O życie, życie!
Drukuj

O życie, życie! jak możesz wytrzymać, zostając daleko od życia twego! Czem, w takiem osamotnieniu twojem, pustką twoje zapełnisz? Co poczniesz, kiedy wszystkie sprawy twoje pełne są niedoskonałości i niedostatków? Kto cię pocieszy duszo moja, miotana nawałnościami burzliwego tego morza? Płaczę nad sobą, a bardziej jeszcze płaczę nad tym czasem, kiedy żyłam, nie płacząc nad sobą. O Panie! jakże słodkie są drogi twoje! Boję się żyć bez służenia Tobie; a kiedy chcę Tobie służyć, niczego w tej służbie mojej nie znajduję, coby mię zadowolniło, niczego, czem bym się choć w cząstce jakiej wypłaciła z tego, co Tobie jestem winna. Pragnęłabym, zdaje mi się, całą istnością moją oddać się pełnieniu woli Twojej, a gdy dobrze się przypatrzę nędzy mojej, widzę, że nic nie zdołam uczynić dobrego, jedno, gdy Ty mi dasz. O Boże mój, Miłosierdzie moje! co uczynię, abym nie odczyniła tych wielkich rzeczy, które ty czynisz ze mną?

Twoje sprawy święte są, sprawiedliwe są; cena ich jest nad wszelką cenę, i mądrość ich nad wszelką mądrość, boś Ty Sam, Panie, nieskończona Mądrość. Gdy umysł mój rozważa dziwy jej, wola się żali bo chciałaby wolną być od wszelkiej przeszkody, aby mogła swobodnie miłować Ciebie. Ale umysł, wśród niedostępnych jemu wielmożności Twoich, nie zdoła dosięgnąć Ciebie, aby Cię poznał, jakim jesteś; a serce choć wielkiem pożądaniem pożąda, cieszyć się Tobą nie może, bo zatrzymane jest w tern dusznem więzieniu ciała śmiertelnego. Wszystko więc biedną duszę krępuje, wszystko staje na przeszkodzie miłości jej; choć pewną jednak do niej po-, moc sobie znalazła w rozpamiętywaniu Boskiej wielkości Twojej, w której jaśniej widzę nieprzeliczone niskości moje. Na co to mówię, Boże mój? Komu się żalę? Kto mię usłyszy: jedno Ty, Ojcze i Stwórco mój? Na cóż.więc potrzebne słowa moje, kiedy Ty bez słów znasz ból mój, Boże, którego tak jasno widzę mieszkającego we wnętrzu mojem? Taki to zawsze nierozum mój, Lecz ach! mój Boże! skąd mogę mieć tę pewność, że nie jestem odłączona od Ciebie?

O życie moje! biedneż ty życie, że w takiej aż do końca musisz żyć niepewności, aż do ostatniej chwili nie mogąc mieć bezpieczeństwa w rzeczy tak nieskończenie ważnej! Któżby ciebie mógł pragnąć, kiedy jedyny,, jaki może z ciebie być, jakiego po tobie spodziewać się można, pożytek, to jest łaska i przyjaźń Boga, i czynienie we wszystkiem woli Jego., tak jest niepewny i tyą zawsze niebezpieczeństw zagrożony?

Św. Teresa