Pieśń Bernadety

Ostatnia wojna zbył była krwawa i okrutna, by stworzyć wielkie dzieła sztuki. Nie wiele jest książek powstałych w czasie jej trwania, które są godne miana arcydzieła. Ale niewątpliwie arcydziełem jest powieść Franciszka Werfla pt. "Pieśń Bernadety".

Werfel niemłody już pisarz. żyd austriacki, od chwili zajęcia Austrii przez hitlerowskie Niemcy musiał wciąż przed swymi wrogami uciekać. Jechał z kraju do kraju świadom tego, że gdziekolwiek dognają go hitlerowcy będzie musiał zginąć. Znalazł się wreszcie we Francji, w Lourdes.

Tu mógł przez jakiś czas bezpiecznie przemieszkać. Nie był on katolikiem, obcy mu był cud Objawienia się Maryi w Massabielskiej skale. Ale przebywając w Lourdes, patrząc otwartymi oczyma na nieprzerwane przez wojnę pasmo dokonywujących się cudów - nie mógł wobec tego wszystkiego pozostać obojętny.

W Lourdes - pisze Werfel - "przeżyłem kilka tygodni wielkich cierpień. Lecz te cierpienia miały dla mnie niemniej wielkie znaczenie. Poznałem bowiem cudowną historię Bernadety Soubirous i historię cudownych uzdrowień w Lourdes. W mym bólu zrobiłem ślub, powiedziałem sobie, że jeśli uda mi się uciec i dotrzeć dc brzegów Ameryki, pierwszą książką, jaką napiszę, będzie "Pieśń Bernadety"...

Tak powstała ta niebywała książka. Werflowi udało się rzeczywiście uciec z Francji. Dotarł do Ameryki, napisał książkę i w krótkim czasie potem umarł. We wstępie do "Pieśni pisze: "Ośmieliłem się wyśpiewać "Pieśń Bernadety chociaż nie jestem katolikiem, lecz żydem. Ale to dawniejszy i raczej nieświadomy ślub nakazał mi ją napisać. Już bowiem wtedy, gdy pisałem moje pierwsze wiersze, postanowiłem, sobie zawsze i wszędzie, gdy tylko będę pisał, czcić Boską tajemnicę i ludzką świętość, wbrew i przeciwko epoce, w której żyję, odsuwającej się z drwinami i z obojętnością od najistotniejszych bogactw życia".

Werfel katolikiem nie został. Podobno miał powiedzieć, że krępuje się prosić Kościół o przyjęcie, będąc już na łożu śmierci. Jeżeli tak powiedział: był to dowód, że do końca katolicyzmu nie pojął. Nie zrozumiał, że każdy człowiek do Boga należy, że Bóg na każdego człowieka niecierpliwie czeka.

Natomiast książka Werfla poszła w świat. Jest dziś przetłumaczona na nieomal wszystkie języki europejskie. Ostatnio przełożono ją na czeski. Książka została także sfilmowana, zaś obraz ma być jednym z najwspanialszych jakie się ostatnio ukazały. "Pieśń Bernadety" ma się podobno niedługo ukazać nakładem św. Wojciecha w Poznaniu w serii "Jasnych Książek".

Werfla "Pieśń o Bernadecie" jest przede wszystkim doskonałą książką. Autor z niebywałym talentem, nie odchodząc w niczym od ścisłej historii życia małej świętej. Objawienia Maryi i stuletniego prawie łańcucha cudów, daje jednocześnie kolorową, pełną życia i doskonale zarysowanych postaci powieść. Nie ogranicza się zresztą do opisania wypadków, które zadecydowały o sławie Lourdes. Pokazuje całe życie Bernadety, aż do jej bolesnej śmierci na twardym infirmeryjnym łóżku w klasztorze św. Hildegardy w Nevers. Rzecz doprawdy zdumiewająca jak głęboko temu nie-katolikowi udało się sięgnąć w głąb psychologii świętości. Jak znakomicie potrafił przeciwstawić wielką, świętą wiarę małej Bernadety, tej niestety, zobojętniałej na rzeczy wielkie, letniej, zetlałej wierze otaczających dziewczynkę ludzi. Cała tragedia niewiary Francji zamknięta jest w tym obrazie walki małej Bernadety z całym nieomal światem o prawdę swego widzenia. Aż do ostatniej chwili tak mało ludzi wierzyło Bernadecie, jakby sama treść Objawienia Niepokalanej nie była dostatecznie prawdziwa, by porwać i wstrząsnąć wszystkimi. I dlatego - właśnie dlatego - trzeba było, aby trapiona przez siedem lat straszliwą chorobą Bernadeta - ona jedna - nie mogła skorzystać z cudownej mocy wydartego przez siebie ze skały Źródła. "Nie dla mnie płynie źródło" - mówiła. Miała słuszność. Święci walczą o cud, ale święci nie żyją z cudu. Ponieważ nie wszyscy wierzą w oczywistość niewidzialną, święci muszą za niewiarę tamtych płacić swą wiarą.

Książka Werfla jest głęboko katolicka w swej treści. Rzecz wstrząsająca: z krwawych oparów ostatniej wojny wstaje niby tęcza wyznanie niewierzącego w prawdę spraw dotykalnych tylko przez wiarę.