierzę mocno. To też składam Niepokalanej Pannie Maryi publiczne podziękowanie i nadal polecam żonę i siebie Jej Najświętszej Opiece, a zarazem pragnę, by cały świat przybiegał pod Obronę Świętej Bożej Rodzicielki (Of. 5 zł)
Mateusz Czolij
Miedziechowszczyzna, 12 IX 1925.
W ostatnich dniach kwietnia r. [1925] zachorowała bardzo ciężko moja matka. Pierwszego maja odwiozłam ją do szpitalu św. Jakuba w Wilnie. Przebyła tam 17 dni, lecz poprawy nie było żadnej, a kiedym ją zabierał to mi powiedziano, że będzie żyć bardzo krótko, jakichś pare tygodni. Lecz ja jakoś nie traciłem nadziei i udałem się do wstawiennictwa Niepokalanej, która jest Uzdrowieniem chorych i uczyniłem ślub, że jeżeli matka moja wyzdrowieje to ogłoszę w "Rycerzu" i złożę ofiarę na "Rycerza" w kwocie 5 złotych. I matce się jakoś poprawiło na zdrowiu tak, że z bezwładnej stała się chodzącą i wykonywała niektóre roboty koło domu. Tymczasem ja jakoś nie mogłem zebrać ofiarowanych pieniędzy i ociągałem się z wysłaniem takowych, więc i znowu matka powróciła do pierwotnego stanu to jest zachorowała obłożnie; wysyłam więc ofiarę, dziękując za wyzdrowienie przedtem i proszę Niepokalaną o podźwignięcie teraz mojej matki.
Jan Grzymajło
CIESZYN, 18 X 1925.
Uprzejmie proszę o umieszczenie niżej podanego podziękowania w Rycerzu Niepokalanej. W marcu dostałam silnych krwotoków w skutek czego podupadłam ciężko na zdrowiu i wytworzyło się silne zdenerwowanie; nie mogłam już wychodzić nigdzie. Lekarze mało pomagali, wierzyłam tylko w pomoc Matki Bożej od której już nieraz doznałam łaski Zaczęłam więc modlić się do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Tereski, obiecując, iż ogłoszę to w piśmie Obecnie chociaż jeszcze nie jestem zupełnie zdrową, jednak czuje się znacznie lepiej i już mogę chodzić bez tak silnej obawy za co składam naigorętsze podziękowanie Matce Bożej Nieustającej Pomocy i św. Teresie prosząc o dalszą opiekę nademną i moją rodziną. Ofiaruję 30 zł.
M. Tymowska
PIOTRKÓW, 16 IX 1925.
Pragnę publicznie podziękować Matce Bożej za otrzymaną łaskę uzdrowienia oraz podzielić się z czytelnikami wielką wiarą w cudowną pomoc naszej najłaskawszej Matki nieba i ziemi.
Od lat 30. cierpiałam na bóle głowy po 2 razy w tygodniu. W ostatnich czasach bóle wzmogły się, a cierpliwość moja wyczerpywała się. W marcu [1925] roku naraz głowa przestała mię boleć. Dziękowałam P. Bogu, bo cierpienia utrudniały mi bardzo spełnianie moich obowiązków. Niedługo odpoczywałam. W kwietniu ból głowy znowu nawiedził i wzmagał się z dniem każdym. Przyłączył się jeszcze do tego ból szczęki. Zdawało mi się, że to zęby były przyczyną bólu. - Poleciłam dentyście usunąć 2 zęby. Nic nie pomogło. Twarz spuchła, gorączka podniosła się, ból głowy doprowadzał do ostateczności. Wysłano mię do Warszawy. Dwóch lekarzy specjalistów orzekło, że niezbędną jest operacja, gdyż wytworzyło się zapalenie pewnej jamy, mieszczącej się w głowie nad nosem. Prześwietlenie wykazało niezbędność operacji. Ropa płynęła nosem i przykrą woń wydawała. Bóle wzmagały się, a ja nie mogłam zdecydować się na operację (wyjęcie kostki w okolicach nosa i wyczyszczenie jamy X.) Wróciłam do domu do Piotrkowa. - Bóle uśmierzyłam kompresami. Jednej nocy błysnęła w wyobraźni mojej Figurka Matki Bożej Gidelskiej, na której koronacji byłam nie tak dawno. Przypomniałam sobie, że zachowałam z tej uroczystości kwiaty wplecione do wieńca, który okalał ołtarz Matki Bożej. - Odrzuciłam kompresy, a poprosiłam, ażeby mi położono zaschnięte przechowywane kwiaty z uroczystości koronacyjnej. Poleciłam się Matce Bożej i rozpoczęłam nowennę. - Pod koniec nowenny uczułam znaczną ulgę. Twarz mi stęchła i z każdym dniem czułam się zdrowszą.
Pojechałam znowu do Warszawy do tych samych lekarzy. Nowe prześwietlenie. Lekarze ze zdumieniem orzekli, że operacja już niepotrzebną, zapalenie zupełnie zostało usunięte.
Wiedziałam, skąd mi przyszło uzdrowienie.
Chociaż wiele miałam trudności, pojechałam do Gidel, by podziękować mojej Bożej Lekarce.
Znajoma moja, której w powrotnej drodze z Gidel opowiedziałam przebieg mego niezwykłego uzdrowienia, namówiła mię, ażebym publicznie ogłosiła podziękowanie Matce Bożej w "Rycerzu Niepokalane", co z radością i wdzięcznością czynię. Załączam przy tym 12 zł na szerzenie czci Maryi Niepokalanej rozsławionej w tylu cudownych miejscach Ojczyzny naszej i ratującej wszystkich, którzy do Niej z ufnością się udają.
Maria Wojciechowska