Pasterz o najlepszym Sercu

Widziałam nieraz - dość pospolite zresztą - obrazki, których treść sprowadza się do znanego dwusłowia: Dobry Pasterz.

Jasna, dobrotliwa postać pochyla się gestem serdecznym litości...

Jezus. Poznaję Go po dotknięciu miłosiernym przebitych dłoni, po przebaczeniu w wyrazie kochających oczu. To On. Dobry Pasterz.

Niewybredna w smaku litografia i przyzwyczajenie nasze zrutynizowało tę treść i sprowadziło do płaszczyzn pospolitości ową najwspanialszą transpozycję Ewangelii, na którą psychika ludzka dzisiaj już prawie nie reaguje. Nie wnika żywością wiary w głąb rzeczywistości wiecznie aktualnej, w sens prawdy zdumiewającej swą wyjątkowością i cudem wielkości nadnaturalnej. A przecie - to Sam Bóg bezgranicznie potężny i wszechmocny przybrał postać i rolę pasterza, by - nie porażając blaskiem swej chwały - ułatwić i uprościć ratunek naszym zabłąkanym na drogach grzechu duszom.

Nie zrażony naszą niewdzięcznością, beznadziejną pustką naszych wnętrz, brakiem w nas "bożej inteligencji", idzie, szuka, wydobywa. W ciemni rozgoryczenia tych mało owocnych poszukiwań przyświeca Mu gorejący płomyk lampki kochającego nade wszystko Serca. Jego to rytm kieruje boskie ramiona, że własnymi dłońmi rozgarnia splątanie cierniowych zarośli. Dźwiga, podnosi, ogarnia najświętszym objęciem.

Przenajczystsze, Najświętsze, Boskie Serce Jezusa. Najmiłosierniejsze. Najwznioślejsze wyżyną Boga i najpokorniejsze zarazem w zrozumieniu nędz natury ludzkiej, w jej upadkach i przeniewierstwie łasce. Najbardziej boże w rozrzutności zbawczego miłowania. I najbardziej ludzkie, kiedy zdradzone, opuszczone kocha jednak wciąż wiernie... ...po prostu - rzec można - fantastycznie, w jakimś jakby szale zaślepionej miłości.

Nieodgadnione w tajemnicy Swej miłości Serce mojego Jezusa. Trzeba było aż umrzeć na krzyżu za stworzenia własne, pozostać i nimi na setki lat w uwięzieniu tabernakulum, aby je aż tak ukochać.

Ale ta Twoja, mój Jezu, miłość bez miary jest dowodem właśnie Twojego względem nas ojcostwa. Z Serca prawiecznego - jak z pnia liczne gałązki - wyrastają swą drobną mnogością nasze człowiecze serca. Jakie źródła poszczególne pasemka strumyków... Jak rozprysłe od słońca promienie... Jak iskierki z płomieni ogniska.

Pochodzimy od Ciebie. I do Ciebie wracamy jako własność wyłącznie Twoja. Niby fala krwi - z pojedynczych kropelek złożona - wpływamy do Twego Serca powracającym zalewem ciepła. Zalewem miłości.

Fala krwi wyszła z serca i - po obiegu - doń wracająca.

"Jam jest dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje daje za owca swoje" (J 10,11-12).

Rycerz Niepokalanej 6/1952, zdjęcia do artykułu: Pasterz o najlepszym Sercu, s. 163

[163]To Serce najmiłosierniejsze jest nam zaprzysiężeniem przyjaźni i oddania zupełnego, najtrwalszego - na wieki. Najdroższe, JEDYNE Serce mojego Jezusa.